Znaleziono 0 artykułów
20.12.2019

„Wiedźmin”: Magia i miecz

20.12.2019
Kadr z serialu "Wiedźmin" (Fot. materiały prasowe)

Serial nakręcony na podstawie sagi Andrzeja Sapkowskiego można od dzisiaj oglądać na Netfliksie. Pierwszymi wrażeniami dzieli się z nami dziennikarka, która uczestniczyła w uroczystej premierze produkcji z udziałem producenta wykonawczego Tomka Bagińskiego i gwiazd: Henry’ego Cavilla, Anyi Chalotry i Freyi Allan.

„Wiedźmin jechał powoli, nie starając się wyprzedzać wozu z sianem tarasującego uliczkę. Za nim, wyciągając szyję, co chwila mocno napinając postronek uwiązany do łęku siodła, truchtał objuczony osioł. Oprócz zwykłych juków długouch taszczył na grzbiecie spory kształt owinięty w derkę. Szarobiały bok osła pokrywały czarne smugi zakrzepłej krwi” – czytamy w opowiadaniu „Mniejsze zło” Andrzeja Sapkowskiego. Tak też zaczyna się pierwszy odcinek ośmioodcinkowego serialu „Wiedźmin”, adaptacji zbiorów opowiadań „Miecz przeznaczenia” i „Ostatnie życzenie”. Wiedźmin Geralt z Rivii dostaje propozycję. Może dobrze zarobić, musi tylko wybrać mniejsze zło. Problem w tym, że jak to w świecie Sapkowskiego, wybór ten wcale nie jest taki prosty. Ani taki znowu opłacalny. A wiedźmin woli nie wybierać wcale.

Odcinek „Mniejsze zło” otwiera przed nami świat wykreowany przez pisarza. Brudny, krwawy, mroczny. Bohater niejednokrotnie stawać będzie przed dylematem moralnym. – Od samego początku chciałem zobaczyć na ekranie właśnie to opowiadanie. Uważam, że mówi naprawdę dużo i o moralności Geralta, i o rzeczywistości, w której żyje – tłumaczy podczas spotkania przed uroczystą premierą produkcji Netfliksa w Warszawie producent wykonawczy Tomek Bagiński. Serial pokazuje historie bohaterów w różnych płaszczyznach czasowych. Raz oglądamy nastoletnią Cirillę (w tej roli Freya Allan; w serialu postać Ciri została postarzona o kilka lat), by po chwili cofnąć się wiele lat wstecz, do czasu, gdy dziewczynki nie było jeszcze na świecie.

Kadr z serialu "Wiedźmin" (Fot. materiały prasowe)

Wraz z historiami znanymi z opowiadań (często nieco odbiegającymi od oryginału) pojawiają się nowe wątki i postacie oraz rozwinięcie tego, co w książkach było jedynie dalekim wspomnieniem z przeszłości. Dzięki temu dowiadujemy się więcej o początkach Yennefer (Anya Chalotra) i jej nauce w Aretuzie – szkole magii. Twórcy chcą, żebyśmy jak najlepiej poznali każdego bohatera. – Ci widzowie, którzy nie znają książek czy gier (wyprodukowanych przez CD Projekt Red – przyp. red.), będą musieli się trochę tego świata nauczyć. Byliśmy z Lauren (Lauren Schmidt Hissrich, showrunnerka i scenarzystka serialu – przyp. red.) świadomi tego, że niektóre osoby będą wymagały prowadzenia za rękę przez cały świat wiedźmina. Staraliśmy się więc, by wszystko było jak najbardziej przystępne dla każdego widza. To amerykańska szkoła pisania scenariuszy. Ważne były też dla nas emocje, bo te książki są fantastycznie napisane na poziomie samych postaci. Udało nam się zdobyć zaufanie Andrzeja Sapkowskiego. Informowaliśmy go na każdym etapie, co się dzieje. Mówiliśmy, jakie zmiany chcemy wprowadzać, by był na nie przygotowany. W końcu jest to adaptacja, polega więc na cięciu i rozbudowywaniu kolejnych wątków – mówi Bagiński.

