„Zachęta próbuje się przypatrzeć swojej tożsamości, wyciągnąć wnioski z dotychczasowego sposobu funkcjonowania i przyjrzeć się swojej specyfice na różne sposoby” – mówi Anda Rottenberg o wystawie „Plac Małachowskiego 3” w stołecznej Zachęcie. To eksperyment zarówno dla pracowników galerii, jak i publiczności. Czteromiesięczne doświadczenie może być momentem zwrotnym w życiu instytucji, która na mapie Warszawy funkcjonuje od prawie 120 lat.
– Gdybym miała zrobić swój manifest kuratorski, otworzyłabym szeroko wszystkie okna. Wpuściłabym do budynku świeże powietrze i trochę świata zewnętrznego – mówi Magdalena Komornicka, kuratorka wystawy „Plac Małachowskiego 3” w warszawskiej Zachęcie. Przygotowując się do projektu, przeprowadziła kwerendę. Rozmawiała z pracownikami, obserwowała zwiedzających i dokładnie przeczytała księgi wpisów dla gości. – Okazało się, że 90 proc. komentarzy wcale nie dotyczy sztuki i wystaw, tylko budynku. Tego, że jest za ciepło albo za zimno. I że nie ma gdzie usiąść. A po zobaczeniu wystawy ludzie chcą tu zostać Usiąść i porozmawiać – mówi Komornicka. Punktem wyjścia do stworzenia wystawy stała się więc specyfika gmachu Zachęty, prywatne opowieści pracowników i odczucia publiczności.
– Plac Małachowskiego to od stu lat parking i podjazd do Zachęty. A wizja architekta budynku Stefana Szyllera zakładała, że miała tu być fontanna i park miejski, ale udało się ją zrealizować dopiero w 2018 roku – mówi kuratorka. Organizując swoją najnowszą wystawę „Plac Małachowskiego 3”, wstrzymała ruch, żeby odzyskać skwer. Na miejscach parkingowych i okolicznym trawniku pojawili się ludzie i sztuka.
Obok leżaków wyrosły instalacje. Na chodniku regularnie pojawiają się perfomerzy i tancerze. Magdalena zaprosiła artystów z różnych dyscyplin i pokoleń. Od międzynarodowych gwiazd takich jak Maria Hassabi czy Paweł Althamer, po młode nazwiska – Zuzę Golińską, czy choreografów z Centrum w Ruchu. – Zależało mi na nietypowej formie. Na rozszerzeniu, czy wręcz rozmyciu granic tradycyjnie rozumianej wystawy. Ważne było też dla mnie wejście w dialog z publicznością i wspólne działanie – dodaje Komornicka. Żeby zaangażować ludzi, postawiła na działanie i interdyscyplinarność. Zaprosiła do udziału artystów sztuk wizualnych, performerów, choreografów i tancerzy czy reżyserki teatralne.
– Mam nadzieję, że „Plac Małachowskiego 3” to nie tylko wystawa, ale też zawiązanie sąsiedzkiej wspólnoty wokół placu i projekt miejski, czyli impuls do odzyskania tego placu dla warszawiaków na stałe – podkreśla.
Odkryć na nowo
Stałą osią wystawy są instalacje. Jako pierwsza powstała praca Zuzy Golińskiej „Left, Right, Center” złożona z trzech pomostów przerzuconych ponad schodami. Prowadzą widzów z placu wprost do galerii przez trzy par otwartych na oścież wielkich drzwi. Interwencja jest zaskakująca i odbiega od standardowego wizerunku Zachęty. Dlatego część przechodniów interpretuje ją jako rusztowania. – Zachęta nie jest w remoncie, ale ten kontekst odnowy-zmiany, bardzo mi odpowiada. Kładki wymuszają inny sposób poruszania się po placu. Spowodowały, że widzowie nagle odkrywają naszą fasadę – opowiada kuratorka.
Inne spojrzenie na fasadę budynku wprowadziła rzeźbiarka Katarzyna Krakowiak. W trakcie performansu artystka przez osiem godzin czyściła z brudu cokół wszystkich czterech elewacji Zachęty, „rysując” wodą obrys galerii. – Pracę można interpretować jako gest odkrywania, oczyszczenia, odnowy, ale znamienne jest to, że rysunek będzie miał dalsze życie, stopniowo zarastając nowym brudem – dodaje kuratorka.
Wprowadzić dobrą energię
Wreszcie na placu, zgodnie z historycznym projektem i marzeniami pracowników galerii, pojawiła się fontanna. W projekcie Katarzyny Przezwańskiej z błękitnej, mieniącej się metalicznie skały, wytryskuje woda. Cichy szum naturalnie koi, wokół zbierają się ludzie. Przesiadują na leżakach i rozmawiają. A tuż obok leżą gigantyczne pnie drzew zmienione w rzeźby. Przypominają trochę magiczne totemy, mogą też kojarzyć się z rękodziełem regionalnych pamiątek. Ten projekt Pawła Althamera i Romana Stańczaka to efekt niedawnego kongresu rzeźbiarskiego „Wiatrołomy 2018”. Artyści razem z zaproszonymi gośćmi spontanicznie przekształcali drewno drzew zniszczonych wichurą we wspólną kreacje. – Istotą kongresu była praca w obszarze wspólnym. Chodziło przede wszystkim o sam proces i fakt bycia razem – opowiada Komornicka i dodaje: – Jeszcze nie wiemy, co będzie z rzeźbą dalej. Kiełkują nam w głowach różne pomysły. Może zostanie przed Zachętą na stałe i stanie się przyczynkiem do kolejnego wspólnego projektu?
Po krótkiej wakacyjnej przerwie wystawa znów ożywa.
– We wrześniu będzie można wziąć udział w oprowadzaniu performatywnym Anny Karasińskiej, reżyserki głośnych spektakli „Ewelina płacze” i „Fantazja” w TR Warszawa, a także wejść do pokoju furii Gosi Wdowik, reżyserki spektaklu „Strach” (również TR Warszawa). Odsłonięta zostanie monumentalna instalacja Izy Tarasewicz na fasadzie galerii. Do końca trwania wystawy można wziąć udział w oprowadzaniach po biurach Zachęty tropem cyklu prac Cezarego Bodzianowskiego „Atrament sympatyczny”. To może być pretekst, żeby zobaczyć drugie oblicze instytucji i poznać ją od kulis – wylicza kuratorka.
Ale chyba największym wydarzeniem będzie performance nowojorskiej choreografki Marii Hassabi (13 i 15 września), która po raz pierwszy przyjeżdża do Polski. – Artystka pokaże pracę, która stanowi część większej instalacji zatytułowanej STAGING (2017), wystawianej wcześniej między innymi na wystawie documenta 14 w Kassel. W instalacji tej performerzy rozproszeni po całym budynku poruszają się w ustalonym tempie, przybierają rozmaite pozy, wykonując spowolnione, niekiedy ledwie dostrzegalne ruchy, które układają się w dwugodzinną sekwencję choreograficzną – opowiada Komornicka.
Szczegółowy program wystawy „Plac Małachowskiego 3” można znaleźć na stronie Zachęty.
Wypowiedź Andy Rottenberg zacytowana w leadzie pochodzi z audycji Andymateria w radiu TOK FM.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.