W trylogii „Do wszystkich chłopców, których kochałam” Kitty, młodsza siostra Lary Jean, odgrywa rolę jej swatki. W „XO, Kitty”, serialowej ekranizacji powieści Jenny Han, sama szuka tego jedynego. Trójkąty, a właściwie wielokąty miłosne, podróż śladami matki, supernowoczesny Seul – nowość Netfliksa to murowany hit.
Kitty Song Covey (Anna Cathcart) w trylogii „Do wszystkich chłopców, których kochałam” odgrywała rolę swatki starszej siostry Lary Jean. Odrobinę irytująca, bo wszystkowiedząca dziewięciolatka z filmów dorasta w serialowej ekranizacji powieści Jenny Han. Szesnastoletnia Kitty w poczuciu, że życie uczuciowe Lary Jean i najstarszej Coveyówny, Margot, zostało już zaplanowane, sama wyrusza na poszukiwanie miłości. Ale zamiast wzorem Lary Jean szukać chłopaka po sąsiedzku, zakochała się w Koreańczyku Dae (Minyeong Choi znany z koreańskich seriali). Związek na naprawdę dużą odległość – Portland od Seulu dzieli ponad osiem tysięcy kilometrów – trwa, ale idyllę mąci raz zły zasięg, a raz różnica czasu. Kitty, jak to ma w zwyczaju, bierze sprawy w swoje ręce.
Nie mówiąc nic ukochanemu ani ojcu (John Corbett, czyli Aidan z „Seksu w wielkim mieście”), zdaje do K.I.S.S., prestiżowego, międzynarodowego liceum w koreańskiej stolicy. Rezolutna nastolatka chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – wreszcie spędzić trochę czasu twarzą w twarz, a nie na FaceTimie z Dae, jednocześnie szukając korzeni swojej zmarłej matki Eve, która uczęszczała do tej szkoły w latach 90. XX wieku (dla urodzonych pod koniec pierwszej dekady XXI wieku bohaterów ta epoka jest równie zamierzchła jak XIX wiek). Na miejscu – w Seulu, przedstawionym jako miasto przyszłości, K-popu i bogaczy, którzy od stóp do głów mają na sobie ubrania domów mody – czeka na Kitty kilka niespodzianek. Chłodna piękność Yuri (Gia Kim) okazuje się zainteresowana Dae, Kitty fascynują „wszyscy chłopcy”, a nie tylko ten, którego wcześniej kochała, a powoli odkrywana historia matki dziewczyny okazuje się zagadkowa.
„XO, Kitty” na Netfliksie to udana komedia romantyczna dla pokolenia TikToka
Serial stworzony przez Jenny Han zawiera wszystkie niezbędne komponenty nastoletniego hitu – przebojową, sarkastyczną i samoświadomą tytułową bohaterkę, plejadę odpowiednich wiekiem amantów, by tworzyć nieskończoną liczbę emocjonalnych konfiguracji, przyjaciółki, które stają się wroginiami, i odwrotnie, nemezis okazujące się jednak godnymi zaufania. „XO, Kitty” nie ociera się jednak o banał, bo zgrabnie żongluje zgranymi motywami z komedii romantycznych, reinterpretując je na potrzeby zoomersów.
Projekt nie powiódłby się zapewne, gdyby nie fabularna – ale i estetyczna – podróż do Seulu. Han wyraźnie inspiruje się pastelową kolorystyką (dominująca w tym sezonie Digitalowa Lawenda pojawia się już na plakacie), instagramowym glow na twarzach bohaterów i wielką modą (i mundurkami jak z „Plotkary” i „Szkoły dla elity”), którą tak kochają influencerzy i gwiazdy K-popu („XO, Kitty” testuje zresztą, czy fascynację świata Zachodu tym nurtem da się wyzyskać na korzyść amerykańskiego mainstreamu). Przekroczenie amerykańskiej popkultury – wycieczka w inny wymiar – to wartość dodana „XO, Kitty”. Zwłaszcza że Han nie ograniczyła swoich przygotowań do seansu popularnych koreańskich produkcji. W jej serialu Kitty wybiera się nie tylko na nieznany ląd, lecz także cofa się w czasie, a wreszcie wchodzi w głąb samej siebie. Nieobecna w jej życiu od dawna zmarła za młodu matka wskaże dorastającej córce drogę do siebie i samej siebie. Choć w opowieści o dorastaniu akcent zawsze kładzie się na pierwszą miłość (a potem alternatywne dla niej związki, przetasowania, rozstania), odkrywanie własnej tożsamości, także poprzez zrozumienie albo zanegowanie rodziców, odgrywa równie istotną rolę. Wychowana w Portland Kitty w Seulu odnajduje swoją utraconą, choć wcześniej może nawet nieuświadomioną, część.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.