Kadr z serialu "Wiedźmin" (Fot. materiały prasowe)

Jako producent wykonawczy ściśle współpracował z showrunnerką, a jego firma Platige Image była jedną z pięciu (i jedyną z Polski), którym powierzono efekty specjalne i postprodukcję. To właśnie dzięki Tomkowi Bagińskiemu Netflix zainteresował się tematem „Wiedźmina”. – Dla mnie początkiem tej podróży były czasy nastoletnie, kiedy tak jak pół Polski zaczytywałem się w powieściach Sapkowskiego. Z każdą książką coraz bardziej wsiąkałem w świat „Wiedźmina”. To literatura stworzona do tego, by oglądać ją na ekranie. Mieliśmy naszą rodzimą produkcję i pomysł stworzenia ekranizacji krążył w powietrzu od dawna. Mniej więcej w 2008 roku zacząłem się zastanawiać, że może warto pochylić się nad tym tematem. Udało mi się spotkać z Andrzejem Sapkowskim, dużo rozmawialiśmy. Dał się przekonać. Wtedy zaufał Platige Image. Początkowo chcieliśmy zrobić film, a nawet serię filmów. Tworzyliśmy różne wersje scenariusza, mieliśmy mnóstwo pomysłów. Zaczęły się wyjazdy do USA, by przekonać studia filmowe. Nie było łatwo, bo większość znała grę, a nie książki. A w Hollywood adaptacje gier rzadko odnoszą sukces. Dużo czasu zajęło nam przekonywanie producentów, że mamy świetny materiał źródłowy, czyli książki, do których można się odnieść. W końcu udało nam się zainteresować „Wiedźminem” Jasona Browna i Seana Daniela z firmy Hivemind. To oni zaczęli nam pomagać za oceanem. Dwa i pół roku temu do rozmów dołączył Netflix, który zaproponował stworzenie serialu. Potem doszła do nas Lauren. A teraz jesteśmy tutaj – wyjaśnia Bagiński.

Kadr z serialu "Wiedźmin" (Fot. materiały prasowe)

Superman staje się Geraltem

Niespełna rok temu widziałam Bagińskiego na planie serialu w Budapeszcie, gdzie pokazywał nam efekty pracy nad sceną zaręczyn księżniczki Pavetty (matki Ciri). Jedną z pierwszych obsadzonych ról była oczywiście ta należąca do Geralta z Rivii. – Najpierw grałem w gry. Byłem ogromnym fanem, przeszedłem wszystkie części. Kiedy się dowiedziałem, że Netflix pracuje nad serialem, powiedziałem moim agentom, by natychmiast zadzwonili do producentów i dali im znać, że jestem zainteresowany rolą. Męczyłem ich dosłownie codziennie. Wreszcie po jakimś czasie odezwała się Lauren i powiedziała, że spotka się ze mną. To ona pokazała mi książki Andrzeja Sapkowskiego. Od razu je pokochałem. Czułem, że mam z Geraltem wiele wspólnego, jakąś emocjonalną więź – tłumaczy mi Henry Cavill podczas spotkania w dniu premiery prasowej, 18 grudnia. – Za każdym razem, gdy zakładałem kostium wiedźmina – a sama charakteryzacja trwała dwie godziny – i patrzyłem w lustro, czułem się niesamowicie. To był jakiś magiczny moment. Spełnienie marzeń – przyznaje po chwili. Aktor przyjechał na plan półtora miesiąca przed startem zdjęć, by rozpocząć trening przygotowujący go do roli. Uczył się walki mieczem, trenował ogólną kondycję, bo tego wymagały od niego niemal akrobatyczne sceny walki. Na planie nosił żółte szkła kontaktowe. Na potrzeby roli zmieniał głos, by brzmiał bardziej metalicznie, tak jak książkowy wiedźmin. Ale poza specyficznym wyglądem Geralt prezentuje też wiele interesujących, czasami sprzecznych cech charakteru. – Jego zimna powłoka skrywa wiele emocji. Poszukuje miłości, choć żyje jako łowca potworów. Akceptuje swój los oraz mroczny i ponury świat takimi, jakie są. Jest pogodzony z rolą wyrzutka, na widok którego ludzie się krzywią, a nawet spluwają. Potrafi być potwornie brutalny, a jednocześnie stawać po stronie niewinnych i krzywdzonych – opowiada Henry, który w wielu aspektach utożsamia się ze swoim bohaterem. – Tak jak Geralt, w życiu staram się postępować słusznie. I robić, co tylko się da, by uniknąć mniejszego czy większego zła – dodaje.

