Była pionierką modernizmu w dizajnie i architekturze. Jej projekty budynków, wnętrz, mebli były eleganckie, poetyckie, urzekające, ale też nowatorskie. Nie miała dyplomu z architektury, a zaprojektowała dom, który stał się ikoną nowoczesności. Wzbudziła zazdrość Le Corbusiera i zapłaciła za to wysoką cenę, świat zapomniał o niej na kilkadziesiąt lat. W nowym cyklu o kobietach w dizajnie dopisujemy brakujący rozdział historii. Poznajcie Eileen Gray.
– Aby tworzyć, trzeba najpierw wszystko zakwestionować – twierdziła Eileen Gray. Każdym kolejnym projektem, czy to willi, mebla czy dywanu, kwestionowała zastany porządek i dochodziła do zaskakujących rozwiązań. I choć mówiła o sobie, że jest „architektem bez dyplomu, projektantem bez wykształcenia”, to jej innowacyjne myślenie o designie i architekturze wzbudzało zazdrość samego Le Corbusiera. Do tego stopnia, że w akcie artystycznej zemsty zniszczył, wręcz zbezcześcił, wnętrze jej ukochanego domu na Lazurowym Wybrzeżu. Zanim jednak do tego doszło, traktował Eileen Gray z podziwem i szacunkiem. Jeśli on zasłużył sobie na miano papieża modernizmu, to jej bezsprzecznie należy się tytuł pierwszej damy modernizmu.
Nieśmiała arystokratka stała się pionierką nowoczesnego designu
Mogła poprzestać na malarstwie. Tak przynajmniej sądzili jej arystokratyczni krewni, którzy uznawali za wysoce niestosowne, żeby młoda kobieta uganiała się po świecie w imię artystycznej edukacji, jak jakaś emancypantka. Eileen Gray urodziła się w 1878 roku. Jej dzieciństwo i wczesna młodość upłynęły pomiędzy rodzinną posiadłością w Enniscorthy w hrabstwie Wexford w Irlandii, rezydencją w South Kensigton w Londynie a podróżami po Europie. Ojciec, artysta amator, zabierał wrażliwą i plastycznie utalentowaną córkę w podróże do Włoch i Szwajcarii. Miała w nim sprzymierzeńca. Zwiedzali muzea, ramię w ramię malowali w plenerze. Dla chorobliwie nieśmiałej dziewczyny świat sztuki okazał się bezpiecznym schronieniem. To ojciec namówił Eileen na studia w londyńskiej Slade School of Art, która jako jedna z pierwszych szkół zaczęła przyjmować w swe progi kobiety. Eileen uzupełniła potem edukację na paryskich kursach w Académie Julian i Académie Colarossi. Kiedy po kilku latach doszła do wniosku, że malarstwo i rysunek już jej nie wystarczają, szczęśliwie odkryła dla siebie piękno wschodnich mebli i parawanów, zdobionych laką. Dobrze zapamiętała ten moment: był 1906 rok, a ona bez celu włóczyła się po londyńskim Soho. Bezwiednie przystanęła przed witryną sklepu z chińskimi przedmiotami z laki i jak urzeczona wpatrywała się w błyszczące cuda. Pokonała wrodzoną nieśmiałość, weszła do środka i zapytała właściciela warsztatu, czy przyjmie ją na naukę kładzenia laki. Została czeladniczką u mistrza.
Opanowanie techniki laki zajęło jej rok, gęsta żywica pozostawiła na dłoniach młodej kobiety trwałe, szpecące plamy. Ubytek na zdrowiu i urodzie bynajmniej jej nie zniechęcił. Eileen była pewna, że znalazła idealny materiał, sposób artystycznej wypowiedzi. Porzuciła Londyn dla Paryża, kupiła mieszkanie w eleganckiej VI Dzielnicy przy rue Bonaparte i wspólnie z japońskim rzemieślnikiem i artystą Seizo Sugawarą otworzyła pracownię. W 1913 roku, po kilku latach eksperymentów i doskonalenia metod zdobniczych, Eileen zdecydowała się wystąpić na Salon des Artistes Décorateurs i pokazać szerokiej publiczności meble, parawany, obrazy.
Jej prace były nowatorskie, poetyckie i nastrojowe, urzekały scenami z baśni i mitologii, mocnymi kolorami – czerwienią, błękitem, złotem i srebrem oraz lśniącą laką. Eleganckie unikaty trafiły w gusta najwybredniejszych kolekcjonerów. Jeden z parawanów kupił Jacques Doucet – wielki krawiec, znawca sztuki i mecenas artystów. Dla paryskiej socjety był to jasny sygnał: oto na scenie artystycznej zajaśniała nowa gwiazda – Eleen Gray. Niedługo później wzmianki o jej dziełach będą się pojawiać w fachowych pismach o sztuce oraz na łamach „Vogue’a”.
Eileen Gray wkroczyła na teren zarezerwowany dla mężczyzn
Na wielki sukces trzeba było jeszcze trochę poczekać, bo pierwsza wojna światowa spowolniła niejedną karierę, ale już w 1919 roku Eileen Gray otrzymała pierwsze duże zlecenie na urządzenie apartamentu słynnej modystki Suzanne Talbot, przy rue de Lota. Ten całościowy projekt wnętrza, połączenie funkcjonalistycznej prostoty i wyrafinowanego luksusu, przyniósł Gray sławę. Parawany i obrazy z laki, specjalnie zaprojektowane meble, lampy i dywany, stanowiły zupełnie nową jakość. I były zapowiedzią idei modernizmu. Zdjęcia realizacji obiegły cały świat i przyniosły sławę projektantce. W 1923 roku brała już udział w ważnej wystawie Union des Artistes Modernes i zwróciła na siebie uwagę twórców z kręgów De Stij i Bauhausu, na czele z architektem Walterem Gropiusem. „Eileen Gray znajduje się w centrum ruchu modernistycznego. Jej styl, wizje i ekspresja są na wskroś nowoczesne” – donosił w 1924 roku holenderski magazyn „Wendingen”.
