Na stadionie w Atlancie Kanye West zaprezentował materiał z płyty „Donda”, najbardziej osobistej w dorobku. W tekstach piosenek opowiedział o matce, żonie i dzieciach. O oprawę estetyczną zadbał reżyser spektaklu, dyrektor kreatywny Balenciagi, Demna Gvasalia.
Rano 5 sierpnia 2021 roku Kanye West robił pompki w garderobie na Stadionie Mercedes-Benz w Atlancie. Potem zapadł w drzemkę. W ciągu dnia odwiedzili go Chance the Rapper i Demna Gvasalia. Następnie przymierzył marynarkę z jesiennej kolekcji Balenciagi i przyjął w pokoju kilka modelek. Dwie z nich, ubrane w czerwone suknie od Balenciagi i buty wyglądające jak część rycerskiej zbroi, siedziały w świetle zapalonych świec. Kolejna, z fryzurą na boba i w okularach przeciwsłonecznych, pochyliła się nad swoim iPhone’em. Te przygotowania do drugiego odsłuchu albumu „Donda” można było zobaczyć podczas streamingu na żywo na Apple Music.
Poprzednie wydarzenie odbyło się w tym samym miejscu 22 lipca. Przez kolejne dwa tygodnie West dopracowywał przedsięwzięcie. Dodał gościnne występy The Weekenda i Kida Cudiego. W międzyczasie do prac dołączył Demna Gvasalia, dyrektor kreatywny Balenciagi odpowiedzialny za reżyserię wydarzenia.
Co łączy Kanyego i Demnę? Estetyka i dyrektor artystyczny Niklas Bildstein Zaar, twórca grafik z pokazu kolekcji Balenciagi na sezon jesień-zima 2020 oraz scenografii wydarzenia Westa.
Gvasalia to futurysta zainteresowany sztuczną inteligencją, a jego ubrania – przeróbki zwykłych dresów, dżinsów i kurtek puchowych – stanowią nowe symbole luksusu. Jego debiutancki pokaz haute couture, uważany za najlepszy w tym roku, spowijała aura grozy. Wyremontowane butiki Balenciagi celowo wyglądają na przybrudzone, są tam tłuste włączniki światła oraz pożółkłe zasłony.
Marce Yeezy Westa przyświeca podobna misja: rzeczy na pierwszy rzut oka zwyczajne – takie jak legginsy, bomberki czy T-shirty – stają się niezwykłe. West i Gvasalia prawdopodobnie współpracowali już w przeszłości przy Yeezy Season 1 lub Yeezy Season 3.
To, co zobaczyliśmy teraz, było surowsze niż cokolwiek, do czego do tej pory przyzwyczaili nas obaj artyści. Na Stadionie Mercedes-Benz, pośrodku industrialnej scenografii mieściła się okrągła scena. Na niej powstała kopia pokoju Westa: materac, koc, płaszcz, buty, zestaw stereo, świeczka. Na płycie stadionu pojawiały się okręgi przypominające promienie słońca wychodzące nagle zza chmur. Poza tym widać było tylko brudną podłogę i barierki ochronne.
Podczas występu West powtarzał czynności, które wcześniej pokazał na streamingu: ubierał się, modlił, tańczył, chodził. Scenę otoczył zespół performerów w czarnych strojach, po nich pojawili się bosi tancerze w nylonowych dresach koloru błota, którzy jak opętani rzucali się na ziemię, a następnie z trudem szli w stronę sceny. (Jeden z widzów, ubrany w neonowy pomarańcz, próbował do nich dobiec, ale został szybko obezwładniony przez ochronę)
„Donda”, hołd dla zmarłej matki Westa, jest najbardziej osobistym z jego albumów. Odnosi się do relacji z Dondą, własnych zmagań z rolą męża i ojca oraz do życia po rozstaniu z Kim Kardashian.
West, który kocha Chicago tak bardzo, że nadał takie imię swojemu trzeciemu dziecku, urodził się w Atlancie, tuż za murami stadionu. Podczas premiery niejako próbował się połączyć z matką. Zespolił też muzykę z modą. Estetyka albumu Westa uzupełniała warstwę wizualną – i odwrotnie.
Czy wizja Westa i Gvasalii przekona fanów? Stadion wypełniali widzowie ubrani w obcisłe dżinsy i T-shirty z widocznymi logo lub w wąskie sukienki z ogromnymi wycięciami. Teraz przekaz mistrzów jest inny. Jeśli nie chwyci, zawsze pozostanie charakterystyczna wiśniowa kurtka, którą West stworzył na potrzeby współpracy Yeezy i Gapy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.