Znaleziono 0 artykułów
12.05.2023

Kobieca optyka, czyli kim są i jak pracują designerki w Polsce

Magda Jurek, Fot. Dario Lombardi

16 kobiet, aktywnych współczesnych polskich projektantek, 16 pomysłów na to, czym może być design, 16 sposobów na życie, 16 estetyk, 16 zupełnie różnych motywacji. O tym wszystkim opowiada wystawa „Looking Through Objects”, którą można oglądać w gdańskim muzeum NOMUS. Rozmawiamy ze współkuratorką projektu Agnieszką Jacobson-Cielecką.

Jaką częścią twoich studentów są studentki?

W School of Form studiuje w tej chwili 267 dziewczyn i 104 chłopaków, czyli studentek jest ponad dwa razy tyle co studentów. Ta zasada dotyczy chyba zarówno uczelni humanistycznych, jaką jest Uniwersytet SWPS, jak i kierunków artystycznych, za jaki jest uważana School of Form. 

Z czego to wynika? 

Myślę, że z kulturowych przyzwyczajeń. Zawód projektanta czy projektantki wciąż odbierany jest jako artystyczny, mniej praktyczny. Wśród rodziców wciąż popularne jest myślenie, że „jak córka zostanie projektantką, czyli wybierze wolny zawód, da się to połączyć dobrze z rodziną”. Wydawałoby się, że w XXI wieku nie powinno się już tak myśleć, a jednak. Z drugiej strony widać, że kobiety stają się bardziej śmiałe, pewne siebie i widoczne, zajmują wysokie stanowiska i sięgają po męskie zawody. Widać to w strukturach naszej uczelni. Co prawda rektorem jest mężczyzna, ale prorektorki to już kobiety. W polskich warunkach to duża zmiana.

Alicja Patanowska

Czym więc różnią się kobiece myślenie i praca?

Z moich doświadczeń wynika, że kobiety potrafią myśleć bardziej kompleksowo, łatwiej im przybrać ogólną, może też cudzą perspektywę. Słynny multitaskinkg pozwala łączyć kropki z bardzo odległych dyscyplin i porządków. A kulturowo może są mniej przekonywane o własnej słuszności, za to lepiej słuchają, w pracy zespołowej taka otwartość dużo daje. Nie forsują za wszelką cenę swoich przekonań, ale szukają rozwiązań. Co oczywiście, o czym przekonałam się, pracując nad wystawą i poznając moje bohaterki, wcale nie wyklucza silnych osobowości i wizjonerstwa.

Jako kuratorzy projektu wybraliście 16 nazwisk kobiet ze świata designu i sztuki, żeby przedstawić je szerszej publiczności i opowiedzieć, kim są – jak pracują, do czego dążą, co je motywuje. To reprezentacja polskiej sceny designu ostatnich lat. Co braliście pod uwagę, tworząc tę listę? 

Musimy cofnąć się do 2010 roku, kiedy Gian Luca Amadei przy wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza wydał książkę „Discovering Women in Polish Design”. Zwrócił wówczas uwagę na to, że wszystkie kluczowe stanowiska i role świata projektowego są zajęte przez kobiety. Dostrzegł świeżość i odwagę młodych projektantek, pierwszych roczników, które pojechały na studia za granicę i wróciły do Polski. I od tej książki zaczęliśmy nasze poszukiwania. Po dziesięciu latach przekonaliśmy się, jak dużo się zmieniło. 
Odkryliśmy, że niektóre osoby zniknęły z horyzontu, inne wciąż utrzymują swoją pozycję, jeszcze inne funkcjonują świetnie, ale w zupełnie innym obszarze projektowania. Jak na przykład Klementyna Jankiewicz, która robiła foremki na babki z piasku, a teraz współtworzy komputery kwantowe. 

