Znaleziono 0 artykułów
22.12.2023

Komedia romantyczna „To właśnie miłość” oczami współczesnej dwudziestolatki

22.12.2023
(Fot. CAP/RFS/Capital Pictures/East News)

„To właśnie miłość” świętuje w 2023 roku jubileusz dwudziestolecia. Komedię romantyczną po raz pierwszy ogląda dziewczyna starsza od filmu o zaledwie dwa lata. „Nie takiej miłości szukam”, pisze dwudziestolatka.

Uwielbiam ten film! Wiesz, że z okazji dwudziestolecia grają go w kinie Muranów? – powiedziała przyjaciółka, próbując namówić mnie na wspólny seans „komedii romantycznej” „To właśnie miłość”. Celowo używam cudzysłowu, bo film nie kojarzy mi się wcale z miłością. Widzę tu jawną dyskryminację, bezwstydny bodyshaming i brak komunikacji, który z niejasnych dla mnie przyczyn uznaje się powszechnie za romantyczny.

Komedia romantyczna z dyskryminacją i bodyshamingiem w rolach głównych

Komedia bardziej niż na świętach skupia się na promowaniu patriarchatu i wpajaniu widzom, że takie zachowania jak bodyshaming czy stalking są dopuszczalne lub, co gorsza, romantyczne. Brak w tym filmie także równouprawnienia, ale nie jestem tym zaskoczona. Każda z historii oparta jest na hierarchii, w której to mężczyźni zajmują wyższą pozycję. Premier i sekretarka, szef i jego podwładna, pisarz i pomoc domowa – jak, jako kobieta, mogę nie być rozczarowana?

W filmie przedstawiono kilka zawiłych wątków miłosnych. Jego twórcy starają się nas przekonać, że każdy z nich skończy się happy endem. W końcu na tym polega komedia romantyczna, prawda? Cóż, nie kupuję tej bajki. Nie wiem, jak można zakochać się w kimś, kogo właściwie nie znamy.

Pierwsza „historia miłosna”: Mark i Juliet

To mój ulubiony – choć mocno absurdalny – wątek. Ale nie za sprawą kultowej sceny, w której Mark (czyli Andrew Lincoln stawiający dziś czoła pladze zombie w „The Walking Dead”) za pomocą plansz z hasłami wyznaje miłość Juliet (Keira Knightley). Mark zakochuje się w Juliet, nie zamieniając z nią słowa. Cały wątek opiera się właściwie na stalkingu, bo jak wyjaśnić sytuację, w której na taśmach z wesela widać tylko uroczą twarz panny młodej? Gdzie jej mąż? Gdzie goście? Jak wyglądał kościół? Byłabym mocno zaniepokojona, gdybym dowiedziała się o istnieniu podobnych materiałów z mojego ślubu. Co więcej, pomyślałabym, że kamerzysta jest niebezpieczny i należy zgłosić nękanie odpowiednim służbom. Większość kobiet uznała jednak ten gest za romantyczny. Co gorsza, sam Mark ostatecznie był z niego dumny. Przecież to właśnie po wyjściu na jaw jego sekretu zdecydował się na wyznanie. Może i byłoby to romantyczne, gdyby nie fakt, że w salonie siedział mąż Juliet, a zarazem jego najlepszy przyjaciel.

Druga „historia miłosna”: Harry, Karen i Mia

(Fot. East News)

Szef Harry (Alan Rickman) flirtuje z podwładną, Mią (Heike Makatsch). Mało tego, próbuje wkupić się w jej łaski drogą biżuterią. I nie przejmuje się żoną, która nie dość, że ma kompleksy z powodu brata premiera, to jeszcze musi mierzyć się z partnerem interesującym się o pokolenie młodszą koleżanką z pracy. Nie dziwi mnie jednak fakt, że Karen (Emma Thompson) ze łzami w oczach wybaczyła mężowi zdradę. Zaskakuje mnie jednak to, że Harry jej na to pozwolił, tracąc całkowicie resztki godności.

Trzecia „historia miłosna”: Karl i Sarah

To właśnie nie jest miłość – Sarah (Laura Linney) od dawna zakochana jest w swoim koledze z pracy. Zauważa to oczywiście Harry, który niepytany, lecz służący dobrą radą namawia zagubioną koleżankę do podjęcia stanowczych kroków w tej sprawie. Choć nie zna ona zbyt dobrze swojego wybranka (w pracy go unika, a na parkiecie tańczą w milczeniu), ląduje w końcu z Karlem (Rodrigo Santoro) w łóżku. Ostatecznie kochanek nie potrafi udźwignąć faktu, że dziewczyna odbiera telefon od zmagającego się z chorobą psychiczną brata. Karl ucieka – może i dobrze, skoro nie rozumiał siostrzanej miłości.

