Znaleziono 0 artykułów
02.01.2025

Zakaz korzystania z mediów cyfrowych dla dzieci? To nie takie proste

02.01.2025
W Australii wprowadzono zakaz korzystania z mediów cyfrowych dla dzieci. Czy to słuszna decyzja?    (Fot. Getty Images)

Więcej mówi się o ciemnych niż o jasnych stronach mediów cyfrowych – mówi Karol Jachymek z Uniwersytetu SWPS. Tłumaczy, dlaczego wprowadzenie zakazu korzystania z mediów cyfrowych dla dzieci do 16. roku życia w Australii może budzić kontrowersje, jak uczyć posługiwania się social mediami i czy w przyszłości podobne regulacje wdrożą inne kraje. 

Jesteś za wprowadzeniem zakazu korzystania z mediów cyfrowych przez dzieci? 

Zacznijmy od tego, że to nie takie proste, jak mogłoby się wydawać. Gdyby ktoś na ulicy zapytał nas, czy wprowadzić zakaz, część z nas odpowiedziałaby twierdząco – w takiej krótkiej sondzie pomyślelibyśmy pewnie, że to najlepsze i najszybsze rozwiązanie, które z miejsca rozwiąże wiele problemów. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana. Potrzebujemy pogłębionej dyskusji na ten temat. 

Dlaczego?

Takie robione na szybko sondy, a jest ich teraz sporo, dotyczące popierania zakazu mediów cyfrowych – tak czy nie – są dość kłopotliwe, bo często ograniczają się właśnie do tego jednego pytania – „jesteś za czy przeciw wprowadzeniu zakazu”. Tymczasem niekoniecznie zawsze rozumiemy złożony kontekst, który za tym pytaniem może stać.

A więc wprowadzono ten zakaz w Australii? 

Dyskusje nad wprowadzeniem takiego zakazu trwały od jakiegoś czasu. Teraz nad podobnym rozwiązaniem zastanawiają się zresztą kolejne kraje. Kluczowym impulsem okazała się książka Jonathana Haidta, „The Anxious Generation”, po której jeszcze mocniej rozgorzała debata na temat używania mediów cyfrowych przez dzieci i młode osoby. Spora część środowisk naukowych uważa jednak tę książkę za problematyczną, zarzucając Haidtowi błędne interpretowanie dostępnych badań, a także to, że myli korelację z przyczynowością. Debata wokół zakazu w Australii też zresztą w dalszym ciągu się toczy – wielu naukowców i naukowczyń głośno krytykuje jego wprowadzenie. 

Z jakiego powodu? 

Choćby z tego, że to dość szybko przygotowana i przegłosowana ustawa. W zakazie tym kłopotliwe jest także to, co w gruncie rzeczy uznaje on za media społecznościowe. Pojawiły się na przykład głosy, że ma być z niego wyłączony YouTube, bo przecież ma charakter edukacyjny. Czy rzeczywiście są na nim jednak tylko takie treści? Co z platformami gamingowymi i komunikatorami? Na pewno trzeba ten dostęp uregulować, uczynić tę sferę jak najbardziej bezpieczną dla młodych osób, zwłaszcza że media cyfrowe to świat zaprojektowany i rządzony przez wielkie korporacje. Często jednak zamiast racjonalnie na ten temat dyskutować, wpadamy w panikę moralną podsycaną skądinąd przez doniesienia prasowe i debatę medialną. To zresztą nie wszystko. Wielu naukowców argumentuje, że australijski zakaz ignoruje również pozytywny wpływ mediów cyfrowych na młode osoby – choćby na tworzenie wspólnot. Dla grup mniejszościowych, marginalizowanych, wykluczonych media społecznościowe często stają się miejscem, które daje mi poczucie bezpieczeństwa. 

To znaczy, że nie ma dowodów na szkodliwość mediów cyfrowych? 

Na podstawie dotychczasowych badań jak na razie nie ma jednoznacznych dowód na to, że to media cyfrowe są główną przyczyną kryzysu zdrowia psychicznego młodych osób. Rzetelne badania naukowe, w przeciwieństwie do popularnych doniesień medialnych, pokazują, że sprawa jest bardzo złożona – choć większość z nas jest głęboko przekonana, że jednoznaczna szkodliwość mediów cyfrowych jest już dawno i powszechnie udowodniona. Tymczasem to temat daleki od konsensusu. Brak konsensu nie oznacza oczywiście, że w ogóle powinniśmy przestać dyskutować na temat wpływu mediów cyfrowych na młode osoby i że nie ma żadnego problemu. Być może czegoś jeszcze nie dostrzegamy, czegoś nie potrafimy sprawdzić albo zbadać, jakiegoś czynnika – również zewnętrznego, zupełnie niezwiązanego z mediami cyfrowymi – nie bierzemy pod uwagę.

