Nareszcie wypełnimy lukę po „Grze o tron”! Już 20 grudnia premiera netfliksowego przeboju na podstawie kultowej sagi Andrzeja Sapkowskiego. W rolę tytułową wcieli się Superman – Henry Cavill. Nasza wysłanniczka dzieli się wrażeniami z pobytu na planie serialu.
Pierwszy raz po serię o Wiedźminie sięgnęłam w wieku 14 lat. Historia zawodowego zabójcy potworów osadzona w świecie, w którym elfy i krasnoludy walczą z ludźmi o byt, a magia jest elementem codzienności, porwała mnie do tego stopnia, że do sagi Andrzeja Sapkowskiego powracam do dziś.
Gdy Netflix zaprosił mnie do Budapesztu na plan serialu, nie mogłam odmówić. Na miejscu od razu natknęłam się na rycerzy w zbrojach i damy w sukniach nawiązujących do renesansu. Zaraz obok kręcono scenę z Cintry. W studiu zbudowano wnętrze zamku, w którym niepodzielnie rządziła książkowa Lwica – królowa Calanthe (w tej roli Jodhi May). A na ekranie wyświetlającym nagranie na żywo z pierwszej kamery dostrzegłam Henry’ego Cavilla – serialowego Geralta z Rivii, Białego Wilka, mutanta i zabójcę potworów. Białowłosy Henry przemawiający w moich słuchawkach niskim, chrapliwym i nieco metalicznym głosem sprawił, że poczułam, że naprawdę przeniosłam się do świata Wiedźmina.
– Sekretem dobrej adaptacji jest stworzenie interpretacji, a nie ekranizacji – powiedziała mi Lauren Schmidt Hissrich, twórczyni serialu. – O tym rozmawiałam z autorem sagi, Andrzejem Sapkowskim. Jest też gra komputerowa (wyprodukowana przez CD Projekt Red; serial nie będzie w żadnym stopniu oparty na grze – przyp. red.). Nasza produkcja to trzecie podejście do tej historii. Wspaniale jest móc wziąć esencję książek – postacie i fabułę, które od razu pokochałam – i na tej podstawie stworzyć nową opowieść – wyjaśniła Lauren. Gdy showrunnerka spotkała się z Sapkowskim w Polsce w kwietniu 2018 roku, pisarz otrzymał scenariusz serialu. Wielokrotnie wyraził swoje poparcie dla pomysłów Hissrich.
Pierwszy sezon „Wiedźmina” produkcji Netfliksa będzie miał 8 odcinków (producenci zapowiedzieli już kolejne sezony) i opowie historię opartą na świecie stworzonym przez Andrzeja Sapkowskiego. Nawiąże do opowiadań „Miecz przeznaczenia” oraz „Ostatnie życzenie”, które są wstępem do pięciotomowej sagi (szósty tom „Sezon burz” powstał dopiero w 2013 roku).
– Nie mogłam ich pominąć. Dla mnie są największą częścią tego świata – wprowadzeniem i przedstawieniem postaci. Saga opowiedziana jest linearnie, podczas gdy opowiadania, wręcz przeciwnie. Nie zachowują chronologii. Dlatego serial będzie trochę zlepkiem tych wszystkich elementów. To bardzo ciekawe, bo wiele wątków dzieje się w przeszłości i w pewnym sensie słyszymy o nich w książkach jak o wspomnieniu. Cieszę się, że będziemy mogli je zobaczyć na ekranie. Myślę, że podeszliśmy do tej historii z bardzo świeżym spojrzeniem, czeka was wiele niespodzianek. Opowiemy, jak to wszystko się zaczęło, ale w nieoczekiwany sposób – powiedziała Lauren Hissrich. – Nie znałam wcześniej tej historii, ale byłam bardzo podekscytowana, mogąc ją poznać. Nie miałam okazji przeczytać książek, ale bez przerwy przerabiam scenariusz. Im bardziej zagłębiam się w postać Yennefer, tym mocniej czuję, że mam z nią wiele wspólnego – przyznała Anya Chalotra, odtwórczyni jednej z głównych ról – czarnowłosej czarodziejki z Vengerbergu. – Ona ma wielkie serce, jest nieustraszona, uparta, magnetyczna. Myślę, że widzowie ją polubią, zwłaszcza że dużo przeżyła. Jest twardą kobietą, a magiczne zdolności dodają jej jeszcze więcej siły. Pokazuje nam swoje różne twarze: jest inna, kiedy chce być lubiana, a inna, gdy ma budzić lęk – dodała 23-letnia aktorka.
W przypadku 18-letniej Freyi Allan większość zebranych dziennikarzy była zgodna – to uosobienie Ciri, „Dziecka Niespodzianki”, przybranej córki Geralta (Cavilla), księżniczki z upadłej Cintry. – Przyznaję, że całkiem łatwo przyszło mi wcielenie się w jej postać. Czułam to już podczas castingu. Tym bardziej chciałam dostać tę rolę. Dowiedziałam się o tym, że wezmę udział w projekcie dosłownie dzień przed moimi urodzinami – opowiedziała Freya. Na potrzebę roli ufarbowano jej włosy i brwi na jaśniejszy, popielaty kolor, a na planie aktorka nosi zielone szkła kontaktowe. – Plan i kostiumy są niezwykłe. Właściwie niewiele pozostawia się naszej wyobraźni. Uwielbiam fantasy. Przygotowując się do roli, przeczytałam tom „Krew elfów” (pierwszy tom sagi – przyp. red.), bo tam było dużo o Ciri. Nie chciałam jednak przesadzić z researchem, bo wolałam zachować świeżość w odgrywaniu tej postaci. Zwłaszcza że sceny nie są kręcone chronologicznie i zgodnie z książkami – przyznała. Za to wielkim fanem literatury Sapkowskiego okazał się Henry Cavill, który po przeczytaniu książek i przejściu wszystkich trzech części gry sam zgłosił się do Lauren Hissrich z propozycją zagrania Wiedźmina. Wprawdzie showrunnerka przyznała, że była zachwycona Michałem Żebrowskim w pierwszej adaptacji („ale bez tej opaski na głowie” – śmiała się), Henry ujął ją znajomością materiału. Świat stworzony przez Andrzeja Sapkowskiego jest porywający, a postacie łatwo pokochać od pierwszego przeczytania. Czy czeka nas epicka produkcja na miarę „Gry o tron”? Przekonamy się już 20 grudnia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.