Nie jestem bohaterką. Ale zdecydowałam, jaką osobą chcę być, i nią jestem – oświadczyła kiedyś Coco Chanel. Ta zniewalająca energia pewności siebie wciąż wybrzmiewa w zapachu Bleu de Chanel, którego ambasadorem właśnie został Timothée Chalamet.
W wyborze debiutującego w tej roli Timothéego Chalameta na ambasadora zapachu Bleu de Chanel zbiegają się siła marki, która jest kulturowym punktem odniesienia w globalnym przemyśle perfumiarskim, oraz magnetyzm wschodzącej gwiazdy w szczytowej formie.
Chalamet na zdjęciach Maria Sorrentiego idealnie odzwierciedla skomplikowanego mężczyznę Bleu de Chanel, ze wszystkimi jego ekscytującymi, ale dyskretnymi dziwactwami. Napędzany przez instynkt, jest zdeterminowany, by żyć poza narzuconymi normami. Świadomy szerszej perspektywy, pozostaje oczarowany drobnymi niuansami, na które tak często się nie zważa. Stawia czoła temu, co przynosi mu los, i zna swoje mocne strony, a jednocześnie akceptuje słabości. Jest pełen sprzeczności: silny, ale wrażliwy, awangardowy i obyty w świecie. Nieustająco poszukuje wolności i pracuje, by stawać się coraz lepszą wersją siebie – ze wszystkimi swoimi skomplikowanymi nawykami i cechami osobowości, swoim intelektem i własnym stylem.
Bleu de Chanel: Nowy rozdział w historii zapachu Chanel
Podobnie jak zapach Chanel N°5 wywołał w 1921 r. zamieszanie w olfaktorycznym świecie, tak wyznacznikiem standardów, jak mógłby pachnieć nowoczesny mężczyzna, stał się Bleu de Chanel. Woda toaletowa miała premierę w roku 2010, cztery lata później zadebiutowała woda perfumowana, cieplejsze wcielenie zapachu. Początkowo skomponowany przez perfumiarza marki Jacques’a Polge’a nieoczekiwany drzewny zapach, podkreślony nutami cytrusowymi, otworzył nową ścieżkę zapachową, poszerzył miejskie, nowoczesne horyzonty. Co więcej, flakon, choć prosty, szybko stał się rozpoznawalny ze względu na swoją barwę: zbyt niebieską, by nazwać ją czarną, zbyt czarną, by uznać ją za niebieską.
– W Bleu de Chanel zawiera się dualizm polegający na spotkaniu oczywistej świeżości z zaskakująco intymną zmysłowością i siłą – mówi Olivier Polge, który w 2015 r. zastąpił swojego ojca u sterów oddziału Chanel tworzącego perfumy. Jako zaledwie czwarty perfumiarz w historii domu mody Polge postawił sobie za cel kultywowanie konkretnej wizji zapachu i w 2018 r. skomponował eleganckie perfumy Bleu de Chanel. – Zawsze staramy się zmienić kierunek narracji dotyczącej zapachu, by ostatecznie wyrazić za jej pomocą coś bardziej złożonego niż surowce, które się w nim znalazły – mówi Polge. – To jak mieszanie konkretnych odcieni na palecie malarskiej. To trochę niewytłumaczalne, tajemnicze i wykraczające poza samo dzieło.
Bleu de Chanel, ciągle idąc naprzód, stara się przeformułować to, jakie emocje może przywołać zapach współczesnego mężczyzny. Dzięki jego dyskretnej sile najnowszy rozdział w historii tego zapachu to opowieść odzwierciedlająca istniejącego od lat ducha i istotę mężczyzny Bleu de Chanel, przemawiająca jednocześnie do nowego, zuchwałego pokolenia, podobnie zdecydowanego i łamiącego obowiązujące zasady w poszukiwaniu samego siebie i odkrywaniu swojego prawdziwego ja.
– Idealny poziom pewności siebie i intensywności Bleu de Chanel pomaga wzmocnić i wyrazić swoją osobowość mężczyźnie, który nie pozwala na to, by ograniczały go stereotypy. Mężczyźnie, który nie zważa na pozory i nie boi się pokazać głębi i wrażliwości skrytej pod jego silnym, rozbrajającym charakterem – mówi Polge.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.