Zoë Kravitz, nowa ambasadorka zapachu Black Opium od YSL, ma wszystko – karierę, której wcale nie zawdzięcza sławnym rodzicom, magnetyczną urodę i siłę przebicia. Od 16 listopada oglądamy ją w kinach w drugiej części „Fantastycznych zwierząt”.
Z Zoë Kravitz spotykam się w Londynie przy okazji promocji zapachu Black Opium YSL. Z filmów i teledysków znam jej rockowy wizerunek, więc spodziewam się poznać współczesną Walkirię. Tymczasem siedzi przede mną drobna dziewczyna o dziecinnej buzi, ubrana w koszulę w gwiazdki i sportowe buty. Upstrzonymi drobnymi tatuażami palcami bierze do ręki październikowy numer „Vogue’a”, który jej podaję. Na okładce w radosnej pozie zastygł zespół z Chicago – Folk! Oh, how cool! – ożywia się.
Trudno wyobrazić sobie zapach, który pasowałby do niej lepiej niż Black Opium. W nazwie ma kolor czarny, a Zoë, nawet jeśli tylko jej babcia (od strony ojca) i dziadek (od strony mamy), byli czarnoskórzy, identyfikuje się z kobietami „of all colors”. Wie, jak ciężko im przebić się w świecie filmu. Jeszcze rzadziej zostają twarzami perfum, dlatego rolę ambasadorki traktuje jak misję – chce ośmielić kobiety takie jak ona, by walczyły o swoje prawa. To o tyle łatwe, że zapach, który przyszło jej reklamować, należy do jej ulubionych. Jedną z poprzednich wersji (pierwsza powstała w 1997 roku) wywąchała na nieznajomej i natychmiast zapragnęła mieć. Lubi w nim to, że nie jest jednoznacznie kobiecy.
– Kobieta nie musi być bezradną istotą w różowej tiulowej spódniczce ani pięknością w opałach. Black Opium ma w sobie charakterystyczny pazur, który sprawia, że jest seksowny – mówi. A jak opisałaby go osobie, która nie miała jeszcze okazji go powąchać? – Słodki i ziemny – pada zdecydowana odpowiedź. Tymczasem ja w najnowszej wersji Black Opium wyczuwam espresso, wanilię i modne ostatnio białe kwiaty. Kawa i jaśmin to ulubione nuty Zoë, bo jak tu nie ulec zapachowi świeżo mielonej kawy czy kwitnącego jaśminu? W Nowym Jorku, gdzie mieszka aktorka, coffeeshopów jest mnóstwo, ale ona zwykle kupuje americano lub cortado z Blue Bottle. Uważa też, że to miasto jest idealne do imprezowania – David Bowie, Michael Jackson, Al Green. Jedzenie o trzeciej nad ranem – to wszystko zachęca do zabawy – wylicza Kravitz.
Motywem przewodnim filmu promującego kampanię nowego zapachu jest nocne wyjście do klubu, ale nie w Nowym Jorku. Reżyser Jonas Lindstroem uznał, że zamglona sceneria miejskiego, azjatyckiego pejzażu lepiej odda klimat uzależnienia, więc nakręcił spot w Tajlandii i Japonii. Zoe w roli żądnej przygody fanki perfum wypadła przekonująco. Nic dziwnego, skoro jak przystało na córkę muzyka Lenny’ego Kravitza i aktorki Lisy Bonnet, scenę ma we krwi. Opiniotwórczy magazyn „Variety” już dawno nazwał ją „aktorką, której karierę należy śledzić”. Za chwilę zobaczymy ją w najnowszym sezonie serialu HBO „Wielkie kłamstewka”, a 16 listopada do kin wejdzie druga część filmu „Fantastyczne zwierzęta”. Nawet tak doświadczona aktorka przyznaje, że dawno nie przeżyła czegoś równie ekscytującego jak nocne zdjęcia do reklamy perfum. – Nie wspomnę już o tajskim jedzeniu! – śmieje się.
Woda perfumowana Black Opium Yves Saint Laurent kosztuje 409 zł za 50ml.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.