Znaleziono 0 artykułów
15.10.2024

Międzynarodowy Festiwal Nowa Europa 2024 w Nowym Teatrze to krzyk o zmianę

15.10.2024
Jeden song, Fot. Karin Jonkers

Pokryte białym nalotem czarne ciało Rébekki Chaillon przez pół godziny szoruje scenę, Carolina Bianchi wypija drink z tabletką gwałtu i zasypia po godzinnym monologu, Nadia Beugré rzuca światło na transową scenę Abidżanu, Miet Warlop ustawia metronom i wprawia tancerzy w niekończący się ruch. 5. Międzynarodowy Festiwal Nowa Europa. GŁOŚNIEJ!, organizowany przez Nowy Teatr w Warszawie, oddaje głos tym, którzy muszą krzyczeć, żeby zostali usłyszani.

Piąta edycja festiwalu Nowa Europa to cztery reżyserki i cztery spektakle wybrane spośród wielu światowych produkcji pokazywanych na międzynarodowych festiwalach teatralnych, na których tradycyjnie już święci swoje triumfy Nowy Teatr z Warszawy i z których po raz piąty przywozi „do siebie”, dla nas, propozycje innego myślenia o wszystkim, co się określa jako teatr. TEATR. 

Prorocze (się urodzi.li.ły.śmy),  Fot. Werner Strouven Rhok

To jeden z tych festiwali, który nie polega na komasacji przedstawień, jest rozłożony w czasie, co pozwala na regularne, comiesięczne spotkania z widzem. Tegoroczny trwa od września do grudnia, po dwie realizacje każdego spektaklu miesięcznie. Tak się składa, że tym razem tylko kobiety są autorkami kolejnych produkcji. 

Afrofeministyczna i antyrasistowska opowieść Rébekki Chaillon o krzywdzie

Pierwsza z serii, „Carte noire zwana pożądaniem”, którą wyreżyserowała pochodząca z Martyniki Francuzka Rébecca Chaillon, była grana na deskach Nowego 20 i 21 września. Zaczęło się od segregacji widowni, komfortowe miejsca na tyłach sceny mogły zająć tylko widzki w jakiś sposób wykluczone, czyli czarne czy transpłciowe. Dostawały kawę i inne napoje. Mogły przemówić. Zostały wywyższone. Stały się jednocześnie bohaterkami spektaklu i jego narratorkami. Carte noire to francuska nazwa rozpuszczalnej neski. Reżyserka odbija się od tego produktu, dając ujście afrofeministycznej i antyrasistowskiej postawie. W trakcie interaktywnego spektaklu jedna z aktorek zmywa z bohaterki-reżyserki biały „francuski” nalot; postulatem jest powrót do korzeni po przepowiedzeniu sobie na scenie wszystkich aktów przemocy, poniżenia i kradzieży dokonywanych przez całe wieki na skolonizowanych narodach. Aktorki Chaillon zabierają widzom torby i precyzują, jakie rzeczy chcą z owych toreb wyrzucić, jaką prawdę chcą o nas, widzach, obnażyć.

– Nadszedł czas, aby wyciągnąć poszarpane kostiumy z XVI wieku (…), czerwony i czarny makijaż, aby wypędzić te lęki, lateks, aby zrobić blizny na plecach, łańcuchy, kajdany, brudne diamenty, białe peleryny duchów, czarne konie, wielokolorowe afro ze sklepu za 1 funta, ogniste krzyże nienawiści, zaciśnięte pięści, granaty z gazem łzawiącym, szybkie samochody policyjne, ciemność pod pokładem statku, pasteryzowane sny, boubous, foufous, Bintous, nianie, sztuczną krew, prawdziwe łzy, białe zęby, złote zęby, piłki do koszykówki, pistolety, broń, ogień i samochody – słyszymy. Niemal naturalistyczny sposób, w jaki prowadzona jest narracja, nie pozwala widzom na dystans, tkwimy w środku tego dramatu. I choć to akurat nie jest nasz polski dyskurs narodowy, wychodzimy bogatsi o empatię dla tych, których to dotyczy.

 „Siła Suki – Trylogia. Rozdział 1: Panna młoda i Śpiący Kopciuszek”, Fot. Christophe Raynaud de Lage 

Głośniej o przemocy seksualnej, czyli spektakl Caroliny Bianchi

Carolina Bianchi również jest na scenie w trakcie całego spektaklu. Oglądamy jedyną zrealizowaną część trylogii „Siła Suki – Trylogia. Rozdział 1: Panna młoda i Śpiący Kopciuszek”. Rzecz jest o gwałtach, przemocy i morderstwach na tle seksualnym. Bianchi opowiada o nich, popijając przez godzinę drink z rozpuszczoną tabletką gwałtu. Jest performerką, która nie wie, jak się to skończy. Może mieć tylko nadzieję, że dobrze, jak skończyły, na razie, wymieniane przez nią performerki: Tanja Bruguera, Marina Abramović, Valie Export, Regina José Galindo i kilkanaście innych. Lecz są te, które miały pecha, jak Pippa Bacca, która w sukni ślubnej udała się w autostopową podróż z Rzymu do Jerozolimy, została zgwałcona i zamordowana pod Stambułem.

