Oboje urodzili się 25 września, tyle że on 25 lat wcześniej od niej. Są razem od końca lat 90. Ona świętuje 53. urodziny, on – 78. Różnica wieku nigdy nie była dla aktorskiej pary problemem. – Moi rodzice są rówieśnikami mojego męża, dlatego świetnie się wszyscy rozumiemy – mówiła słynąca z kontrowersyjnych wypowiedzi Catherine Zeta-Jones.
Taki „flirt” jest już nie do przyjęcia. Po #MeToo Michael Douglas najpewniej dostałby od Catherine Zety-Jones fangę w nos. Gdy się poznali, w 1998 r. na festiwalu filmowym w Deauville, odwróciła się na pięcie. – Zostanę ojcem twoich dzieci – miał jej powiedzieć przy drinku, więc uznała wieczór za zakończony. Starszy od walijskiej aktorki o 25 lat amerykański gwiazdor szybko się zreflektował, że popełnił błąd. Chociaż w drugiej połowie lat 90. sytuacja kobiet w Hollywood wciąż pozostawiała wiele do życzenia, teksty jak z szowinistycznych filmów złotej ery kina odeszły do lamusa.
– Powiedziano mi, że Michael chce mnie poznać. Byłam zdenerwowana, bo nie miałam pojęcia, o co może mu chodzić – wspominała Zeta-Jones w talk show Larry’ego Kinga w 2001 r. Na festiwalu ona promowała „Maskę Zorro”, swój pierwszy ważny amerykański film, on przyjechał z „Morderstwem doskonałym”. Zeta-Jones miała już reputację gorącej Walijki, o której romansach z brytyjskimi rockmanami rozpisywały się tabloidy. Catherine przeniosła się do Los Angeles, żeby zerwać z wizerunkiem „najseksowniejszej aktorki Wielkiej Brytanii”. Niespecjalnie jej się to udało, bo w Hollywood trafiła na listę atrakcyjnych, a na dodatek odrobinę egzotycznych.
Chociaż Douglas wykazał zainteresowanie hollywoodzką nowicjuszką, w lobby hotelowym nawet jej nie zauważył, mimo że przeszła tuż obok niego. Wieczorem aktor postanowił naprawić swój błąd. Poprosił wspólnych znajomych, Melanie Griffith i Antonio Banderasa, żeby zaprosili Catherine na kolację. Douglas usiadł obok niej. Gdyby nie tani podryw przy ostatnim drinku, pewnie spędziliby razem noc. Ona oburzona jego „bezpośredniością” odeszła bez słowa. W ramach przeprosin wysłał jej kwiaty, wykonując kolejny gest dżentelmena z innej epoki. Zeta-Jones kazała Douglasowi czekać. Przez dziewięć kolejnych miesięcy rozmawiali przez telefon i umawiali się na kolację, ale wyznania miłosne nie padły. – Nie chciałam mieć go na liście moich byłych ani on mnie na swojej – mówiła aktorka. Postanowili dać sobie szansę. W sylwestra 1999 r. w Aspen Douglas oświadczył się, wręczając diamentowy pierścionek Freda Leightona za milion dolarów. Catherine była już wtedy w ciąży. Syna Dylana urodziła 8 sierpnia 2000 r. (Douglas miał już syna, 20-letniego Camerona z małżeństwa z Diandrą Luker). Młodzi rodzice pobrali się 18 listopada w nowojorskim hotelu Plaza. Ceremonia kosztowała półtora miliona dolarów. Koszty się zwróciły, bo zdjęcia sprzedano brytyjskiemu magazynowi „OK!”. Na liście gości znaleźli się Jennifer Aniston, Sean Connery, Tom Hanks, Anthony Hopkins, Jack Nicholson, Meg Ryan i Sharon Stone, a zaśpiewali na żywo Art Garfunkel, Gladys Knight i Bonnie Tyler. Zeta-Jones nie miała kaprysów, tylko jedną prośbę do Michaela: zero łez.
Chociaż w Hollywood wiele par dzieli różnica wieku, prasa na początku nie dawała Zecie-Jones i Douglasowi spokoju. Ona dopiero zaczynała karierę, on był legendą. Obawiano się, że podetnie jej skrzydła. Ale Catherine nie miała zamiaru zostać kurą domową. Na początku lat 2000. godziła rolę matki (córka Carys urodziła się trzy lata po Dylanie) i gwiazdy filmowej. Wytchnienie od Hollywood miała rodzinie zapewnić posiadłość na Bermudach. – Myślałam, że mój tata jest kucharzem. Nie miałam pojęcia, że jest gwiazdorem – mówiła niedawno nastoletnia już Carys o szczęśliwym dzieciństwie. Skończyło się, gdy w 2009 r. Douglasowie wrócili do Stanów – w Nowym Jorku paparazzi nawet w metrze potrafili zaczepić Dylana i Carys.
W tym samym czasie los zafundował rodzinie sprawdzian. Douglas zachorował na raka. – Michael nigdy nie jest zmęczony, jest żywą siłą. Widzenie go słabym było rozdzierające – mówiła Zeta-Jones w wywiadzie dla „People”. Chociaż wyrażano obawy o jego zdrowie, pokonał nowotwór. W tym samym roku Cameron trafił do więzienia za handel narkotykami. Spędził za kratkami ponad pięć lat. Mówił potem, że wyszedł z nałogu i zamknięcia tylko dzięki rodzinie.
Przytłoczona problemami Zeta-Jones zaczęła wtedy szukać pomocy psychologicznej. Wyznała, że zmaga się z chorobą afektywną dwubiegunową. – Mam nadzieję, że opowiadając o moich doświadczeniach, pomogę tym, którzy też cierpią – mówiła w wywiadzie dla „InStyle’a”. Jego choroba, jej zmagania, kłopoty Camerona – tamten rok prawie Douglasów pokonał. Michael i Catherine ogłosili separację tylko po to, by zaraz do siebie wrócić. Od tej pory nie ma mowy o kryzysie. Twierdzą, że sukces zawdzięczają przyjaźni, rozmowie, zrozumieniu. Ale też podziałowi ról. Choć na początku ona nie chciała rezygnować z kariery, z czasem odsunęła się od Hollywood. Wyzwania emocjonalne związane z aktorstwem odbijały się na jej zdrowiu psychicznym. Sporadycznie pojawia się na małym ekranie, ale odnalazła się jako bizneswoman. Niedawno założyła markę Casa Zeta-Jones, przypominającą trochę Goop Gwyneth Paltrow. Sprzedaje pościel, buty i tusze do rzęs, wszystkie testowane przez siebie. Catherine z przyjemnością patrzy też, jak dorastają jej dzieci; Dylan poszedł już na studia, Carys powoli sama staje się celebrytką. – Nie mam zamiaru przepraszać za to, że mój mąż jest gwiazdą, jesteśmy bogaci, a ja dobrze wyglądam – mówiła „The Mirror” Zeta-Jones.
Michael wciąż gra. Za tytułową rolę w „The Kominsky Method” dostał Złoty Glob. Gra siebie – podstarzałego amanta, który uczy młode pokolenie, jak przetrwać w Hollywood. Ale w przeciwieństwie do Kominsky’ego – rozwodnika, poszukującego nowej miłości – Douglas kryzys wieku (późno)średniego ma dawno za sobą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.