Znaleziono 0 artykułów
10.11.2018

10 tęczowych filmów, które warto zobaczyć

10.11.2018
Kadr z filmu „Suspiria” (Fot. Materiały prasowe)

Jeśli myślicie, że tęczowe kino wciąż mierzy się z tematem akceptacji i problemami homofobii, a bohaterowie definiowani są przez swoją orientację, to zatrzymaliście się w czasie dekadę temu. W nowym kinie spod znaku LGBT+ to, jakiej seksualności jesteś, nie ma kluczowego znaczenia. Ważne, jakim jesteś człowiekiem.

Materiał powstał dzięki marce 

 

„Dziewczyna” (reż. Lukas Dhont)

Kadr z filmu „Dziewczyna” (Fot. Materiały prasowe)

Rewelacja z Belgii szturmem zdobywa festiwale filmowe. Dopiero co rozbiła bank na 16. Tofifest w Toruniu, gdzie zdobyła Grand Prix Złotego Anioła, a także na BFI w Londynie, gdzie reżyser wygrał sekcję debiuty. Nic dziwnego, bo oryginalna, empatyczna i, przede wszystkim, wyważona perspektywa patrzenia na transpłciowość stawia ten film w szeregu z najlepszymi. Bohaterką jest nastolatka, która ma jedno marzenie: zostać baletnicą. Ale intensywne ćwiczenia nie wystarczą, by się spełniło. Lara musi jeszcze wydostać się z ciała chłopca, w którym się urodziła. Dhont zadaje tym filmem pytanie o to, czy płeć jest konstruktem społecznym, czy definiuje ją biologia. I proponuje zupełnie nieoczywiste odpowiedzi. 

Premiera w Polsce: 22 marca 2019 roku

„Złe wychowanie Cameron Post” (reż. Desiree Akhavan)

Kadr z filmu „Złe wychowanie Cameron Post” (Fot. Materiały prasowe)

Zwycięzca Sundance to film szczególnie potrzebny w czasach dyskusji o terapiach konwertywnych. Tytułowa bohaterka trafia na taką po tym, jak wychodzi na jaw jej romans z najlepszą przyjaciółką. Oczywiście wszystko odbywa się w białych rękawiczkach, bo na czele zakładu stoi mężczyzna, który niegdyś miał skłonność do chłopców, ale teraz jest już „sobą”. Reżyserka Desiree Akhavan przygląda się regułom rządzącym ośrodkiem, by odkryć nie tylko te, które należy bezwzględnie potępić. Stara się zrozumieć, dlaczego ludzie, którzy przejdą przez konwersję, potem potwierdzają jej skuteczność. Nie pozwala sobie na publicystykę, ani łatwe rzucanie oskarżeniami. A bohaterkom, bo Cameron znajduje sobie w ośrodku paczkę, pozwala tak na łzę, jak i na uśmiech. W głównej roli Chloë Grace Moretz, sojuszniczka osób LGBT+, której dwaj bracia są otwartymi gejami.

Premiera w Polsce: 25 stycznia 2019 roku

„Twój Simon” (reż. Greg Berlanti)

Kadr z filmu „Twój Simon” (Fot. Materiały prasowe)

Tytułowy bohater skrywa przed światem, że jest gejem, choć ma liberalnych rodziców, oddanych przyjaciół i kochającą go bezwarunkowo siostrę. Chłopak nie może się jednak przełamać. I nic dziwnego, zdaje się wtórować mu reżyser Greg Berlanti, sam otwarcie homoseksualny, bo dlaczego ze swojej seksualności ktoś miałby się komuś spowiadać? „Twój Simon” już doczekał się tytułu jednego z najważniejszych filmów 2018 roku, bo pokazuje, że seksualność nie tylko nie definiuje bohatera, ale też nie jest jego przywilejem, ani skazą. Berlanti nie ma litości dla swojego bohatera. Przez to, że Simon zwodzi swoje otoczenie, krzywdzi wiele osób, na przykład zakochaną w nim dziewczynę. Pytanie jednak, czyja to wina, pozostaje otwarte. Mały wielki film.