Zanim reżyserka-performerka resztkami sił położy się na stole i zaśnie, opowiada o tych „pechowych” artystkach, pokazuje ich zdjęcia, przywołując historyczne obrazy męczennic: św. Urszuli z obciętymi piersiami, św. Katarzyny bez głowy, św. Łucji bez oczu. Mówi też o Joannie d’Arc i w tym kontekście nazywa Pippę męczennicą autostrad. 

Uśpiona, jest podczas spektaklu przebierana i przenoszona z miejsca na miejsce. Aktorzy odgrywają kolejne sceny gwałtów, przemocy i morderstw, w tym drastycznego przypadku zlecenia zamordowania dziewczyny przez znanego brazylijskiego bramkarza Bruno Fernandesa de Souzy. Robią to „miękko”, grają delikatnie, groza jest zawarta w samych opowieściach, w słowach, które mamy zapamiętać i umeblować nimi swoją wyobraźnię. Teatr Bianchi nie ma nam przynieść oczyszczenia. Jej są potrzebne konfrontacja i odtwarzanie faktów. Na scenie stoi samochód z tablicą rejestracyjną: FUCK CATHARSIS. 

Widzialność osób transpłciowych w spektaklu Nadii Beugré

„Się urodzi.li.ły.śmy” brzmi podtytuł przedstawienia „Prorocze” Nadii Beugré, reżyserki i choreografki z Abidżanu, byłej stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej, mieszkającej od dawna we Francji. Wizualnie piękna inscenizacja rozwija się wokół opresji, jakie dotykają w ojczyźnie reżyserki osób transpłciowych, grających siebie i siebie tańczących, raz w rytmie „Boléra” Ravela, innym razem w akompaniamencie szczekania psów. Obok profesjonalnych tancerzy mamy tu nocne diwy, królowe utajnionych parkietów zarabiające w dzień jako fryzjerzy. Urodzeni w ciałach chłopców, nawigują między płciami w społeczeństwie, które odwraca od nich oczy. Zmarginalizowani w swej codzienności, biorą rewanż na deskach teatru, opowiadają o swoich lękach, obyczajach i strategiach obrony przed światem. – Chcę im dać przestrzeń, widzialność – mówi artystka w wywiadzie dla TV5 Monde. W języku francuskim takie osoby określa się jako iels. Jest to połączenie ils i elles, oni i one. Oglądając ten spektakl, szukajmy odpowiednika tego określenia w języku polskim. 

Siła różnorodności u Miet Warlop

Ostatnie przestawienie tego festiwalu to „Jeden song” białej belgijki Miet Warlop, która na swojej stronie streszcza go w jednym zdaniu: „Dwanaścioro performerów wkracza na arenę, by odbyć mesmeryzujące rytuały pożegnaniu, życia, śmierci i zmartwychwstania”.

W rzeczywistości tego teatru rozmaite z pozoru osoby aktorskie poddane są dyscyplinującemu rytmowi metronomu, który narzuca szybkie tempo bądź je spowalnia, dyryguje zespołem jak mistrz ceremonii, w której zaczynamy uczestniczyć, a więc sami również poddajemy się dyktatowi tego rytmu. W ten sposób, zdaniem autorki, ta „jedna pieśń” pozwala na wyjście z egzystencjalnej samotności, na wychylenie w stronę innego, czy raczej innych, i zbudowanie kolektywu z bardzo różnych osobowości. Sprawdźmy, czy możliwa jest taka jedność w różnorodności, przynajmniej na deskach teatru.

„Siła Suki – Trylogia. Rozdział 1: Panna młoda i Śpiący Kopciuszek”, Carolina Bianchi & Cara de Cavalo (Brazylia/Holandia), 18–19 października 2024;

„Prorocze (się urodzi.li.ły.śmy)”, Nadia Beugré (Wybrzeże Kości Słoniowej/Francja), 8–9 listopada 2024

„Jeden song”, Miet Warlop (Belgia), 6–7 grudnia 2024

Anda Rottenberg
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Międzynarodowy Festiwal Nowa Europa 2024 w Nowym Teatrze to krzyk o zmianę
Proszę czekać..
Zamknij