Kobiety w „Królu” są głosem rozsądku, tylko one nie są dotknięte chciwością i żądzą władzy, która spala mężczyzn – mówi Lily-Rose Depp. Premiera szekspirowskiego eposu „Król” z jej udziałem już dziś na platformie Netflix.
Granie księżniczki jest dla Lily-Rose Depp właściwie naturalne. Jedyna córki Vanessy Paradis i Johnny’ego Deppa, a więc przedstawicielka hollywoodzkiej arystokracji, mówi: – Myślę, że byłam księżniczką przez pierwsze 10 halloween mojego życia.
W „Królu”, filmie Davida Michôda, gra XV-wieczną francuską księżniczkę Catherine of Valois, a partnerują jej Robert Pattinson, Joel Edgerton oraz – w roli króla Henryka V – jej chłopak Timothée Chalamet.
To jej pierwszy tak duży film. Grała już wybitne role we francuskich i w anglojęzycznych produkcjach (za „A Faithful Man” z 2018 r. otrzymała nominację do Nagrody Cezara), ale „Król” jest zdecydowanie największym projektem, w jakim brała udział. – Praca na taką skalę może rujnować nerwy, ale jest ogromnie ekscytująca i daje mi napęd do działania najlepiej, jak potrafię – mówi.
Tuż przed premierą filmu Lily-Rose Depp opowiedziała „Vogue’owi” o pracy z Timothéem Chalametem, o Karlu Lagerfeldzie i planach na przyszły rok.
W „Królu” grasz Catherine of Valois, księżniczkę zmuszoną do małżeństwa z Henrykiem V, po tym jak podbił jej kraj. Co zdecydowało, że zdecydowałaś się zagrać tę postać?
Nie wiedziałam o niej zbyt wiele przed rozpoczęciem zdjęć, ale poszukiwanie informacji było świetną zabawą. Mieliśmy na planie historyków, którzy odpowiadali na nasze pytania. Okazało się, że Catherine była fascynująca! Miała naprawdę mocną pozycję i pochodziła z rodziny silnych kobiet. Kiedy jej ojciec, Karol VI, miewał napady szaleństwa, rządy zza zamkniętych drzwi sprawowała jej matka.
Catherine miała również siostry, w tym Izabelę, która poślubiła Ryszarda II. Były bardzo wpływowe, zwłaszcza jak na tamte czasy, i myślę, że w scenariuszu widoczne jest, ile szacunku Joel (Edgerton) i David (Michôd) mieli dla Catherine. Kobiety w „Królu” są głosem rozsądku, tylko one nie są dotknięte chciwością i żądzą władzy, która spala mężczyzn.
Jaka atmosfera panowała na planie?
Zawsze byłam zdania, że na planie nadają ton reżyser i główny aktor, a David i Timothée byli wspaniali. Z Davidem współpracuje się doskonale. Wie, czego chce, ale też pyta, co ty chcesz z tym zrobić.
Czy jest coś, co zmieniłabyś w swojej postaci?
Między castingiem a zdjęciami ewoluowało zainteresowanie Catherine Henrym. Podczas przesłuchania byłam bardziej surowa. Nadal nie sądzę, że była podekscytowana spotkaniem z nim, ale mądrość pozwoliła jej dostrzec w nim więcej niż to, co mówili inni. Nie flirtowała, ale nie była wroga. Pod koniec widać między nimi porozumienie, które z czasem się rozwinęło. Ona wpłynęła na Henryka w większym stopniu niż ktokolwiek inny. Mówi się, że przez cały ich związek, po tym jak kończy się nasza opowieść, a historia trwa, Henry i Catherine darzyli się wielkim uczuciem.
Tę zmianę widać również w aktorstwie Chalameta.
Jego gra jest niewiarygodna. Timothée wnosi emocjonalną kruchość do wszystkiego, co robi, zupełnie bez wysiłku. To jego dar. Jest niesamowicie utalentowany i jestem przekonana, że nikt nie zagrałby tego tak jak on.
Uwaga prasy skupiła się na Robercie Pattinsonie grającym delfina Francji. Podpowiadałaś mu?
Chciałabym! Nie udało mi się pracować z Robertem i nie byliśmy na planie w tym samym czasie, chociaż gramy w tym filmie rodzeństwo. W pewnym momencie, kiedy go zobaczyłam, powiedziałam: „Posłuchajmy tego akcentu, Rob! Musimy się upewnić, że ta dwójka jest spokrewniona”. I nie chciał zademonstrować akcentu! [śmiech].
Ale tak na serio – uważam, że był świetny. Jest doskonały w roli króla, wie, jak grać na emocjach. Potrzebny był taki komiczny przerywnik.
Catherine jest bardzo serio i widać to również w jej strojach. W jaki sposób kostiumy pomagały ci wejść w rolę?
Jane Petrie, nasza kostiumolożka, zrobiła świetną robotę. Moje filmowe stroje są królewskie, ale nie luksusowe. Odzwierciedla to stan, w jakim znajdował się wtedy kraj. Francuzi nie mogli pozwolić sobie na strojenie księżniczki w klejnoty, bo trzeba było iść na wojnę.
Minęło kilka miesięcy od ukończenia filmu i jesteś w trakcie konferencji prasowych. Jak rola Catherine wpłynęła na dobór garderoby na te spotkania?
To zależy, ponieważ czasem chcesz czerpać z postaci, a czasem chcesz od niej zupełnie uciec. Ja pozwalam sobie być chwilami współczesną księżniczką.
Na londyńskiej premierze jako pierwsza poza wybiegiem nosiłaś kolekcję Chanel na wiosnę–lato 2020. Jak rozwinęła się twoja relacja z marką, odkąd zostałaś jej ambasadorką w 2015 r.?
Chanel jest dla mnie jak rodzina, bliżej niż jakakolwiek inna firma, z którą kiedykolwiek pracowałam. Znam się z całym zespołem od dziecka i jestem bardzo dumna, że teraz mogę dla nich pracować. Pracuje się wspaniale, ale dzieje się tak dzięki ludziom stojącym za marką takim jak Karl.
Pamiętasz, kiedy pierwszy raz spotkałaś Karla Lagerfelda?
Miałam osiem lat. Mama zabrała mnie do atelier na przymiarki. Pamiętam, że Karl był otoczony rysunkami i tkaninami. Bardzo się zasmuciłam, kiedy odszedł w tym roku. Będąc małą dziewczynką, marzyłam by robić to, co teraz robię, i on sprawił, że moja marzenia się spełniły. Czas, który z nim spędziłam, na planie i poza nim, na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Czy pracowałaś blisko z Virginie Viard, jego następczynią w Chanel?
Uwielbiam Virginie. Znamy się, od kiedy zaczęłam pracować dla Chanel. Jest tak utalentowana, że nie sądzę, aby ktokolwiek lepiej był w stanie kultywować o nim pamięć. Czuję, że część Karla jest w każdym pokazie Chanel. Wciąż widzimy jego wpływ, jego geniusz.
Jak wyglądają twoje najbliższe plany?
Mój pierwszy film science fiction! Właśnie skończyłam w Rumunii zdjęcia do „Voyagersa”. Reżyserem jest Neil Burger, a występują w nim Colin Farrell, Tye Sheridan i Fionn Whitehead. Kolejny projekt to „Dreamland” z Armiem Hammerem, opowiadający o kryzysie opioidowym. To dwie skrajnie różne role, także inne od tego, co robiłam dotychczas, więc oczekujcie ich w 2020 r.
„Król” pojawi się na platformie Netflix 1 listopada.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.