Zuza Kuczyńska i Wojtek Borecki urządzają mieszkanie w kamienicy w warszawskim Śródmieściu od ponad dwóch lat. Meble zmieniają miejsce, rozkład ewoluuje. Tworzenie wnętrza staje się podróżą, która kształtuje nowe umiejętności i przynosi zaskakujące odkrycia.
Poddasze, strome schody bez windy, stan do generalnego remontu, podobnie jak podłużny układ i brak wydzielonej kuchni, były jak zaproszenie. Zuza zwróciła też uwagę na inne elementy: parkiet i stolarkę nadającą się do remontu, marmurowe parapety i podłogę z czarno-białych gorsecików w łazience. Wrażenie robiła też żeliwna wanna wpuszczana w podłogę – oryginalne rozwiązanie z lat 30. ubiegłego wieku, kiedy powstała niezwykła kamienica. – W międzywojniu to był jeden z najmodniejszych adresów – opowiada. – Piętro niżej urządzano słynne bale u Regulskich. Ściągała tu warszawska śmietanka towarzyska w eleganckich sukniach, frakach i cylindrach. Pani domu, żeby nigdy nie pojawić się na przyjęciu w tej samej kreacji, prowadziła notatki, opisując dokładnie swoje stroje. Lubię myśleć o historii tego miejsca i wyobrażać sobie, jak kiedyś wyglądało tu życie. Zanim jeszcze zdążę zdjąć płaszcz, prowadzi mnie na taras, z którego jest szczególnie dumna.
To drugi salon, tyle że pod gołym niebem. Z jednej strony tarasu roztacza się widok na tyły pałacu Sobańskich, Aleje Ujazdowskie i park, z drugiej – na Koszykową i ścisłą zabudowę centrum; po bokach oglądamy rozłożyste korony kasztanowców. Tę przestrzeń, wciśniętą między ścianę kamienicy a dach sąsiedniego budynku, Zuza i Wojtek wymyślili sami. – Inżynier wykonał plan techniczny, a wspólnota zgodziła się na budowę. Wiem, że w warszawskich realiach przeprowadzenie takich projektów graniczy z cudem, ale nam się udało. To tu spędzamy najwięcej czasu. Od wiosny do jesieni, właściwie bez względu pogodę. – Mieszkamy tu od dwóch i pół roku, ale cały czas przestawiamy i eksperymentujemy z przestrzenią – mówi Zuza, zdradzając, że dominujące akcenty, czyli wielki chromowany ekspres do kawy i wysoką lodówkę, zdecydowała się schować w małej spiżarni. – Wiem, że to wbrew zasadom ergonomii, ale okazuje się, że przy naszym trybie życia tak jest znacznie wygodniej.
Nigdy nie korzystałam z porad architekta – przyznaje się i tłumaczy: – Nie mogłabym, bo z zasady działam wbrew praktycznym zasadom i trendom. I rzeczywiście, inaczej, niż radzą architekci, Zuza zdecydowała się na czysto białe ściany, malowane tradycyjną wapienną farbą. Kontrastują z ciemnymi meblami z teku i skóry, mogą wydawać się surowe i zimne. – Lubię ten efekt, wizualną „czystość”, choć jest wymagająca. Żeby ją utrzymać, trzeba regularnie, mniej więcej raz w roku, malować mieszkanie – mówi Zuza. Tej samej dyscypliny wymaga parkiet – oryginalna dębowa podłoga w jodełkę. Jest ciemna i matowa. – Żeby dobrze wyglądała, należy ją froterować i raz w roku dodatkowo olejować – mówi. – Ten parkiet skrzypi, ma szpary, ale dzięki temu czuję, że jest prawdziwy. Kolejnym klasycznym rozwiązaniem są kafelki w łazience – duże, białe kwadraty mogą przypominać szkolne łazienki sprzed lat. To klasyka, popularna również w międzywojniu. Lubię je za skromność i bezpretensjonalny charakter – mówi Zuza. Na neutralnym tle kafli wyeksponowano mocne formy: duńską komodę z lat 60., w której mieszczą się wszystkie kosmetyki, i rustykalny trójnóg – stoliczek na książkę, świecę albo kubek herbaty. O wyrazistości tego wnętrza decydują meble – oryginalne, vintage’owe projekty sprzed lat. Są w świetnym stanie, a przetarta gdzieniegdzie skóra czy drewno zdradzają ich szlachetność. To projekty uznanych dizajnerów z lat 60., 70. i 80., ale poza opatrzonym kanonem, upolowane na internetowych aukcjach kanadyjskich magazynów lub przywiezione z targu staroci w Paryżu.
Długi stół z orzecha amerykańskiego stoi w jadalni, przy nim znalazły się krzesła ze skórą i chromem projektu Charlotte Perriand, tuż obok masywna kanapa Percivala Lafera. Nad stołem grafika Oli Niepsuj, która powstała specjalnie z myślą o wnętrzu. W sypialni współczesne, ale stylizowane na ludowe amerykańskie łóżko z ażurowym wezgłowiem i zabytkowy marmurowy kominek odzyskany z rozbiórki paryskiej kamienicy.
Cały artykuł przeczytacie w drugim wydaniu „Vogue Polska Living”. Już dziś zamów je online z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.