Kasia Sokołowska: Moda to dla mnie opowiadanie własnej historii
Jak przyznaje w kampanii multibrandu MODIVO, której właśnie została ambasadorką, moda to dla niej znacznie więcej niż tylko ubrania. Właśnie za ich sprawą Kasia Sokołowska wciela się w wiele ról, które kreuje na polu prywatnym i zawodowym. Nam opowiedziała o znaczeniu mody w jej życiu, kształtowaniu szacunku do projektantów, współpracy z nimi podczas pokazów oraz o swojej nowej roli ambasadorki MODIVO.
Z branżą mody jesteś związana od 28 lat, wpływasz na to, jak ona wygląda. Cieszysz się dużym autorytetem, a obecnie zostałaś ambasadorką modowego multibrandu MODIVO. Czy na przestrzeni tych lat i doświadczeń zmieniło się twoje podejście do mody? Czym dla ciebie była, a czym jest teraz?
Moje podejście do mody na przestrzeni lat nie zmieniło się tak bardzo. Zawsze była dla mnie narzędziem kreacji. Nie myślę o niej tylko w kategorii ubrań, lecz znacznie szerzej. Mimo że jest płaszczyzną mojej pracy reżyserskiej, nadal tak samo kręci mnie i cieszy prywatnie. Praca w branży mody spełnia moje oczekiwania i potrzeby artystyczne. Łączy pasje, doświadczenie muzyczne i sceniczne z pracą reżyserską. To wszystko pozwala mi myśleć o modzie w szerszej perspektywie. Od zawsze powtarzam, że moda jest sztuką.
Czy w takim razie moda zmieniła ciebie? Co ona sama ci daje?
Na pewno wpłynęła na sposób, w jaki pracuję. Punktem wyjścia dla reżysera pokazów mody jest zawsze ubranie. Podejmuję wiele decyzji, w jakim kontekście chcę je pokazać. Z jaką emocją i wrażeniem pragnę zostawić widza. Praca w różnych konwencjach zawsze była moją mocną stroną. Wykorzystałam tu doświadczenia z mojej muzycznej i scenicznej przeszłości, gdy równie swobodnie koncertowałam z muzyką dawną, klasyczną czy współczesną i rozrywkową. Zawsze w kostiumie. Już wtedy intuicyjnie czułam, jak jest ważny.
Ktoś może powiedzieć, że pokaz mody to taka formuła, gdzie modelki tylko chodzą, prezentują ubranie i niewiele się dzieje. Ale to – oczywiście – nieprawda (śmiech). Doskonale wiemy, jak ważne są muzyka, światło, choreografia, stylizacja, casting modeli czy scenografia. To wszystko buduje niepowtarzalną atmosferę i sprawia, że zapamiętujemy ubrania.
Mówi się, że w modzie było już wszystko. A mimo to uważam, że wciąż jest miejsce na nowe odsłony i artystyczne interpretacje. I to mnie najbardziej w modzie kręci. Przede wszystkim silnym komunikatem jest już samo ubranie. Z jakiegoś powodu wybieramy dokładnie to, w czym chcemy się pokazać, z czym chcemy się identyfikować. Stanowi pewnego rodzaju przedłużenie nas samych.
Myślę, że rozumiem zarówno ten artystyczny, jak i osobisty aspekt komunikacji ubrań. W moim przypadku oba przenikają się i zdecydowanie wpływają na moje życie.
W wielu wywiadach wspominałaś, że spędziłaś dzieciństwo na scenie, w kostiumie, co też miało wpływ na twoje życiowe drogi.
Zdecydowanie! Kostium, historyczne ubranie były czymś bardzo cennym. Stała za nimi rzemieślnicza praca ludzi, którzy potrafili je stworzyć. To uczy ogromnego szacunku do ubrań i ich twórców. Dyrygenci i wychowawcy tłumaczyli nam, jak ważne znaczenie ma kostium. To dzięki niemu w pełni wchodzimy w rolę, zmienia się nasza postawa, sposób poruszania, a nawet mówienia. Teraz pracuję z projektantami i wiem, jak wielka praca stoi za stworzeniem kolekcji i ile osób jest w nią zaangażowanych.
Wychowałam się w domu, w którym temat ubrań był ważny. Moja mama miała krawcową i szyła ubrania na zamówienie. Dla mnie również. Takie też były wtedy czasy. Pamiętam z dzieciństwa, że każda wizyta i miary u krawcowej stanowiły wydarzenie.
Czy w życiu codziennym ubrania również pomagają ci odnaleźć się w różnych rolach?
