Po amerykańskiej premierze filmu dokumentalnego „Tina” o najważniejszych momentach w 60-letniej karierze Tiny Turner opowiedzieli jej sławni przyjaciele: Donatella Versace, Giorgio Armani i Lionel Richie. – Ta kobieta to żywioł – mówili. Artystka zmarła po walce z chorobą 24 maja 2023 roku.
„Dziewczyna z bawełnianych pól” – mówiła o sobie Anna Mae Bullock, która dorastała w Nutbush w stanie Tennessee. Już jako Tina Turner stała się jedną z najpopularniejszych artystek wszech czasów, która sprzedała około 200 milionów płyt. Film dokumentalny „Tina”, w reżyserii Daniela Lindsaya i TJ Martina, nagrodzonych Oscarem za film „Niepokonani” z 2011 roku, to zapis jej historii.
Przez dwie dekady, od czasu gdy poznali się w 1956 roku, Tina błyszczała na scenie u boku męża, muzyka Ike’a Turnera. Razem stworzyli takie hity jak Proud Mary (1971) czy Nutbush City Limits (1973). Ike znęcał się nad Tiną fizycznie i psychicznie aż do Dnia Niepodległości 1976 roku, gdy korzystając z tego, że mąż zasnął, uciekła z pokoju hotelowego w Dallas, mając w kieszeni jedynie 36 centów.
W roku 1984 wraz z premierą What’s Love Got To Do With It Turner się odrodziła. – To był debiut Tiny – wyjaśniała w dokumencie. – Mój pierwszy album. Nosiła kuse sukienki, miała krótsze włosy i jedno marzenie: – Być pierwszą czarnoskórą piosenkarką rockandrollową, której koncerty będą tak popularne jak występy The Rolling Stones. Na przekór rasistom sprawującym wysokie funkcje w przemyśle muzycznym wystąpiła przed 180 tysiącami widzów, zagrała nieustraszoną Aunty Entity w blockbusterze „Mad Max pod Kopułą Gromu” (1985), wydała autobiografię „Ja, Tina: Historia mojego życia” (1986) i nakręciła film biograficzny.
Choć po raz ostatni wystąpiła przed publicznością w 2009 roku, gdy miała 69 lat, nadal porywała swoją muzyką. Od czasu gdy wycofała się z działalności artystycznej, by zamieszkać w Szwajcarii z drugim mężem Erwinem Bachem, producentem muzycznym, opublikowała kolejną autobiografię „My Love Story” (2018), doczekała się musicalu opowiadającego o jej życiu „Tina: The Tina Turner Musical”, wystawianego w Londynie i Nowym Jorku, oraz została laureatką Grammy Lifetime Achievement Award.
O najważniejszych momentach w karierze Tiny Turner opowiedziei jej sławni przyjaciele.
Donatella Versace
Z Giannim ubieraliśmy Tinę, gdy występowała w Mediolanie w maju 1997 roku. Zaprojektowaliśmy dla niej naprawdę krótką mini w bieliźnianym stylu, wykonaną z kryształowej siatki. Gdy ją zobaczyła, powiedziała: „Chcę krótszą”. Kiedy ją założyła i przejrzała się w lustrze, jej postawa nagle się zmieniła. Zobaczyliśmy w niej lwicę. Tina rozumie moc, jaką mają w sobie ubrania, i potrafi ją okiełznać. Przed występem tańczyła z Giannim za kulisami. To była magiczna chwila, której nigdy nie zapomnę. A energia, którą prezentowała na scenie, była niesamowita!
Lionel Richie
Gdy myślę o mojej drogiej przyjaciółce Tinie, do głowy przychodzą mi takie wartości jak determinacja, siła i nieprawdopodobna etyka pracy. Artyści dzielą się na performerów, piosenkarzy i władców estrady. Tina ma wszystkie te atuty.
W czasie gdy ukazał się album Tiny „Private Dancer”, a ona sama była świeżo po okropnym rozwodzie, zgodziła się występować przede mną w czasie mojej trasy koncertowej „Can’t Slow Down”, w którą wyruszyłem w 1984 roku. Pamiętam, jak weszła na próbę – była bardzo cicha, wyglądała na nieśmiałą, pięknie się uśmiechała. Potem zaczęła grać muzyka i zmieniła się w Tinę Turner! Nie byłem w stanie wystąpić – po prostu siedziałem i na nią patrzyłem.
Przyglądanie się jej jako fan to jedno, ale występ na tej samej scenie co ona był najbardziej niesamowitym doświadczeniem w ciągu całego mojego życia. Nie było ani jednej nudnej chwili, tylko ogień. W Tinie uwielbiam to, że jej śpiew i energia są hipnotyzujące. Kiedy nadeszła moja kolej i miałem śpiewać do niej, cały czas do mnie mówiła. Nie mogłem się skupić. Powtarzała: „Dawaj, Lionel! Zrób to dla mnie!”. Tak bardzo próbowała mnie dopingować, że w pewnym momencie pomyślałem: „Byłbym w stanie się skoncentrować, gdybyś na chwilę przestała gadać [śmiech]”.
