Znaleziono 0 artykułów
11.03.2025

Czy „Żądło” Paula Murraya to naprawdę najlepsza powieść ostatnich lat?

11.03.2025
(Fot. materiały prasowe)

„Żądło” irlandzkiego pisarza Paula Murraya to opowieść o rodzinie, ale też znacznie więcej. To także historia o miłości i o stracie, która rzutuje na całe późniejsze życie bohaterów, o dorastaniu i usilnym szukaniu własnej drogi pośród gęstych rodzinnych zarośli. Przede wszystkim jednak to książka o konsekwencjach życiowych wyborów dokonywanych pod wpływem cierpienia.

Centralnym punktem powieści Paula Murraya jest wypadek, w którym ginie ukochana osoba dwojga głównych bohaterów – nie zdradzę których, bo rekonstruowanie podwalin rodziny Barnesów stanowi główną pośród wielu czytelniczych przyjemności. U źródła związku tych dwojga leży więc wspólna tragedia, współdzielona żałoba. Do wypadku dochodzi w przeszłości względem początku opowieści, mamy więc szansę poznać jego konsekwencje i konsekwencje konsekwencji, ponieważ wydarzenia sprzed prawie dwóch dekad, usilnie zatajane i wymazywane z rodzinnych albumów, nadal będą odciskać piętno na kolejnych bohaterach. Wypadek nie tylko pozbawił kogoś ukochanego syna, brata, a dziewczynę jej pierwszego chłopaka. Śmierć w tej historii oznaczała więcej niż żałobę i niemożność pogodzenia się ze śmiercią młodej osoby u progu życia; śmierć połączyła ze sobą dwoje zagubionych i bardzo smutnych ludzi, którzy zwiążą się ze sobą, choć nie powinni, i założą rodzinę.

Opowieść Cassandry

Lekturę tej potężnej – objętościowo, ale i pod względem treści – powieści zaczynamy od historii Cass, która nie ma pojęcia o tym, że przed jej urodzeniem wspomniany wypadek w ogóle miał miejsce. W chwili, gdy się o nim dowie, na niej również odciśnie on swoje piętno. Na razie dziewczyna szykuje się do egzaminów na koniec szkoły – chce zdać na studia do Dublina, do Trinity College, gdzie przed laty studiował jej tata. Zanim jednak dojdzie do egzaminów, spokojne życie Cass wywróci się do góry nogami: jej najlepsza przyjaciółka, Elaine, najpierw odsunie się od Cass, potem w szkole pojawi się nowa nauczycielka – poetka, która zaintryguje obie dziewczyny, na koniec Elaine wciągnie Cass we właśnie poznane imprezowe życie ich miasteczka. Dziewczyny chodzą do pubów, upijają się do nieprzytomności, całują z chłopakami, ale wszystkie te zdarzenia Cass obserwuje jakby przez mgłę, choć jest ich aktywną uczestniczką. Na tym etapie swojego życia dziewczyna za mało jednak zna samą siebie – osobę o dopiero kształtującej się osobowości – by traktować się podmiotowo. To poprzez historię nastoletniej Cassandry i jej szumnego wejścia w dorosłość poznamy resztę rodziny: matkę Imeldę, kobietę o oszałamiającej urodzie, ojca Dickiego, właściciela rodzinnego biznesu samochodowego, który właśnie z hukiem zaczyna upadać, i jej młodszego brata PJ-a, zagubionego we własnej dziecięcej samotności. Wątki z opowieści o codzienności Cass, pozornie nieistotne, w odpowiednim momencie wpadną w zaplanowane przez pisarza przegródki, by uzupełnić konstruowany przez niego obraz, w który z wielką przyjemnością wsiąka się od pierwszych stron.

