Podczas rozłąki z osobą partnerską jednymi z największych wyzwań są tęsknota i brak kontaktu fizycznego. Wtedy okazuje się też, czy jesteś dla siebie wystarczającym wsparciem, czy potrafisz sama ze sobą spędzać czas – mówi 26-letnia Inga. O byciu w związku na odległość rozmawiamy z kilkoma kobietami o odmiennych doświadczeniach.
Partnerka Ingi, Diana, tłumaczy, że gdy wyjeżdżasz po raz pierwszy z kraju, na początku towarzyszy ci ogólne poczucie samotności. Może ci się wydawać, że zostawiasz za sobą wszystkie dotychczasowe relacje, ale przecież wcale nie musisz z nich zrezygnować. – Musiałam nauczyć się sprawiać, by dystans fizyczny nie przechodził w dystans emocjonalny. Pomagała mi w tym świadomość, że jest osoba, którą kocham i która kocha mnie; że łączące nas uczucie jest prawdziwe – mówi 24-letnia Diana, która ostatni rok spędziła na wymianach studenckich w dwóch różnych krajach europejskich.
Niektórym osobom na starcie wydaje się, że nie będą w stanie pozostawać w relacji na odległość. Jednak jeśli obie strony chcą być ze sobą, mimo dzielącej je odległości, warto spróbować. Jak mówi Inga, pewne kwestie i tak weryfikuje się w praktyce. Najważniejsze jest pytanie o poziom zaufania do osoby partnerskiej. Albo o to, na ile można lub chce się nad zaufaniem pracować.
Inga i Diana: Najważniejsze to kochać
– Bałam się, że nie będziemy mieć wystarczająco dużo czasu, by utrzymywać regularny kontakt, a forma internetowej komunikacji będzie niewystarczająca; że podczas rozłąki nasze życia staną się tak odmienne, że wpłynie to nie tylko na nasze zgranie, kiedy już obie znajdziemy się w jednym miejscu, lecz także na zainteresowanie drugą osobą – wymienia Inga.
– Z kolei dla mnie trudna była myśl, że mój rozwój może być dla kogoś kłopotem. Martwiłam się, że przez wyjazd nie będę w stanie zaspokoić potrzeb Ingi i że nasza relacja nie przetrwa próby czasu. Na szczęście myliłam się! Jestem bardzo dumna, że sobie radzimy – mówi Diana.
Dziewczyny związały się ze sobą półtora roku temu, a parą zostały na dwa miesiące przed wyjazdem Diany do Barcelony. Już wtedy wiedziały, że także przez następne dwa semestry akademickie będą żyć w różnych krajach. Od roku – z przerwą na trzymiesięczne wakacje, które obie spędziły w Warszawie – widują się mniej więcej co dwa miesiące, na kilka dni lub tydzień. Chcą być razem, choć trochę się obawiają, że pobyty za granicą mogą wpłynąć na łączącą je relację.
Elena i Wally: O ważnych rzeczach trzeba rozmawiać twarzą w twarz
Stojąc przed decyzją o wyjeździe i długiej – czasem nawet bez określonego terminu – rozłące z osobą partnerską, możemy być pełne wątpliwości. Często zadajemy sobie pytania, czy w ogóle warto kontynuować związek na odległość i w jaki sposób fizyczny brak drugiej osoby wpłynie na naszą relację. – Związek na odległość nie jest dla każdego, ale jeśli zależy ci na relacji, dasz radę. Musisz zaufać swojemu partnerowi i wiedzieć, że waszym wspólnym długoterminowym celem jest bycie razem – mówi 30-letnia Elena.
Z Wall’m w ten sposób żyją już szósty rok – ona, Hiszpanka, pochodząca z Walencji, on, starszy o pięć lat Meksykanin, pochodzący ze stolicy swojego kraju. Poznali się w Paryżu, gdzie oboje studiowali Food Innovation and Product Design. Wspólnie spędzili jedynie pierwsze półtora roku związku – swoich pierwszych doświadczeń zawodowych oboje szukali za granicą i znaleźli je w różnych miejscach. – To było tak dawno temu, że nie pamiętam, czego najbardziej obawialiśmy się przed rozłąką… Na pewno trudno było przewidzieć przyszłość naszego związku. Wiele rzeczy działo się w tym samym czasie u nas obojga. Nowy kraj, inna kultura, praca, do tego brak przyjaciół i brak partnera. To było przerażające i ekscytujące jednocześnie – wspomina Elena.
Wally przeniósł się do Niemiec, a w końcu do Holandii. Ona natomiast przez pół roku mieszkała w Wielkiej Brytanii, a później przeniosła się do Polski. – W ciągu dnia wysyłamy sobie wiadomości, a w nocy codziennie rozmawiamy przez około godzinę – mówi Elena, choć zaznacza, że ważne tematy trzeba jednak omawiać twarzą w twarz. – Poza tym staramy się widywać jak najczęściej. Organizujemy wspólne weekendowe wyjazdy oraz wakacje; korzystamy z tego, że możemy pracować także zdalnie – kontynuuje.
Bogusia i Artur: Jasno określone cele pozwalają przetrwać
Codzienny kontakt, gdy żyje się w różnych krajach, to podstawa. Artur przyjeżdża do Polski co dwa miesiące oraz na wszystkie ważne rodzinne wydarzenia, takie jak urodziny czy święta. Z Bogusią dzwonią do siebie parę razy dziennie, ale są chwile, że ona ma już dość. – Bycie samą z dziećmi 24 godziny na dobę jest dużym wyzwaniem. Sama muszę robić zakupy, zawozić i odbierać dzieci z przedszkola, umawiać na wizyty do lekarza. A moje dzieci niestety często chorują – mówi Bogusia. – Chciałabym, żeby Artur był z nami na co dzień. Chciałabym, żeby mógł mnie przytulić, kiedy jestem zmęczona. Zwykle mówi, że dam sobie radę, bo kto, jak nie ja. Ale usłyszenie tych słów przez telefon nie wystarcza – dodaje.
W lutym, w dniu czwartych urodzin ich córki, minęły dwa lata od ich rozłąki. Wcześniej Bogusia i Artur żyli wspólnie w Anglii przez dziesięć lat. Po narodzinach dziś 2,5-letniego syna zdecydowała, że wróci do Polski, żeby dzieci dorastały wśród bliskich. Wspólnie przeanalizowali wszystkie „za i przeciw” i podjęli decyzję o jej powrocie. Artur miał zostać w Anglii jeszcze rok, by mogli szybciej spłacić kredyt na mieszkanie, ale jego pobyt wciąż się przedłuża. – Bo ciągle na coś będą potrzebne pieniądze. Na większe mieszkanie lub dom, potem pewnie na lepsze auto, na studia dla dzieci i żeby coś leżało na koncie – wymienia Bogusia.
– Nasza córka podczas przedstawień w przedszkolu zawsze szuka tatusia na widowni. Jeśli ma zły dzień, mówi, że chce go przytulić. W takich sytuacjach płaczę razem z nią. Serce mi pęka na milion kawałków, jak widzę moje dziecko zapłakane, stęsknione za ukochanym tatą – mówi 39-latka. Dlatego parom, które decydują się na wyjazd jednej z osób, radzi, żeby najpierw jasno określić wspólnie warunki takiej rozłąki i datę powrotu. Ustalić, jak długo decydujemy się żyć osobno, jakie cele chcemy zrealizować za granicą. – To pozwala przetrwać – mówi Bogusia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.