Od chwili gdy wyszła ze mną na scenę podczas jej comebacku jako prawdziwa Tina Turner przez czas, gdy nagrywaliśmy „We Are The World” (1985), po wspólne występy w ramach jej trasy koncertowej „Twenty Four Seven” [2000] po przerwie, jaką sobie zrobiłem. Nigdy nie zapomnę tych ważnych momentów, które spędzaliśmy razem. Moja przyjaciółka jest gwiazdą i żywą legendą.
Giorgio Armani
Moja relacja z Tiną trwała od dawna. Przez te wszystkie lata szacunek, którym się darzyliśmy, rozwinął się w piękną przyjaźń. Stała przy moim boku przy okazji wielu przełomowych wydarzeń w moim życiu zawodowym i prywatnym, choćby wtedy, gdy otrzymałem najwyższe francuskie odznaczenie Légion d’honneur in 2008.
Czułem się zaszczycony, gdy w 2013 roku poprosiła mnie o zaprojektowanie sukni ślubnej.
W 2009 roku widziałem na żywo jej występ w Londynie. Jej głos to idealna kombinacja charyzmy, magnetyzmu i siły – uosabia ją samą.
Najbardziej podziwiałem jej niespożytą energię oraz upór, które widać w niej przez wszystkie te lata. Ciągle się rozwijała, a jednocześnie pozostawała wiecznie młoda. Zawsze gdy byliśmy razem, zdawałem sobie sprawę, że czas naprawdę się dla niej zatrzymał.
Gayle King
Poznałam Tinę za kulisami jej trasy koncertowej „Wildest Dreams” w 1996 roku. Zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Była dokładnie taka, jak się spodziewałam: piękna, pełna gracji twardzielka. Znałam dobrze historię jej życia i podziwiałam ją za to, że nigdy się nie poddała. Cieszyłam się, że od wielu lat czuła się prawdziwie kochana. I pomimo że nie występował już na scenie, nadal była dopingowana przez wszystkich, którzy ją uwielbiali.
Keith Richards
Poznałem Tinę w 1964 roku. Z The Rolling Stones zaczynaliśmy właśnie trasę koncertową po Wielkiej Brytanii. Nagle otworzyły się drzwi naszej szatni i naszym oczom ukazała się Tina Turner. Po początkowym szoku odkryłem, że to piękna, pełna gracji, ciepła i urocza dama o świetnym poczuciu humoru. Od tamtego czasu była dla nas jak starsza siostra. Pamiętam, jak radziła Mickowi Jaggerowi, żeby posmarował sobie klatkę piersiową maścią z mentolem, bo miał zachrypnięty głos. Potem wielokrotnie razem pracowaliśmy. Tina zawsze miała dar rozgrzewania widowni. Co za kobieta!
Bob Mackie
Zacząłem pracować z Tiną krótko po jej rozwodzie z Ikiem. Wracała wtedy do show-biznesu – podczas koncertów w Las Vegas wielokrotnie się przebierała, potem występowała w telewizji z Cher. Zaprojektowałem dla nich identyczne sukienki z płomieniami z cekinów. Niesamowite było to, jak bardzo podobne ubrania nosiły! Ciało i nogi Tiny są niesamowite, więc tworzenie dla niej sukni wieczorowych byłoby nudne. Chodziła po tanich paryskich butikach, przynosiła mi sukienki i mówiła: „Ubierz mnie jak nieokrzesaną kobietę!”.
Wiele lat później, w 2008 roku, ubierałem ją podczas trasy koncertowej z okazji 50. rocznicy pracy na scenie. Kiedy przyjechałem do jej domu w Szwajcarii, właśnie wydawała ogrodnikowi bardzo dokładne polecenia. Wszystkie kostiumy miała idealnie poukładane w garażu – jest prawdziwą perfekcjonistką.
Wtedy Tina była już po siedemdziesiątce. Podczas występów unosiła się nad widownią na mechanicznym wysięgniku, który nazywaliśmy „pazurem”. Ubrana była w niebotycznie wysokie szpilki od Louboutina i nie miała żadnej uprzęży, która by ją zabezpieczała. Dokładnie wiedziała, kim jest i co ma dać z siebie na scenie. Ta kobieta to żywioł, uwielbiałem ją.
Rod Stewart
Nigdy wcześniej nie miałem okazji śpiewać z osobą, której muzyka towarzyszyła mi w dorastaniu. Niestety wszyscy już nie żyją – Sam Cooke, Otis Redding, Muddy Waters. Ale pewnego dnia, w 1990 roku, szedłem zatłoczonymi bulwarami w Nicei na południu Francji, śpiewając z boginią Tiną Turner „It Takes Two” w reklamie Pepsi. I mieliśmy podobne fryzury!
Tina występowała z Bowiem i Jaggerem, a jednym z moich ulubionych wspomnień jest to, gdy śpiewaliśmy razem Hot Legs w hali The Forum w Los Angeles, w 1981 roku. To była czysta magia. Co za legenda. Co za głos. Uosobienie seksu…
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.