Już dostępny na DVD i Blu-Ray

„Bohemian Rhapsody” (reż. Bryan Singer)

Kadr z filmu „Bohemian Rhapsody” (Fot. Materiały prasowe)

Freddie Mercury, który w latach 70., zaledwie dekadę po tym, jak zniesiono penalizację stosunków homoseksualnych w Wielkiej Brytanii, mówił mediom, że jest biseksualny, a później, że jest homoseksualny, stał się ikoną tęczowych środowisk. Nie tylko nie wstydził się swojej orientacji, ale też odmienił oblicze rocka, wnosząc do niego baletowe stroje i operowy rozmach. To nie wszystko! Zabrał też przebraną za mężczyznę księżną Dianę do gejowskiego klubu. W filmie Singera historia wokalisty dzieli się na trzy akty: marzenia o sukcesie, sukces i marzenia o przeżyciu, gdy Mercury dowiaduje się, że jest nosicielem wirusa HIV, co pod koniec lat 80. było wyrokiem. Film nie jest jednak zaduszkową wspominką, tylko refleksją na temat procesów oswajania ludzi LGBT+, których emancypacja przebiegała na przestrzeni lat 60. i 90. sinusoidalnie.

Już w kinach

Kadr z filmu „Złe wychowanie Cameron Post” (Fot. Materiały prasowe)

„Suspiria” (reż. Luca Guadagnino)

Kadr z filmu „Suspiria” (Fot. Materiały prasowe)

To pierwszy w historii kina horror z wyłącznie żeńską obsadą, choć oczywiście reżyser Luca Guadagnino, znany z nominowanych do Oscara wybitnych „Tamtych nocy, tamtych dni”, nie byłby sobą, gdyby ze swoją przyjaciółką Tildą Swinton nie wycięli jakiegoś numeru. Numer polega na tym, że Tilda wciela się w rolę mężczyzny. Podczas wywiadów przekonywali, że to profesjonalny aktor, a hucpa jest tak daleko posunięta, że w serwisach informacyjnych stworzyli mu nawet wymyśloną biografię, by wprowadzić do bazy danych „Suspirię” jako jedyny film, w którym zagrał. Premiera odbyła się na MFF w Wenecji, gdzie dziennikarze zwęszyli podstęp, ale ani Tilda, ani Luca nie dali się złamać. Jest to więc swoisty dowód na to, że kino może obejść się bez mężczyzn. I niewiele na tym straci, bo „Suspiria” ma klimat, świetne role Dakoty Johnson w duecie z Tildą Swinton, oraz genialną choreografię taneczną, która nawet najmniej wrażliwą na taniec osobę zmusi do zachwytu. 

Już w kinach

„Nina” (reż. Olga Chajdas)

Kadr z filmu „Nina” (Fot. Materiały prasowe)

Umówmy się, kina LGBT+ w Polsce nie ma. Nieliczne wyjątki powstają od wielkiego dzwonu. „Nina”, reżyserski debiut Olgi Chajdas, tym wyjątkiem zarazem jest, i nie jest. Niby przedstawia historię uczucia dwóch kobiet – od poznania, przez fascynację, aż po wyzwalający finał, ale rozsadza ramy tęczowego kina. Magda jest lesbijką, Nina nie – ma męża, chcą mieć dziecko. Ale to nie jest film o cudownym spotkaniu, które w kobiecie rozbudzi jej skrywane pragnienia i uświadomi, że całe życie była w błędzie, bo tak naprawdę woli kobiety. Gdy siostra pyta Ninę, czy jest homoseksualna, ta odpowiada, że jest magdoseksualna. I ten dialog jest najlepszym tego filmu podsumowaniem. Dla Chajdas seksualność nie ma sztywnej definicji. Jest płynna, ma wiele odcieni, zależy od mnóstwa czynników. I to właśnie one składają się na ten intrygujący debiut, który na ostatnim festiwalu w Gdyni zwyciężył w sekcji Inne Spojrzenie, wnosząc do polskiego kina ożywczą energię. Sceny łóżkowe duetu Julia Kijowska i Eliza Rycembel pokazują seks tak, jak jeszcze polskie kino nie widziało. To pierwsza liga zmysłowości.

Już w kinach

„Ajka” (reż. Sergei Dvortsevoy)

Kadr z filmu „Ajka” (Fot. Materiały prasowe)

Podczas premierowych pokazów na festiwalu w Cannes publiczność z tego filmu masowo wychodziła. Samal Esljamova wyjechała jednak z Lazurowego Wybrzeża z nagrodą za najlepszą rolę żeńską, co nie dziwi, bo twórcy pozwolili sobie pokazać, czym jest kobiecość w ekstremalnych warunkach. Tytułowa bohaterka jest imigrantką zza Kaukazu, która w Moskwie próbuje zdobyć pieniądze na spłatę długu. Poznajemy ją, gdy rodzi dziecko. Zostawia je w szpitalu, skąd ucieka przez okno. I zaczyna się jej gehenna. Mieszka w jednym z masowych baraków dla imigrantów, gdzie obowiązuje restrykcyjna cisza, a dziewczyna cierpi po porodzie. Reżyser nie cofa kamery, gdy odciąga sobie mleko z piersi palcami, podglądamy też choćby poród łożyska. Teraz już wiecie, dlaczego w Cannes z pałacu festiwalowego wychodzili głównie biali mężczyźni w średnim wieku. „Ajka” to głośny krzyk kobiecości, którego należy wysłuchać do końca.