Czwarta „historia miłosna”: Premier i Natalie

(Fot. CAP/RFS/Capital Pictures/East News)

Amant Hugh Grant kolejny raz wciela się w postać, która nie szanuje kobiet. Granemu przez niego premierowi zarzucam bodyshaming. Skierowany do sekretarki Natalie (Martine McCutcheon), widzowie uznają za przejaw romantyzmu. Przyzwalanie na teksty dotyczące „grubych ud” padające z ust koleżanek z pracy to jeszcze nic. Na końcu premier sam pozwala sobie na skierowanie do Natalie słów: „Ciężka jesteś”. I robi to na oczach wszystkich. Tymczasem ona, wpatrzona w premiera jak w obrazek, odpowiada radośnie: „Zamknij dziób”.

Piąta „historia miłosna”: Jamie i Aurelia

(Fot. CAP/RFS/Capital Pictures/East News)

Jamie (Colin Firth) zostaje zdradzony przez żonę z jego własnym bratem. Chcąc zapomnieć o nieudanym małżeństwie, wyjeżdża do Francji, gdzie zakochuje się w swojej pomocy domowej, pochodzącej z Portugalii Aureli (Lúcia Moniz). Ona oczywiście odwzajemnia jego uczucia albo po prostu korzysta z faktu, że bogaty mężczyzna chciał pocieszyć się po rozstaniu. Trudno mi uwierzyć w szczerość tej relacji, bo ani on nie mówił po portugalsku, ani ona po angielsku.

Szósta historia: Daniel i Sam

Z początku rozczuliła mnie ta historia. Po czasie w mojej głowie pojawiło się jednak sporo pytań. Dlaczego ojczym (Liam Neeson) poparł dołączenie zakochanego syna (Thomas Brodie-Sangster) do szkolnego zespołu i nie przeszkodził mu w łamaniu przepisów w trakcie nieustraszonego biegu na lotnisku? Dlaczego po prostu nie doradził chłopcu przedstawienia się swojej wybrance i zaproszenia jej na pizzę? Czy nie łatwiej i skuteczniej byłoby poznać się, spędzając wspólnie trochę czasu? Czy chłopiec naprawdę sądził, że wygłupami zdobędzie serce koleżanki? Najwyraźniej filmy najmłodszych też uczą, że komunikacja nie jest konieczna.

Siódma historia: Billy Mack i jego menedżer

To zabawne, że w filmie, w którym wszechobecną miłość producenci podkreślają już od pierwszej sceny, autentyczną relację budują tylko koledzy z pracy, gwiazda rocka (Bill Nighy) i jego menedżer (Gregor Fisher). Bohaterowie spędzili ze sobą kilkanaście lat. Ze względu na specyfikę pracy znają swoje najskrytsze sekrety. Przez masę wspólnie spędzonych chwil odkryli swoje najgorsze wady, pomimo których wciąż przy sobie trwają. Na dobre i na złe. To właśnie miłość.

Aleksandra Lipka
Komentarze (1)

Ankh Theba27.12.2023, 08:00
Teraz rozumiem dlaczego młode pokolenie jest samotne. Wszędzie widzi złe zachowanie i dyskryminację. Kiedyś kiedy podrywało się dziewczynę starało się chodzić tam gdzie ona - stalking. Kiedy zaczepiało się słownie tylko żeby zwróciła uwagę - dyskryminacja płci. Kiedy chłopak próbował schwycić dziewczynę za rękę - agresja. Próba pocałunku - gwałt. Mnożyć można nieskończenie takich prób flirtów które były wcześniej dozwolone. Teraz dziewczyny to sobie szukajcie chłopaków po tinderach, bo normalnie poznać się w autobusie z nieznajomym - obcym nie jest możliwe i nie sposób się potem zakochać. Najpierw trzeba poznać... Facebook, insta, Tinder i konto w banku. Samotni w socjal mediach. Tak łatwo teraz a tak trudno to zrobić.
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Komedia romantyczna „To właśnie miłość” oczami współczesnej dwudziestolatki
Proszę czekać..
Zamknij