Zagrożenia są wyolbrzymiane? 

W pewnym sensie. Nie oznacza to naturalnie, że zagrożeń nie ma, ale na pewno więcej mówi się o ciemnych niż o jasnych stronach mediów cyfrowych. Brytyjska psycholożka Amy Orben zajmująca się wpływem mediów cyfrowych na zdrowie psychicznie młodych osób w swoim słynnym tekście „The Sisyphean Cycle of Technology Panics” pokazywała nawet, w jaki sposób narracje związane z panikami technologicznymi wpływają na nasze myślenie o mediach. Sam stawiam się gdzieś pomiędzy technosceptykami a technoentuzjastami. Choć na pewno nie podoba mi się porównywanie mediów cyfrowych do narkotyków – choćby heroiny. Media cyfrowe na pewno heroiną nie są.

Nie obawiasz się wpływu big tech na życie codzienne młodych osób? 

Jasne, że się obawiam. Nie tylko zresztą w kontekście młodych osób. Choć to kolejny argument podnoszony często przez osoby komentujące zakaz używania mediów społecznościowych w Australii – czy przez podniesienie wieku nie będzie tym trudniej zmusić wielkich korporacji do tego, aby zaczęły skrupulatnie regulować tę sferę i dbać o bezpieczeństwo bardzo młodych osób. Swoją drogą często zdarza nam się myśleć, że w przypadku mediów cyfrowych zakazy są najlepszym rozwiązaniem. Takie argumenty pojawiały się choćby w kontekście przemocy rówieśniczej i używania smartfonów w szkołach. Czy jeśli jednak zakażemy używania smartfonów, to ten problem zupełnie zniknie? Jasne. Pewnie w jakichś przypadkach zostanie ograniczony – nie będzie okazji do wrzucania prześmiewczych zdjęć na czyjś temat z korytarzy szkolnych do internetu. Czy jednak za przemocą rówieśniczą stoją wyłącznie smartfony? Czy to w gruncie rzeczy kwestia wymagająca szerszego przepracowania i mająca swoje przyczyny w bardzo wielu źródłach? Naturalnie. Media cyfrowe to sfera zarządzana przez Big Tech i zaprojektowana w ten sposób, żeby sterować naszymi potrzebami i zmuszać nas do pewnych działań. Musimy więc nieustannie kontrolować wielkie korporacje. Ale debata koncentrująca się wyłącznie na tym, jak bardzo szkodliwe są dla nas media cyfrowe, odejmuje nam w pewnym sensie sprawczość.

Jak więc skontrolować sposób, w jaki dzieci korzystają z mediów cyfrowych? 

Należy od najmłodszych lat uczyć rozsądnego korzystania z mediów cyfrowych. Oczywiście nie chodzi o to, aby przerzucić całą odpowiedzialność na nas samych czy na system edukacji. Jak najbardziej powinny istnieć regulacje dbające o przejrzystość i nieustannie mówiące „sprawdzam” Big Techowi. Technologie za naszego życia najpewniej jednak nie znikną. Często jako rodzice nie czujemy się kompetentni do prowadzenia rozmów na ich temat, bo przecież nie jesteśmy ekspertami i ekspertkami od mediów. Moja rada? Nie traktujmy mediów cyfrowych jako przestrzeni wyłączonej ze zwyczajnego życia – to jest nieodłączna część naszej codzienności. Uczenie rozsądnego korzystania z mediów cyfrowych to nic innego jak uczenie życia.

A czy zakazać używania smartfonów w szkole? 

Sam nie jestem do tego przekonany, choć oczywiście temat znowu jest bardzo złożony. Moim zdaniem szkoła to świetna przestrzeń do tego, by pokazać, jak technologie w mądry sposób wykorzystać. Smartfony mogą naturalnie działać jak dystraktory i przeszkadzać nam w skupieniu, ale można ich też używać na lekcjach w charakterze pomocy naukowej – nie chodzi tylko o robienie z ich pomocą quizów, ale wykorzystywanie ich jako bardzo zaawansowanych komputerów, które mamy w swoich kieszeniach. Rozwijanie kompetencji cyfrowych w dzisiejszych czasach jest kluczowe. 

Jak na sposób, w jaki dzieci używają mediów cyfrowych, wpływają zachowania rodziców?