W drugim etapie razem ze współkuratorami zadaliśmy sobie pytanie o to, jaki krajobraz widzimy dziś. Zrobiliśmy listy nazwisk, które uznaliśmy za ważne. A potem rozpoczęła się dyskusja. Wprowadzaliśmy na przykład różne kategorie, takie jak użytkowość projektowania, na przykład mebli, naczyń, oświetlenia. Wprowadziliśmy podział na materiały, takie jak ceramika, drewno szkło, tkanina, oraz funkcje, czyli na przykład projektowanie społeczne, tworzenie produktów, eksperymenty, sztuka dekoracyjna. Staraliśmy się zachować równe proporcje tych kategorii. A później zawężaliśmy zbiór, wyłaniając 16 nazwisk. Zależało nam, żeby tworząc taką reprezentację kobiet w designie, pokazać obraz zróżnicowany, zniuansowany i niejednoznaczny charakter grupy.

Agnieszka Bar, Fot. Dario Lombardi

Wyróżniacie na przykład cztery różne modele, w jakim pracują designerki.

Są takie projektantki, które dostają zadanie, a ich praca nad produktem jest odpowiedzią. Tak działają Maja Ganszyniec czy Maria Jeglińska. Inne rozglądają się po świecie, szukając luk, problemu, na który można odpowiedzieć projektowo. Róża Brito pyta, czy plastik można zastąpić czymś, co ma podobne właściwości, ale jest równie neutralne dla środowiska. I opracowuje materiał z drożdży i bakterii. Karina Marusińska mówi, że nie interesuje jej robienie użytkowych przedmiotów, lecz takich, które zostawiają piętno, zmieniają sposób myślenia, uczą. Jej celem jest dialog na temat przemocy domowej.

Trzecia grupa do designerki, które mają potrzebę robienia użytkowych, estetycznych przedmiotów, takich jak na przykład wazony Malwiny Konopackiej czy ceramiczne lampy TRN Magdy Jurek. Wreszcie czwarta grupa zafascynowana jest materiałem. Anna Bera czy Alicja Patanowska zajmują się pracą w określonym materiale i badają jego możliwości oraz ograniczenia. W wywiadach, które przeprowadzaliśmy w ramach przygotowań do wystawy, opowiadały nam o materiale jak o partnerze, z którym trzeba się dogadać, trzeba go zrozumieć, a czasem ujarzmić. Tworzenie przedmiotów to dla nich mierzenie się z materią. 

A co dla ciebie było odkryciem?

To, że poszczególne etapy procesów twórczych bywają bardzo podobne u różnych projektantek, ale prowadzą do czegoś zaskakująco odmiennego za każdym razem. Na przykład Alicja Bielawska i Maria Jeglińska mają w początkowym etapie pracy podobną artystyczną, bardzo intuicyjną ścieżkę. Sięgają po nieoczywiste inspiracje, szkicują. W kolejnym kroku wchodzą w fazę produkcyjną. Bielawska produkuje na przykład wzorzysty koc, ale w jednym egzemplarzu, wykorzystuje go, by stworzyć metaforyczny obiekt, i na tym poprzestaje. W tym samym czasie Jeglińska przekuwa te poszukiwania w mniej lub bardziej seryjne produkty, wytwarzane w liczbach od kilku do kilku tysięcy sztuk. Maria projektuje dla pierwszej ligi europejskiej, marek takich jak Vitra, Kvadrat, Hermes.
Z wywiadów wynika, że te decyzje o skali zapadają świadomie. Koce Alicji mogłyby zasilić jakąś designerską markę lub sieć handlową, jednak wówczas musiałaby zająć się ekonomią, promocją, dystrybucją, a to już jej nie interesuje. Znacznie ciekawsze jest badanie domowości i relacji człowieka z przedmiotem. Maria rozwiązuje zadania projektowe nawet wtedy, kiedy robi unikatowe serie do muzealnych kolekcji. Daje przy tym nieoczywiste odpowiedzi na postawione pytania. Alicja stawia pytania. Nie da się postawić ostrej kreski między sztuką a designem.

