Andie MacDowell: Z wiekiem nabieram pewności siebie
Jestem szczęściarą, bo mam młode córki. Dużo czasu spędzam z ludźmi w ich wieku. Traktują mnie jak rówieśniczkę, artystkę, człowieka. Rozumieją, że mam do zaoferowania doświadczenie – mówi ambasadorka L’Oréal Paris, która zachwyciła Cannes srebrnymi pasmami.
L’Oréal Paris od lat współpracuje z Festiwalem Filmowym w Cannes. W tym roku po raz pierwszy wręczy nagrodę Lights On Women Award utalentowanej kobiecie. Cieszy się pani z tej inicjatywy?
Takie gesty mają realny wpływ na branżę. L’Oréal Paris zaproponowało, by dać twórczyniom szansę na stworzenie krótkich filmów. Ta forma jest łatwiejsza w realizacji i bardziej demokratyczna, a talent i potencjał można dostrzec już w kilkuminutowej produkcji. Udział w konkursie to szansa na premierę w Cannes, czyli szeroką ekspozycję. Jestem przekonana, że w tym sensie wszystkie uczestniczki już są zwyciężczyniami.
Po #MeToo zachodzą w branży dynamiczne zmiany. Jak je pani ocenia?
Zaczyna się doceniać już nie tylko reżyserów, lecz także pozostałych twórców filmu. Coraz bardziej dba się też o to, by kobiety były obecne na planie nie tylko przed kamerą. Współpracując z kobietami, czuję się komfortowo. Jestem w pełni świadoma męskiej dominacji, ale widzę też, że na zmiany w branży mężczyźni reagują z otwartością. Wreszcie dostrzegli, z czym kobiety zmagały się przez lata.
Pracuje pani jako aktorka od dawna...
Tak – i w ogóle się tego nie wstydzę! Zasługuję na odznakę za staż. Wieku też się nie wstydzę. W naszej kulturze osoby dojrzałe stają się niewidzialne. Niedawno przeczytałam na łamach magazynu „The Atlantic” irytujący artykuł na ten temat [chodzi o tekst Akiko Busch „The Invisibility of Older Women” – red.]. Autorka pisała, że u starszych kobiet ich niewidzialność jest supermocą. To głupie. Jedna z komentujących ten tekst – kobieta po sześćdziesiątce – podkreślała, że dopiero teraz odnosi sukcesy w pracy.
Utożsamiam się z tym punktem widzenia. Mam 63 lata i właśnie przeżywam jeden z najbardziej widzialnych okresów mojego życia. Jednym z wielu dowodów na to jest choćby mój wygląd na czerwonym dywanie w Cannes. To bardzo ważne, by wraz z upływem czasu naprawdę dostrzec moc, która się w nas kryje. Wtedy doświadczamy życia pełniej. Jako kobiety musimy wspólnie walczyć o naszą widzialność. Któregoś dnia pani też będzie w moim wieku, w wieku swojej matki. I zapewne nie chciałaby pani, aby z powodu metryki umniejszano pani wartość.
Takie działanie we wspólnym interesie kobiet to nic innego jak siostrzeństwo. Czy w relacjach z innymi kobietami znajduje pani moc?
Siłę siostrzeństwa czuję na wielu poziomach. Jestem szczęściarą, bo mam młode córki – 30- i 26-latkę. Dużo czasu spędzam z ludźmi w ich wieku. Ich przyjaciele traktują mnie jak rówieśniczkę, artystkę, człowieka. Rozumieją, że mam wiele do zaoferowania – siłę płynącą z doświadczenia. Młodzi ludzie potrzebują dobrych wzorców. Wyobrażają sobie siebie na moim miejscu za parę lat.
Jak to się stało, że pani – ponadczasowa ikona piękna – swoją pierwszą rozbieraną scenę zagrała po pięćdziesiątce?
Pochodzę z prowincji, z bardzo konserwatywnego środowiska. Nawet dziś noszę w sobie dużo lęku związanego z cielesnością. To bardzo niekomfortowe uczucie – odbiera sprawczość i poczucie własnej wartości. Gdy jako młoda modelka spotkałam w Paryżu Helmuta Newtona, zaproponował mi rozbierane zdjęcia. Nie zgodziłam się. „Będziesz żałować” – powiedział. I miał rację. Ale wtedy nie potrafiłam się przemóc, w uszach brzmiało „dobre dziewczyny nie robią TAKICH RZECZY”.
Gdy urodziłam córki, od razu wiedziałam, że nie chcę, by wstydziły się siebie. Dzięki nim ja także stałam się wolna. Dziś postrzegam nagość jako formę sztuki. Nagość jest piękna. Choć do poziomu luzu, jaki mają moje córki, pewnie nigdy nie dorosnę. Trudno wyrwać chwasty wyrosłe z ziaren zasadzonych w dzieciństwie przez „życzliwych”.
Flagowe hasło L’Oréal Paris to „jesteś tego warta”. Co – według pani – znaczy „być wartą”?
Poczucie własnej wartości to podstawowy warunek dobrego życia. Trzeba siebie doceniać, dostrzegać swój kapitał, być siebie pewnym. Dzięki temu osiągamy sukces w pracy, w relacjach międzyludzkich – w zasadzie na każdym polu. Dla mnie najważniejsze jest mieć głos. Właśnie to daje mi poczucie własnej wartości.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.