Często popełniamy te same błędy co młodzi ludzie. A może nawet odwrotnie – często młodzi ludzie popełniają te same błędy co my. Choć pamiętajmy również o tym, że rekomendacje dotyczące najlepszego sposobu korzystania z mediów cyfrowych w danej rodzinie zależą od wielu czynników – na przykład od odległości dzielącej jej członków. Trudno wymagać, by dzieci nie posługiwały się zupełnie komunikatorami, jeśli któryś z rodziców mieszka chociażby za zagranicą. Nie wymagajmy również od dziecka zupełnej wstrzemięźliwości cyfrowej, podczas gdy sami na jego oczach bez przerwy scrollujemy Instagrama – a często niestety tak się dzieje, bo niestety smartfony widzimy najczęściej w rękach naszych dzieci, choć sami nie wypuszczamy ich z naszych dłoni… Zdarza nam się również myśleć o używaniu telefonu jako o czymś kompletnie wstydliwym albo związanym tylko z marnowaniem czasu. Dla wielu z nas automatycznym odruchem, gdy podchodzi do nas dziecko, jest schowanie smartfona i udawanie, że wcale z niego nie korzystamy. Czy nie lepiej wytłumaczyć wtedy, że przeglądamy ulubioną stronę, bo możemy się z niej czegoś ciekawego dowiedzieć, albo że właśnie w ten sposób rozmawiamy z naszą przyjaciółką? To buduje moim zdaniem właściwe postawy – a na dodatek zmusza nas samych do tego, żebyśmy dbali o to, by mądrze korzystać z internetu. Jako rodzice mamy też niestety tendencję do dawania dzieciom telefonu albo tabletu w charakterze „wyłącznika”. Żeby kupić sobie chwilę spokoju. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że czasami nie mamy innego wyjścia…

Należy ograniczać czas ekranowy?

Polecam tutaj świetną książkę Pete’a Etchellsa „The Real Science of Screen Time (and how to spend it better)”, w której badacz rozbraja wiele mitów dotyczących czasu ekranowego. Podawanie konkretnie wyznaczonej liczby godzin, jakie młode osoby mogą spędzać przed ekranem, często jest zadaniem karkołomnym. W gruncie rzeczy każdy z nas jest inny i ma zupełnie inne potrzeby, trudno więc mówić o rekomendowanej dawce czasu ekranowego dobrej dla nas wszystkich. Przez internet przecież się uczymy. Rozmawiamy z rodziną mieszkającą w innym kraju. Oglądamy filmy. Kontaktujemy z kolegami i koleżankami z klasy. Warto więc rozważyć te wszystkie czynniki, żeby wspólnie ustalić, ile nasze dzieci mogą spędzać czasu w internecie, nie ignorując przy tym innych obowiązków czy aktywności. Choć czasami odnoszę wrażenie, że jako dorośli pod pojęciem „czas ekranowy” rozumiemy najczęściej czas spędzany przez młode osoby na rozrywce. Mimo iż sami wgapiamy się w ekran telewizora, oglądając nasze ulubione programy rozrywkowe przez wiele godzin. Pamiętajmy jednak o tym, że rozrywka w życiu młodych osób też jest bardzo ważna – choć niekiedy drażnią nas na przykład te dziwne z naszej perspektywy sesje grania w Minecrafta. Jedno jest pewne. Nie dawajmy naszemu dziecku telefonu zamiast zabawki, a już tym bardziej bez wcześniejszego udzielenia dobrych lekcji korzystania z niego. Nie wsiadamy przecież do samochodu bez kursu prawa jazdy i zdanego egzaminu. 

Czy rozrywka, zabawa smartfonem są złe?

Nie. Choć oczywiście – to zależy. Nie jestem za tym, żeby dziesięciolatki oglądały tutoriale makijażowe na TikToku, ale w internecie można znaleźć przecież dla nich wiele atrakcyjnych i wartościowych treści. Zasady korzystania z ekranu powinny być jasne dla całej rodziny, nie tylko dla dzieci. Smartfon nie powinien być również traktowany jako kara albo nagroda. Sposób, w jaki korzystamy z mediów cyfrowych, powinien być spójny dla całej rodziny i zależny od jej rytmu dnia – tego, gdzie i jak pracujemy, ile czasu poświęcamy na sport, w jaki sposób lubimy się wyciszać czy relaksować.

A czy można arbitralnie ustalić właściwy wiek na rozpoczęcie korzystania z mediów cyfrowych?

