W książce „Kobieta, którą jestem” Britney Spears zdradza wszystkie swoje sekrety. Ale gwiazda napisała wspomnienia nie po to, by wywołać skandal, lecz wreszcie odzyskać głos. I pokazać, w jaki sposób show-biznes niszczy młode dziewczyny.
„Byłam kimś biernym i uległym. Dziewczyną. Teraz jestem kimś silnym i pewnym siebie. Kobietą”. Puenta autobiografii Britney Spears będąca oczywistą konsekwencją tytułu książki, „Kobieta, którą jestem”, może budzić kontrowersje. W dobie emancypacji dziewczynek, gdy odmieniamy „dziewczyńskość” przez wszystkie przypadki, razi ten brak szacunku do niedojrzałości, a nawet pewnej niezbędnej dozy infantylizmu czy nawet naiwności.
Ale Spears bycie dziewczynką kojarzy się jak najgorzej. Nie mogła pozwolić sobie na luksus niewinności. Pisze, że czuła się „głupia”. Wyznaje, że nią manipulowano. Ma żal, że została wykorzystana. Przez ojca, resztę rodziny, menedżerów. Przez kolejnych mężczyzn, przez wytwórnię, przez muzyczną machinę. Britney nie zawiedli tylko synowie – 18-letni dziś Sean Preston i młodszy o rok Jayden James. A macierzyństwo okazało się dla księżniczki popu najcenniejszym doświadczeniem, którego została w pewnym momencie niemal całkowicie pozbawiona – najpierw przez ojca chłopców, byłego męża, Kevina Federline’a, a potem przez ojca, który przez 13 lat sprawował nad córką kuratelę, decydując o jej muzyce, płodności i zdrowiu. Uwolniona gwiazda nie oszczędza okrutnego ojca ani biernej matki, którzy unieszczęśliwili trójkę dzieci, starszego brata Britney, Bryana, swoją sławną córkę i jej młodszą siostrę, gwiazdkę telewizji Jamie Lynn. Im lepiej Britney rozumiała, jak nieszczęśliwe miała dzieciństwo, tym bardziej pragnęła przychylić nieba synom. Nienawidziła dziewczynki w sobie, bo nie chciała pamiętać ojca alkoholika i nerwowej matki. Zatruwali jej życie, gdy była mała. A gdy dorosła, zechcieli ją zniszczyć.
Britney Spears we wspomnieniach „Kobieta, którą jestem” zdradza długo skrywane sekrety
Tragiczny los dziewczynki, która nie powinna była dorosnąć, przypieczętowali mężczyźni. Choć menedżerowie kazali jej kłamać, że wciąż jest dziewicą, Spears po raz pierwszy przespała się ze starszym o pięć lat chłopakiem, gdy miała 14 lat. Potem był Justin Timberlake, którego jako dziecko poznała w „Klubie Myszki Miki”, a potem spotkała ponownie, gdy on robił karierę w boysbandzie N Sync, a ona pracowała nad pierwszą płytą. Nic dziwnego, że „J”, jak Britney o nim pisze, stresował się przed wydaniem wspomnień swojej byłej. Choć o całej reszcie Spears pisze z czułością – nawet o nieudaczniku, byłym mężu Kevinie Federlinie, Jasonie Alexandrze, którego poślubiła w Las Vegas „pijana i znudzona” (po 50 godzinach małżeństwo unieważniono), Colinie Farrellu, z którym przez dwa tygodnie łączył ją płomienny romans, czy Jasonie Trawicku, z którym spotykała się przez kilka lat już pod kuratelą ojca – na Timberlake’u, swojej pierwszej, wielkiej miłości, nie pozostawia suchej nitki. Nie dość, że przedstawia go jako narcystycznego, próżnego, bezwzględnego egoistę, to jeszcze ujawnia jego kłamstwa. Gdy piosenka „Cry Me a River” z solowego debiutu Timberlake’a, „Justified” z 2002 r. stała się hitem, cały świat dowiedział się o zdradzie Spears. Britney, z którą Justin zerwał SMS-em o treści „To koniec”, naprawdę zalała się łzami. I płakała przez długie miesiące. Tak, zdradziła go ze swoim choreografem Wade’em Robsonem, ale Timberlake w trakcie związku ze Spears sypiał z licznymi kobietami – i tymi z pierwszych stron gazet, i anonimowymi fankami. Britney wszystko znosiła, bo go kochała. Zniosła nawet aborcję, której nie chciała. Pisze, że on nie był gotowy zostać ojcem, więc ona nie mogła urodzić dziecka.