Alicja Bielawska, Fot. Dario Lombardi

Dla Alicji Bielawskiej, jak rozumiem, liczą się przyjemność samego procesu i wolność twórcza. Ale zmieniając perspektywę: skoro można podążać dziś tak różnymi drogami, to znaczy, że rynek jest już chyba stabilny i dojrzały.

Tak, to jeden z wniosków, który nasuwa się po tej wystawie. Dziesięć lat temu wyróżnikiem polskiego projektowania była zaradność. Połączenie pomiędzy projektantami i producentami było bardzo wątłe, o ile w ogóle istniało. Zatem projektanci byli twórczy i przedsiębiorczy, można powiedzieć samodzielni, albo pozostawieni sami sobie. Dziś każda z opisanych postaw ma swoje miejsce na rynku. Istnieje przemysł, który zatrudnia projektantki, jest design kolekcjonerski, społeczny, eksperymentalny. Można pracować w Polsce i za granicą, dla siebie albo dla kogoś. Choć wciąż chciałoby się więcej. Marzy mi się sytuacja, w której przemysł byłby bardziej elastyczny i mógłby odciążyć projektanta, zdejmując z niego całą pracę związaną z szeroko pojętą produkcją, pozwolić mu działać czysto konceptualnie. Taką sytuację daje się zauważyć gdzieniegdzie na świecie – projektanci mają wsparcie w specjalistach od materiału, technologii, zrównoważonego rozwoju i pracują w multidyscyplinarnych zespołach. Jeżeli chcemy projektować odpowiedzialnie, myśląc o długim istnieniu produktu, musimy mieć wiedzę naprawdę z bardzo wielu dyscyplin. W takim zespołowym działaniu kobiety są świetne. 

A może rolę mecenasów mogliby przejąć kolekcjonerzy? Może boom na malarstwo pomoże przetrzeć szlaki wzornictwu?

Myślę, że to przyjdzie z czasem. W Polsce pojęcie „design kolekcjonerski” dotyczy raczej przedmiotów vinatge niż współczesnych projektów. Ale to się zmienia. Spośród wybranych przez nas projektantek niewiele ma dylom projektantek dizjanu. Są architektki i architektki wnętrz, ceramiczki i szklarki, graficzka, kilka ma dyplom malarstwa ASP, na przykład Julia Cybis czy Magda Jurek, która przyznaje, że design jest dla niej łatwiejszy niż malowanie, bo ograniczenia i rygory techniczne wymuszają podejmowanie decyzji. 
Bardzo malarska w przekazie jest Justyna Popławska i to chyba nie przypadek, bo jej towarzysz życia jest konserwatorem sztuki, ma ogromną wiedzę o narzędziach i technikach. Z kolei Agnieszka Bar, która miała dziadka stolarza i babcię krawcową, sama mówi, że rzemiosło było dla niej od dziecka najbardziej naturalną formą autoekspresji. Agnieszka pracuje ze szklarzami, którzy realizują jej projekty, z wikliniarzami, którzy przygotowują formy. 

Justyna Popławska, Fot. Dario Lombardi

Na wystawie pozwalacie widzom zajrzeć do pracowni projektantek.

Oprócz obiektów pokazujemy zdjęcia, zarówno wielkoformatowe czarno-białe portrety autorstwa Dario Lombardiego, jak i zdjęcia z wnętrz pracowni. Z tych zdjęć można wiele wyczytać o temperamencie, warsztacie pracy. Czysty blat ma Agnieszka Bar, jej pokój do pracy w mieszkaniu to wysmakowana kompozycja, szkice, piękne przedmioty – „tu szyszka, tam piórko”. Świat miniatur. Choć jej praca odbywa się w hucie, to przy biurku szuka pomysłów. Dziewczyny z Falbanki też pracują w domu. Pracownie Kariny Królak i Patki Smirnow albo Marii Jeglińskiej to gęste od przedmiotów inspirujące przestrzenie. W innych miejscach, na przykład u Anny Bery czy Moniki Patuszyńskiej, widać „pot, łzy i walkę”. Megi Malinowska ma uporządkowany warsztat, a Maja Ganszyniec biuro z komputerami. 