To znowu dość trudne pytanie – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że jako rodziny mamy różne potrzeby. Na pewno jednak lepiej nie dawać telefonu bardzo młodym dzieciom, choć naturalnie można od czasu do czasu z pomocą tych urządzeń obejrzeć krótką animację albo wykorzystać do superrozmowy z dziadkami. Pierwszy samodzielny smartfon w ogóle powinien pojawić się w życiu naszego dziecka jak najpóźniej. Nie oznacza to jednak, że do tego czasu media cyfrowe powinny być kompletnym tematem tabu. Modelujmy dobre postawy związane z ich używaniem, żeby nasze dzieci potrafiły potem odnaleźć się w tym świecie. A niestety jest to jeszcze świat, w którym panuje spora samowolka. Na większości platform obowiązuje choćby limit wieku, ale sami dobrze wiemy jak łatwo ten limit obejść. Swoją drogą wiele ekspertów i ekspertek mówi, że podobnie będzie z australijskim zakazem. Nie wspominając już nawet o tym, że niekiedy wielkim korporacjom znacznie łatwiej jest zapłacić karę niż naprawdę przestrzegać wymogów.

A jakie treści wybierać dla dziecka? 

Po pierwsze pamiętajmy o tym, że kiedy dajemy dziecku do ręki nasz smartfon, to dajemy mu go razem z naszymi algorytmami. Dobrze więc czuwać nad tym, co może pojawić się jako kolejny proponowany filmik na YouTubie, który włączyliśmy przecież, żeby mieć chwilę spokoju. 

Na pewno lepiej włączać też dziecku treści edukacyjne czy wyraźnie rozwojowe, ale niech sam nie ignoruje potencjału tego, co cieszy się na przykład popularnością w grupie rówieśniczej. Zobaczmy – nawet na temat fenomenu skibi toilet czy innych brain rotów można z naszym dzieckiem porozmawiać w jakościowy sposób. Dlaczego takie treści nas przyciągają? Co w nich może nam się podobać? Co jest w nich problematycznego? Gdzie możemy szukać lepszych materiałów? Rozmowa na ten temat może być cudownym spotkaniem z naszym dzieckiem, podczas którego możemy się bardzo wiele dowiedzieć na jego temat, a przy okazji – dać mu narzędzia do rozsądnego funkcjonowania w świecie cyfrowym. Bardzo dobrze pamiętam warsztaty, które przeprowadziłem kiedyś dla rodziców i ich mniej więcej ośmioletnich dzieci. W początkowej części tych warsztatów dzieci i rodzice mieli odpowiadać nawzajem na pytania dotyczące tego, co ostatnio robili w internecie – dzieci miały mówić o rodzicach, a rodzice zaś o swoich dzieciach. Ani jedni, ani drudzy nie mieli bladego pojęcia, w jaki sposób ten internet jest przez nich wykorzystywany – rodzice odpowiadali, że dziecko pewnie gra, a dzieciaki odpowiadały, że mama to cały czas pracuje. W ramach tego ćwiczenia zacząłem pytać jednak o bardziej specyficzne rzeczy. Co cię w internecie ostatnio najbardziej rozśmieszyło? Albo jaka piosenka ostatnio wpadła ci w internecie w ucho? I nagle okazało się, że ta rozmowa dotycząca internetu przemieniła się w bardzo jakościową rozmowę o preferencjach, emocjach i tym, dlaczego coś lubimy. To było bardzo dobre spotkanie.

Jak pomóc dzieciom zrozumieć sposób, w jaki w mediach cyfrowych reprezentowane jest ciało? 

Media cyfrowe jak najbardziej mogą transmitować szkodliwe wzorce dotyczące wyglądu. Choć w istocie nie jest to problem ograniczony tylko do nich… Wystarczy spojrzeć na naszą rzeczywistość kulturową – na okładki magazynów modowych, reklamy w czasopismach, filmy. Zacznijmy więc rozmowę od utowarowienia ciała w ogóle. Zastanówmy się też wspólnie, dlaczego takie treści są klikalne i dlaczego zdobywają tak dużą popularność w mediach cyfrowych. Przy okazji będzie to świetny pretekst do rozmowy na temat algorytmów czy manipulacji medialnych związanych choćby z używaniem filtrów. Będziemy mogli też pokazać naszym dzieciom jak korzystać z platform społecznościowych, żeby nie premiować tego typu materiałów – jeśli nie będziemy wchodzić z nimi w interakcje i na przykład ich lajkować, będziemy mieć ich na naszym feedzie mniej. A stąd już prosta droga do rozmowy na temat ciałopozytywności czy ciałoneutralności, w której mogą nas też wspomóc świetne kanały prowadzone na ten temat w mediach cyfrowych.

Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Zakaz korzystania z mediów cyfrowych dla dzieci? To nie takie proste
Proszę czekać..
Zamknij