Premiera: 30 listopada 2018 roku

„Fuga” (reż. Agnieszka Smoczyńska)

Kadr z filmu „Fuga” (Fot. Materiały prasowe)

Alicja nie pamięta, kim jest. Cierpi na fugę dysocjacyjną. To taktyka obronna mózgu, który kasuje pamięć, gdy człowiek ma już dość. Gdy kobieta zniknęła na dwa lata, rodzina zaczęła o niej zapominać. Mąż zaczął interesować się inną kobietą, rodzice przyjęli do wiadomości śmierć córki, a syn miłością obdarzył przyjaciółkę domu. Gdy Alicja wraca do rodzinnego domu, rozpoczyna się iście grecka tragedia. Bo kogo obarczyć winą za to, w jakiej sytuacji znaleźli się bohaterowie? Czy możemy winić bliskich Alicji, że nie czekali na jej powrót. Albo ją samą, że nie wróciła wcześniej? W tym interesującym filmie padają nader ważne z punktu widzenia LGBT+ pytania o to, czy można wyjść ze swojej roli społecznej. Bo Alicja dziecka nie poznaje. A czy to oznacza, że matką można przestać być? Zwłaszcza w tak restrykcyjnej wobec tego zagadnienia Polsce? W roli Alicji Gabriela Muskała w życiowej kreacji.

Premiera: 7 grudnia 2018 roku

„Touch Me Not” (reż. Adina Pintilie)

Kadr z filmu „Touch Me Not” (Fot. Materiały prasowe)

To film o oswajaniu ciała, a raczej emocji, które się z nim wiążą. Na tyle nowatorski i ważny, że dostał Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie, a więc główny laur tej imprezy. Bohaterami są Laura, Christian i Tómas, którzy dzielą się przed kamerą szczegółami swoich doświadczeń ciała i seksualności. Początkowo rozmowa przychodzi im trudno. Ograniczenia robią swoje, a wstyd, który towarzyszy nam za każdym razem, gdy przychodzi mówić o sobie, wiąże język. Jednak z czasem ten film zaczyna działać jak terapia. Bo okazuje się, że owiane tajemnicą ciało może być łącznikiem, a mówienie o nim może skutkować zbliżeniem z drugą osobą, niezależnie od jej seksualnych preferencji. Zaś fantazje, które wydają nam się czymś niestosownym i wynaturzającym, szybko okazują się spoiwem łączącym z innymi ludźmi.

Premiera: 16 listopada 2018 roku

„Sorry, Angel!” (reż. Christophe Honoré)

Kadr z filmu „Sorry, Angel!” (Fot. Materiały prasowe)

Pokazywany w Cannes w konkursie głównym film jest jedną z piękniejszych bajek o miłości. Piękniejszych, bo bohaterowie wszystko mają śliczne – twarze, ciała i stroje. Wiadomo, że najszczersza i zarazem najbardziej tragiczna miłość może zrodzić tylko w tak idealnej scenerii. Cóż, albo tę konwencję kupujecie albo nie. Nie ma nic pośrodku. Ci, którzy się w niej zanurzą, dostaną od klasyka gejowskiego kina we Francji, Christophe’a Honoré’a, historię burzliwego uczucia spełnionego pisarza i jego kochanka, który marzy o zrealizowaniu się – i jako człowiek, i jako gej. W tym filmie kocha się i cierpi z operowym rozmachem, płacze bez naruszania idealnego makijażu, a w łóżku robi się rzeczy jedynie estetyczne. Na „Sorry, Angel!” można więc wybrać się z dwóch powodów – by nacieszyć oko albo sprawdzić, jaka przepaść dzieli nas od lat 90., gdy emancypacja wciąż napotykała na tak potężne przeciwności, jak w tym filmie.

Premiera: 23 listopada 2018 roku

 

 

Materiał powstał dzięki marce 

Artur Zaborski
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. 10 tęczowych filmów, które warto zobaczyć
Proszę czekać..
Zamknij