Większa część grupy, o której rozmawiamy, ma około 40 lat. To wykształcone kobiety, które wiedzą, czego chcą od życia, przeszły fazę eksperymentów, wyciągnęły wnioski, dynamicznie się rozwijają. Jak myślisz, gdzie będą za kolejne 10 lat, kiedy być może znów wskrzesicie projekt?

Tego nie wiem. Wystawa pokazuje, że dekada to bardzo długi czas. Myślę, że rynek będzie dojrzewał razem z nimi i będzie w stanie je utrzymać na tej drodze, na której są, o ile one nie zmienią pomysłu na siebie. W ciągu minionej dekady Agnieszka Bar, Karina Marusińska, Alicja Patanowska, wszystkie po szkle i ceramice, kierunku zasadniczo artystycznym, przeszły przez fazę bardzo rynkową, by wycofać się na bardziej artystyczne, konceptualne czy eksperymentalne pozycje. 

Róża Brito, Fot. Dario Lombardi

Wiktoria Szawiel, która ma za sobą dynamiczny europejski debiut, pokazała ciekawe obiekty z wikliny stabilizowane żywicą. Od początku swojej pracy dwa razy zmieniła miejsce zamieszkania, doszła do wniosku, że żywica nie jest tworzywem, z którego chce projektować, a ostatnio zagłębiła się w studiowanie swoich motywacji i skupia się głównie na filozofii designu. Nie wiem, gdzie zaprowadzi ją ta podróż, ale być może prace Wiktorii, które pokazujemy, są jednymi z ostatnich, jakie zrobiła w życiu. A może przeciwnie, zobaczymy ją znowu jako projektantkę współpracującą z przemysłem. 
To wszystko pokazuje, że dobre projektowanie to konkretna wiedza, doświadczenie i umiejętności, ale też poszukiwania, często głęboko intelektualne, czy emocje.

A mówiąc o emocjach, myślę o subtelnościach projektowania. Żeby je zauważyć i docenić, potrzebna jest właśnie świadomość procesów. Szafka może być po prostu przedmiotem, ale kiedy prześledzi się, w jaki sposób wyzwala wędrówkę myśli, przywołuje skojarzenia, konteksty, nawiązania kulturowe, przypomina użyte materiały, można wejść na inny poziom. Można nawiązać z przedmiotem relację. Chciałabym uniknąć słowa „czułość”, bo jest nadużywane, ale w projektowaniu i w odbiorze przedmiotów właśnie o tę czułość i uważność chodzi. 

Megi Malinowski, Fot. Dario Lombardi

Wystawę „Looking Through Objects. Women in Contemporary Polish Design” można oglądać do 6 sierpnia 2023 w Nowym Muzeum Sztuki NOMUS w Gdańsku.
Kuratorzy: Agnieszka Jacobson-Cielecka, Gian Luca Amadei, Dario Lombardi

Gian Luca Amadei – autor („Discovering Women in Polish Design”), dziennikarz specjalizujący się w designie i architekturze (Blueprint, Disegno), kurator (British Council, London Design Festival), wykładowca i badacz Royal College of Art w Londynie.

Dario Lombardi – absolwent Istituto Superiore di Fotografia e Comunicazione Integrata w Rzymie. Pracuje jako niezależny fotograf w Wiedniu. Specjalizuje się w fotografii portretowej, teatralnej, tanecznej i modowej. Dario jest autorem portretów do książki „Discovering Women in Polish Design” oraz portretów projektantek na wystawie „Looking Through Objects”.

 

Wiktoria Szwaiwel

Monika Patuszyńska

Patrycja Smirnow i Karina Królak

Izabela Sroka i Julia Cybis

Basia Czyżewska
  1. Kultura
  2. Design
  3. Kobieca optyka, czyli kim są i jak pracują designerki w Polsce
Proszę czekać..
Zamknij