Kadr z serialu "Wiedźmin' (Fot. materiały prasowe)

Przyjaciele i wrogowie

Wiedźminowi w lepszych i gorszych czasach towarzyszy czarny humor. Oglądając pierwsze pięć odcinków trudno nie było zwrócić uwagi na Joeya Bateya, który w roli barda Jaskra odnalazł się doskonale. Nie przeszkadzało mi nawet, że książkowy Jaskier miał jasne włosy, a aktor – ciemne. Lauren Hissrich podkreślała, że bardziej liczyła się gra aktorska niż sam wygląd. Po ogłoszeniu obsady pojawiło się wiele skrajnych reakcji od fanów. Kontrowersje budził wybór Anyi Cholatry do roli Yennefer. 23-letnia aktorka miała przecież wcielić się w 94-letnią kobietę, choć fizycznie odmłodzoną magią. Ciri w opowiadaniach ma niecałe 10 lat, podczas gdy Freya Allan jest 18-latką. – To było duże wyzwanie. Ale grając Yennefer, nie myślałam o tym, by być lubianą, a raczej wiarygodną. W końcu jestem dwudziestokilkulatką wcielająca się w dziewięćdziesięciolatkę – mówi Anya. Spotykamy się niemal po roku. Dzisiaj widzę ją jako dużo bardziej pewną siebie i świadomą kobietę. – Anya i Freya to odkrycia tego serialu. Pomimo wieku są bardzo dojrzałymi, światowej klasy aktorkami. Myślę, że ich życie zmieni się teraz diametralnie – mówi Tomek Bagiński.

Kadr z serialu "Wiedźmin" (Fot. materiały prasowe)

Przyjaciele i wrogowie

Wiedźminowi w lepszych i gorszych czasach towarzyszy czarny humor. Oglądając pierwsze pięć odcinków, trudno było nie zwrócić uwagi na Joeya Bateya, który w roli barda Jaskra odnalazł się doskonale. Nie przeszkadzało mi nawet, że książkowy Jaskier miał jasne włosy, a aktor – ciemne. Lauren Hissrich podkreślała, że bardziej liczyła się gra aktorska niż sam wygląd. Po ogłoszeniu obsady pojawiło się wiele skrajnych reakcji fanów. Kontrowersje budził wybór Anyi Chalotry do roli Yennefer. 23-letnia aktorka miała się przecież wcielić w 94-letnią, choć fizycznie odmłodzoną za pomocą magii kobietę. Ciri w opowiadaniach ma niecałe 10 lat, podczas gdy Freya Allan jest 18-latką. – To było duże wyzwanie. Ale grając Yennefer, nie myślałam o tym, by być lubianą, a raczej wiarygodną. W końcu jestem dwudziestokilkulatką wcielającą się w 90-latkę – mówi Anya. Spotykamy się niemal po roku. Dzisiaj widzę ją jako dużo bardziej pewną siebie i świadomą kobietę. – Anya i Freya to odkrycia tego serialu. Pomimo wieku są bardzo dojrzałymi, światowej klasy aktorkami. Myślę, że ich życie zmieni się teraz diametralnie – mówi Tomek Bagiński.

Ewelina Dziewiela
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „Wiedźmin”: Magia i miecz
Proszę czekać..
Zamknij