Koniec świata już się wydarzył, wydarza się codziennie, będzie się wydarzał jutro. Może akurat nie tutaj, nie w Polsce, nie tak blisko nas. Ale w netfliksowym filmie „Zostaw świat za sobą” w reżyserii Sama Esmaila z Julią Roberts apokalipsa dzieje się teraz.
Film „Zostaw świat za sobą” w reżyserii Sama Esmaila („Mr. Robot”) na podstawie powieści Rumaana Alama to wielka pochwała jednego z najbardziej kultowych seriali wszech czasów. – Uszczęśliwiają mnie – odpowiada dwunastoletnia Rose na pytanie starszego o kilka lat brata, Charliego, o fenomen „Przyjaciół”. Dziewczynka niczego nie pragnie bardziej, niż dowiedzieć się, „co się stało z Rachel i Rossem”. Czy będzie jej to dane? Jak daleko się posunie, by zdobyć tę informację? I czy to zmieni los jej rodziny?
Nie chcąc zdradzać zakończenia netfliksowego przeboju – innego zresztą niż finał bestsellera, na którego kanwie powstał – wystarczy powiedzieć, że poszukiwanie tego, co „uszczęśliwia”, wydaje się całkiem rozsądną reakcją na koniec świata.
Oto Rose, Charlie i ich rodzice, wiecznie spięta mizantropka Amanda (Julia Roberts) oraz o wiele bardziej wyluzowany Clay (Ethan Hawke), który pozwala żonie kontrolować ich wspólne życie, opuszczają na chwilę Brooklyn, by odpocząć nad oceanem. Wynajmują luksusowy dom, w którym zmęczeni Sandfordowie mogą napić się wina, a dzieci popływać w basenie. Przez chwilę wydaje się, że zrelaksują się nawet bardziej, niż planowali, bo nie działają ich telefony ani wi-fi. Samo w sobie nie wydaje się to szczególnie niepokojące, choć Rose już przeczuwa, że przerwana w połowie emisja „Przyjaciół” to zły omen. Kolejny znak dziewczynka dostrzega na plaży – oto tankowiec płynie prosto na nich. Potem – jak w biblijnej apokalipsie – pojawiają się kolejne sygnały, że coś jednak jest nie w porządku. W ogrodzie willi zjawia się nagle stado jeleni. Ale to niejedyni goście, którzy nawiedzą Sandfordów. Gdy zapadnie zmrok, trochę jak w horrorze „To my!”, w drzwiach stają G.H. Scott (Mahershala Ali) i jego córka Ruth (Myha’la). Głupio im, że tak nachodzą urlopowiczów, ale to ich dom. A postanowili do niego wrócić, bo w mieście trwa przerwa w dostawie prądu. Wiedzą, że tu poczują się bezpieczniej.
Nie mają jednak zbyt wiele na potwierdzenie swoich słów – przecież bez internetu nie da się ich wygooglować. Amanda niespecjalnie im ufa, ale co ma zrobić – wiedzą, gdzie w domu są szklanki, więc pewnie mówią prawdę.
„Zostaw świat za sobą”: Koniec właśnie się wydarza
Okazuje się, że G.H. przywozi ze sobą także garść informacji – jako analityk finansowy pracuje z możnymi tego świata, którzy ostatnimi czasy zachowywali się niespokojnie. Wiedzieli, że coś się wydarzy. Ale co? Atak terrorystyczny? Inwazja? Inside job? Katastrofa klimatyczna? W filmie „Zostaw świat za sobą” nie dowiadujemy się, co tak naprawdę wydarzyło się w świecie zewnętrznym – ważne jest to, co koniec świata robi z ludźmi i relacjami między nimi. Czy zaufają obcym? Czy nie dadzą się lękowi? Czy przetrwają? Zapewne gdzieś tam, w oddali, upada rząd, giną ludzie, na pewno z nieba spadają samoloty. Ale bohaterowie nie wiedzą ani może nigdy się nie dowiedzą, co się właściwie stało. Są zdani tylko na siebie. Do tej pory podłączeni do sieci w każdym momencie swojego życia, nagle nie mają dostępu do żadnych wiadomości ze świata.
Twórcy w dosyć oczywisty sposób przestrzegają nas przed uzależnieniem od informacji, namawiają do włączenia krytycznego myślenia, uczą uważności. „Zostaw świat za sobą” ani nie zachwyca przenikliwością, ani nie przeraża makabrą, bo właściwie nic się w nim nie dzieje. To nie jest świat jak z „The Last of Us”, gdy od końca historii minęło już wiele lat, a ludzie żyją na gruzach dawnej rzeczywistości. Bohaterom nic właściwie jeszcze nie zagraża – dopiero za chwilę może zagrozić im wszystko, a najbardziej oni sami sobie.
Sam Esmail portretuje więc koniec świata w momencie, gdy on się wydarza – raczej po cichu, niepozornie, gdzieś dalej. Reżyser i scenarzysta, autor powieści, wiedzą, że te końce świata już nastąpiły – w wielu miejscach i w różnych momentach historii. Czy nadejdzie nasz? Czy nadejdzie ten ostateczny? Czy zdążymy zobaczyć do końca „Przyjaciół”?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.