Historia Britney Spears pokazuje prawdziwe oblicze show-biznesu
Gdy rozpadła się złota para Ameryki, która zasłynęła nie tylko denimowym lookiem z czerwonego dywanu, życie Spears jeszcze się skomplikowało. Gwiazda wydaje się dogłębnie świadoma, w jaki sposób media przełomu wieków niszczyły młode kobiety – seksualizując je, a później zarzucając „nieskromność”. Podczas gdy jego traktowano jako zranionego chłopca, do niej przylgnęła łatka „zdziry”. Wcześniej w wywiadach pytano ją o pierwszy raz, o to, czy ma zrobione piersi, o to, dlaczego tak seksownie się wije na scenie. Po rozstaniu z Timberlakiem dziennikarze mieli jeszcze mniej skrupułów, a paparazzi nieustannie ją śledzili. Nie odstępowali jej na krok w najtrudniejszych momentach życia – gdy zrozpaczona tym, że odebrano jej synów, ogoliła głowę na łyso, gdy za wszelką cenę próbowała chronić chłopców przed prasą, gdy odwożono ją na odwyk. Spears przyznaje, że mrok spowił jej życie – wpadła w depresję, uzależniła się od adderallu, nie chciała żyć. Ostatecznie uratowały ją trzy miłości – do synów, do muzyki i do fanów. Gdy po raz pierwszy zobaczyła transparenty „Free Britney”, gwiazda autentycznie się wzruszyła. I postanowiła zawalczyć o siebie, by nie zawieść tych, którzy wierzyli w nią do końca. W ostatnich latach trwał przy niej także Sam Asghari, z którym wzięła ślub w czerwcu 2022 r. Para rozwiodła się już po oddaniu książki do druku, więc Spears wyraża się o partnerze w samych superlatywach. Zwierza się także z ostatniej osobistej tragedii – marząca o trzecim dziecku Spears poroniła.
Spears dzieli się w książce oczywiście także zakulisowymi historiami o karierze. Opowiada o ulubionej płycie „Blackout”, którą nagrała na chwilę przed objęciem przez ojca kurateli („Teraz ja jestem Britney Spears”, miał jej powiedzieć, przejmując kontrolę nad jej majątkiem, karierą i ciałem). O tym, że wąż, który oplatał jej szyję podczas występu na VMA w 2001 r., był o wiele groźniejszy, niż się wydawało. O tym, jak wielką inspiracją okazała się dla niej Madonna, którą pocałowała na scenie w 2003 r. I o tym, dlaczego po debiucie w „Crossroads. Dogonić marzenia” z 2002 r., niemal udanym castingu do „Pamiętnika” i kilku serialowych rólkach nie została gwiazdą kina i telewizji (potem pojawiła się na jeden sezon w „X-Factorze”, ale rola jurorki też jej się nie spodobała). Tak naprawdę jedyne, czego Britney pragnęła, to śpiewać. Od dziecka, gdy śpiewa, przenosi się w inny wymiar, do lepszej rzeczywistości, zbliża się do Boga. Śpiewając, łagodziła napięcia w domu. Śpiewając, była w centrum uwagi. Śpiewając, zdobywała niezależność.
Gdy szesnastoletnia Britney debiutowała z „…Baby One More Time”, ja kończyłam podstawówkę. Jak wszystkie nastolatki na świecie marzyłam, żeby być taka, jak ona – zuchwała, zawadiacka, zalotna. Spears jako dziewczyna podbiła świat, a jako kobieta niemal sięgnęła dna. Ubezwłasnowolniona, powróciła do nieszczęśliwego dzieciństwa, znów stając się bezwolną. Teraz obie jesteśmy dojrzałymi kobietami, ale ona dopiero wkracza w prawdziwą dorosłość. Oby przyniosła jej więcej radości niż rozczarowania.
Książka „Kobieta, którą jestem” ukazała sie nakładem wydawnictwa W.A.B. Przekład: Piotr Grzegorzewski, Paweł Bravo, Natalia Mętrak-Ruda, Marcin Wróbel
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.