Na fali powodzenia Eileen Gray otworzyła autorski butik – galerię Jean Désert. Ukrycie się pod męskim nazwiskiem było zabiegiem ochronnym i marketingowym, typowym dla epoki. Kobiety dopiero wkraczały do świata architektury i designu, zdominowanego przez mężczyzn.
Architektka bez dyplomu zaprojektowała ikoniczny dom
Eileen Gray obracała się wśród socjety Paryża. Wybierała towarzystwo kobiet, tych twórczych, wyzwolonych, otwartych na eksperymenty miłosne i erotyczne. Bywała na przyjęciach u amerykańskiej milionerki Natlie Barney, która swój dom przy rue Jacob poświeciła Safonie i nazwała go Świątynią Miłości. Jednak życie towarzyskie nigdy nie było dla Eileen szczególnie ważne, a jej kontakty ze środowiskiem kobiet bywających u Barney czy w gejowskim kabarecie „Le Monocle”, fotografka Thérèse Bonney podsumowała tak: „ona była dla nich zbyt uduchowiona, a one dla niej zbyt hałaśliwe”. Dopiero w związku z Jeanem Badovicim, młodym krytykiem architektury i wydawcą wpływowego pisma „l’Architecture Vivante”, poczuła pełnię miłości i twórczej pasji. – Kiedy Badovici zapytał, dlaczego sama nie buduję, roześmiałam mu się w twarz – opowiadała po latach. – Architekturę kochałam najbardziej na świecie, ale nie przypuszczałam, że się nadaję na architekta. A jednak to ona, „architektka bez dyplomu”, zaprojektowała dom, który został uznany za ikonę architektury modernistycznej.
Dlaczego Le Corbusier zniszczył projekt Eileen Gray
Willa E-1027 w Roquebrune-Cap-Martin na południu Francji powstała z miłości i dla miłości. „Sztuka nie jest tylko wyrazem abstrakcyjnych relacji, musi również zawierać najbardziej namacalne relacje, najbardziej intymne potrzeby subiektywnego życia” – przekonywała Gray. Nazwa projektu łączy inicjały jej i jej kochanka (zakodowane w kolejności liter alfabetu). Przeciwstawiając się Le Corbusierowskiej idei domu jako maszyny do mieszkania, twierdziła, że „dom nie jest maszyną do mieszkania. To powłoka człowieka, jego muszla, jego przedłużenie, jego uwolnienie, jego duchowa emanacja”. Dwupiętrowy, biały budynek o płaskim dachu, stojący na skalnej półce, jest otwarty na otoczenie, zespojony z przyrodą. Zaprojektowała go w myśl „na minimalnej przestrzeni maksymalny komfort” i pieczołowicie opracowała każdy szczegół, od planu po najmniejszy detal, każdy mebel, lampę, dywan. Poza wbudowanymi białymi meblami, otoczyła się swoimi komfortowymi obiektami, jak legendarnym już dzisiaj stolikiem E-1027 o regulowanej wysokości, czy fotelem Bibendum, którego inspirację stanowił ludzik z reklamy opon Michelin. „Te kilka dni, które spędziłem w twoim domu, pozwoliły mi docenić jego wyjątkowy charakter” – pisał Le Corbusier do Eileen po wizycie w willi E-1027. A jednak nie oparł się pokusie zniszczenia wnętrza, które było emanacją jej talentu i potrzeb. W 1938 roku, już po rozstaniu Gray i Badoviciego, Le Corbusier za zgodą przyjaciela, a pod nieobecność Eileen, namalował na białych ścianach osiem kolorowych murali, inspirowanych Picassem. Gray uznała to za gwałt na jej domu i nigdy już nie wróciła do Roquebrune-Cap-Martin. Kolejny dom wybudowała sobie nieopodal, w Castellar. Był jeszcze mniejszy, ale równie komfortowy.
Meble Eileen Gray osiągają rekordowe ceny
Od czasu udziału w pawilonie Le Corbusiera na Paris International Exposition w 1937 roku, nie wystawiała, odsunęła się od świata. W czasie II wojny wróciła do Paryża, na rue Bonaparte, gdzie żyła w otoczeniu swoich mebli i parawanów, w całkowitym zapomnieniu, tworząc kolejne projekty, które trafiały do szuflady. Dopiero artykuł Josepha Rykwerta w magazynie „Domus” z 1968 roku, hołd dla Eileen Gray, przypomniał o tej wybitnej projektantce i architektce. Kilka jej wzorów, jak fotel Bibendum i stolik E-1027, wprowadzono wtedy do produkcji. Dzisiaj oryginalne obiekty Eileen Gray biją na aukcjach cenowe rekordy – fotel Serpent z kolekcji Yves Saint Laurenta sprzedano za prawie 22 miliony euro. W 2013 roku Eileen Gray doczekała się wielkiej retrospektywy w Centre Pompidou i nikt nie ma wątpliwości, że była wybitną twórczynią modernizmu.
Małgorzata Czyńska – pisarka, badaczka herstorii, historyczka sztuki i krytyczka dizajnu. Autorka książek biograficznych m.in. „Kobro. Skok w przestrzeń", serii „Kobiety z obrazów" oraz wywiadów książkowych z czołowymi polskimi artystami – „Dwurnik. Robotnik sztuki” oraz „Nie opuszczam rąk. Rozmowa z Leonem Tarasewiczem”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.