Oczywiście. Kiedyś żartowałam, że gdy mam gorszy dzień, wysokie obcasy potrafią podnieść mnie na duchu. Zakładając je, od razu się prostujesz i czujesz przypływ mocy sprawczej (śmiech). Zresztą nie bez przyczyny powstała cała definicja dress code’u, który – z jednej strony – jest oznaką szacunku do określonej sytuacji, a z drugiej – pomaga nam się w niej odnaleźć. Ubrania bywają niekiedy marginalizowane, tymczasem to pasjonująca opowieść o nas samych. Pod warunkiem że stoją za nimi człowiek, prawda, osobowość. Same niewiele znaczą.
Przyjęłaś rolę ambasadorki MODIVO. Jak się w niej czujesz i jak ubrania pomogły ci w nią wejść?
Współpraca ambasadorska z MODIVO to świadoma decyzja. Identyfikuję się z nową kampanią marki, która mówi, że jesteśmy bardzo różnorodni. Moda to dla mnie świadomy i nieskrępowany wybór, autentyczność i opowiadanie własnej historii.
Na początku kariery stawiałaś na prostotę w stylu golf i spodnie. Co ten minimalizm i powściągliwość mówiły wówczas o tobie?
Teraz trochę się z tego śmieję, ale wtedy faktycznie tak się nosiłam. Przypominam sobie pewne emocje, które temu towarzyszyły. Miałam 22 lata, byłam jeszcze studentką, gdy zaczęłam reżyserować pokazy mody. Ten styl to był mój power dressing, mój komunikat, by postrzegano mnie poważniej. Prowadziłam już wtedy duże projekty, byłam niewiele starsza od modelek, a z pewnością dużo młodsza od męskich ekip, którymi zarządzałam. Budowałam swoją siłę i swoją markę. Wiedziałam, że oprócz tego, co robię i mówię, ubranie ma moc (śmiech).
W takim razie, co dziś jest twoim power dressingiem?
Niezmiennie pewność siebie połączona z pewną prostotą stylu. Bardzo ważna jest dla mnie spójność. Niezależnie od okazji chcę, by moja codzienna wersja korespondowała z wieczorową. Mój power dressing to wiedza o tym, kim jestem.
Co znalazło się na twojej liście modowych przebojów na jesień-zimę 2023?
Bardzo chętnie sięgam po modę vintage, ponadczasowe projekty, które zachwycają od lat. Uwielbiam także skandynawskie marki – odkrywam je podczas zakupów na MODIVO. Tylko od nas zależy, jak będziemy komponować i kompilować nowości sezonu z tym, co już mamy w szafie. W tych wyborach zawsze słuchajmy siebie. Zauważam, że nowości w mojej szafie inspirują mnie do odkrywania tego, co mam w niej od lat.
Jak robisz zakupy? Czy są to spontaniczne, czy raczej skrupulatnie przemyślane decyzje?
Mam określone potrzeby i raczej nie popełniam zakupowych pomyłek. Zwykle decyduję się na coś, co mi się podoba, nie mam natury do porównywania setki swetrów, jeśli chcę kupić jeden. Musi mi wpaść w oko. Gdy widzę piękne buty, od razu wiem, czy połączę je z rzeczami, które mam. Raczej nie chodzę po sklepach. Ze względu na brak czasu coraz bardziej cenię zakupy online na MODIVO. Mam tam wolność wyboru tak jak podczas naszej sesji, gdzie do stylizacji mogłam wybrać to, co lubię, i pozostać sobą.
Jako jurorka „Top Model” dajesz młodym osobom zaistnieć w tej branży. A ta bardzo się zmieniła – ma o wiele większą reprezentację pod względem różnorodności pochodzenia, rozmiarów, wzrostu, wieku. Jednak w dobie mediów społecznościowych łatwiej i jednocześnie trudniej zaistnieć. Sama byłaś świadkiem wielkich wzlotów i druzgocących upadków wielu karier. Jakie – twoim zdaniem – cechy stylu i charakteru trzeba mieć, żeby w tym świecie się utrzymać?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, kim się jest. Trzeba umieć wyobrazić sobie siebie w przyszłości, mieć plan na swoją edukację, pracę. Oczywiście wizerunkiem można wykreować bardzo szybko bardzo wiele. Zbudować swoją postać. Ale za tym musi coś iść, inaczej nie mamy szansy przetrwać w dłuższej perspektywie. Ważne są też odwaga w walce o siebie i konsekwencja. Trzeba udowodnić światu – a przede wszystkim sobie – że jesteśmy kimś więcej niż tylko wizerunkiem z Instagrama. Po fantastycznym profilu w social mediach w realnym życiu zawsze przychodzi moment weryfikacji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.