Love Stories. Mieszkanie po pracy
Są specjalistami od pięknych wnętrz. Na co dzień fotografują najmodniejsze hotele, sklepy i mieszkania w Polsce. Ich oko do szczegółów i plastyczne podejście do kompozycji doceniły francuskie butikowe hotele Amour i Ikea. My sprawdzamy, jak urządzili własną przestrzeń. Zaglądamy do mieszkania Basi Kuligowskiej i Przemysława Niecieckiego z Pion Studio.
Połączyła ich fotografia i wspólne studia w Poznaniu. Później przeprowadzka do Warszawy i szukanie drogi zawodowej. Choć początkowo nic na to nie wskazywało, wyspecjalizowali się w fotografowaniu wnętrz.
– Nasz znajomy architekt długo prosił nas o dokumentację mieszkania swojego projektu. Nie chciałam tego robić, wydawało mi się, że to techniczne i nudne – wspomina Basia. – Zdjęcia w końcu zrobił Przemysław i okazały się tak ciekawe, że kolejne zrealizowaliśmy już razem.
– Nie wiem, co wyróżnia nasz styl, może coś, co na początku wydawało się ograniczeniem. Niechętnie sięgamy po szerokokątny obiektyw, nie powiększamy przestrzeni na siłę. Skupiamy się na nastroju – świetle, kolorze, detalach, pionowych kadrach – mówi Przemysław. – W Polsce przez lata wnętrza fotografowano zimno i dokumentacyjnie. Nasze podejście od początku było nastawione głównie na estetykę. Później pojawił się Instagram i pokazał, że można to zrobić inaczej.
Często pracują na analogowym sprzęcie, lubią przed sesją rozmawiać z architektami o ich zamyśle, a dobre wnętrza traktują jak funkcjonalne dzieła sztuki. Równie świadomie podchodzą do miejsca, gdzie mieszkają.
Na Oleandrów
To wynajęte 60-metrowe mieszkanie w modernistycznej kamienicy przy Oleandrów. Takie adresy w samym centrum Warszawy, przy cichej uliczce w modnym zagłębiu barów i butików, blisko Pola Mokotowskiego, niedaleko Łazienek, nie trafiają na portale z ogłoszeniami. Rozchodzą się błyskawicznie wśród znajomych, którzy wyprowadzając się, przekazują mieszkanie w dobre ręce. Wcześniej mieszkał tu fotograf mody, przed nim stylistka i dziennikarz.
– W tym domu uwielbiam nawet klatkę schodową. Ma oryginalną posadzkę z czarnego kamienia, rzeźbiarską poręcz, masywne drzwi z kulistymi mosiężnymi klamkami – mówi Basia. Klatka jest stylowa i lekko nadgryziona zębem czasu. Podobnie jak wnętrze ze skrzypiącą przedwojenną podłogą, którą trzeba pastować, ciężkimi drzwiami i skrzynkowymi oknami. – Żeby je umyć, musimy je rozkręcić. Ale są autentyczne, a to jest dla nas najważniejsze – dodaje.
Spokój i harmonia
– Kiedy się wprowadziliśmy mieszkanie było zupełnie puste. Zaprosiliśmy zaprzyjaźnionego architekta Piotrka Paradowskiego, który zaprojektował nam regał na książki. To oś wnętrza, resztę dobraliśmy intuicyjnie – opowiada Basia.
Reszta to ściany złamane ciepłym łagodnym beżem, rozświetlający biały sufit, lekkie zasłony filtrujące światło na ciepły kolor i meble, które Basia z Przemysławem kolekcjonują od dłuższego czasu. Wśród nich zarówno elegancka komoda w stylu mid-century modern z Yestersena, jak i fotel znaleziony na śmietniku i wyremontowany u tapicera.
– Ostatnio zmieniamy kierunek. Moda na vintage rozkręciła się, więc ceny poszybowały, a wnętrza zaczynają wyglądać podobnie – zauważa Przemysław.
Dlatego docenili nowoczesne wzornictwo małych współczesnych marek, które dobrze współgra z estetyką lat 50. i 60. – Kupiliśmy mały nowoczesny stolik Meta od New Tendency i telewizor. Jest naprawdę piękny – mówią prowokacyjnie. Zaprojektowany przez Ronana i Erwana Bouroulleców telewizor na cienkich, wychylonych nóżkach stoi swobodnie przy kanapie i przypomina szkolną tablicę z dawnych czasów. – Myślę, że gdyby nie było tego modelu, po prostu nie mielibyśmy telewizora – przyznaje Przemysław.
Balkon jak salon
Najwięcej czasu spędzają na balkonie. To ich 12-metrowy podłużny salon letni z widokiem na dachy i tętniącą życiem uliczkę. Przemysław uprawia tu rośliny – wiśnię japońską, zioła, pomidory i poziomki, Basia przesiaduje z kieliszkiem czerwonego wina. – Chcieliśmy urządzić to miejsce w paryskim stylu, stąd duży kuchenny stół, stare ratanowe krzesła od przyjaciół i nowoczesne akcenty jak fotel HAY – Hee Lounge.
Na stole ceramika vintage z małej warszawskiej pracowni Fenek. Ręcznie robione i malowane formy, kubeczki z zabawnymi buźkami – przedmioty, które zaczepiają wzrok, które chce wziąć się do ręki i potrzymać.
– Mamy żelazną zasadę, że nie pracujemy w domu. Wynajmujemy małą pracownię przy sąsiedniej ulicy. Mieszkanie to przestrzeń do odpoczynku, również wizualnego. Dlatego jest tak monochromatyczna, miękka i ciepła, pełna drewna i obłych kształtów – tłumaczy Basia. Przemysław zapowiada, że powoli dojrzewają do zmiany. Po łagodnych kremach i beżach przyszła pora na mocny kolor i odważne decyzje. Do trendu na lata 90. przekonali się podczas zdjęć francuskich hoteli Amour. – Zobaczyliśmy pomarańczowe ściany i ciemnofioletową kanapę. To brzmi jak prawdziwe wyzwanie, ale przy odpowiednich odcieniach i proporcjach, przy dobrym designie może robić duże wrażenie – dodaje Przemysław.
* Więcej inspirujących historii par, które udowadniają, że razem można więcej, znajdziecie w wakacyjnym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i na Vogue.pl.