Kunszt Murraya polega na zmyślnym operowaniu perspektywami, z jakich odsłania opowiadaną historię. Postaci oglądane oczami Cass wydają się odmienne od tych pokazywanych z punktu widzenia jej brata lub samych siebie. Jak na nastolatkę przystało, w rodzicach widzi niemalże potworów, jeśli jednak usłyszymy kawałek historii opowiedziany ich głosem, okaże się, że to zupełnie inni ludzie – poranieni przez los, zagubieni pośród własnych nieudolnych wyborów i przekonań, których nie potrafią z czasem zweryfikować. Rodzina Barnesów sprawia wrażenie, jakby jej głównym celem było przetrwanie za wszelką cenę – dokoła nich wybuchają małe apokalipsy, nie tylko te o podłożu emocjonalnym, lecz także całkiem namacalne, jak powódź czy krach ekonomiczny. Choć niebezpieczeństwa czyhają na nich, a przede wszystkim na ich dzieci, na każdym kroku, Barnesowie starają się żyć dalej, w niezmienionej formie, jakby sam upływ czasu mógł tu coś zaradzić. Tymczasem czas, zamiast uzdrawiać, doprowadza do korozji i zniszczeń. Nienaprawiany i niekonserwowany dom chyli się ku upadkowi niezależnie od tego, czy jego domownicy znajdą w sobie siłę, by wreszcie temu zaradzić.

Cienie bezpowrotnie minionej przeszłości

Wraz ze zmianą w sylwetkach kolejnych postaci na przestrzeni powieści zmienia się także jej forma. Tradycyjna na początku z czasem ewoluuje, zatraca interpunkcję, ulega redukcji aż do krótkich impresji, którymi książka się kończy. Pisarz pochodzący z ojczyzny Jamesa Joyce'a wchodzi głęboko w psychikę bohaterów i chętnie korzysta ze strumienia świadomości. Nie stroni również od motywów symbolicznych (jak chociażby imię córki Barnesów), a nawet wątków z pogranicza ezoteryki, ale Murray panuje nad warsztatem i nie daje się ponieść w niebezpiecznie pretensjonalne rewiry. Jedna z postaci, ciotka Imeldy, jest kimś w stylu medium – zdarza jej się wróżyć nieszczęśliwym sąsiadkom szukającym odpowiedzi co do przyszłości, ale ciotka Rose łączy przepowiadanie przyszłości z działalnością zgoła inną, bardziej przyziemnego rodzaju, gdy pomaga kobietom pozbyć się niechcianej ciąży. To ona wróży zrozpaczonej Imeldzie, że na swoim ślubie zobaczy ducha ukochanego. Jedną z najbardziej przejmujących scen książki jest ta, gdy naiwna, nastoletnia jeszcze panna młoda przez całą ceremonię wypatruje ducha i w końcu go zauważa, jednak po chwili orientuje się, że nie był to duch, a jej własne odbicie w lustrze w białej sukni – „cień bezpowrotnie minionej przeszłości”. Na miano ducha zasługuje tu każdy z bohaterów, wszyscy bowiem w jakimś sensie rezygnują z przeżywania swojego życia i wycofują się w stan zawieszenia: rodzice wpatrzeni w przeszłość, dzieci zaś w przyszłość.

Murray, nazywany Franzenem z Dublina, wpisuje się w szereg pisarzy, którzy za swój literacki cel obrali opis systemu rodzinnego – z jego codziennością, skomplikowanym układem zależności i przede wszystkim pogłębionym rysem psychologicznym postaci, które składają się na kompletny obraz wspólnoty opartej na więzach krwi. Pisarz ma jednak wyraźny własny styl, potrafi budować napięcie, które nie pozwala odłożyć książki. Miejsca na oddech w zwartej powieściowej strukturze zdarzają się rzadko, ale kiedy już się pojawiają, nadają jej unikalny rytm. Nic więc dziwnego, że „Żądło” w 2023 r. trafiło na krótką listę nominowanych do Nagrody Bookera – to jedna z tych wyjątkowych powieści, które pochłaniają czytelnika w tym samym tempie, w jakim on pochłania fabułę.

Maria Karpińska
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Czy „Żądło” Paula Murraya to naprawdę najlepsza powieść ostatnich lat?
Proszę czekać..
Zamknij