Wymykają się schematom, otwierają na różnorodność, przekraczają granice płci. Podczas gdy pojęcie współczesnej męskości stanowi przedmiot politycznego sporu, projektanci opowiadają się jednoznacznie za wolnością ekspresji. Oto efekty ich nowatorskich działań.
Bianca Saunders pyta o mężczyznę
Bianca Saunders zadaje nam jedno z najbardziej podstawowych i zarazem najtrudniejszych pytań: czym jest męskość i kim jest współczesny czarnoskóry mężczyzna?
Pierwszy artystyczno-modowy projekt pokazała w 2017 roku w jednym z londyńskich hoteli. Na wystawie „Personal Politics” zaprezentowała film, zdjęcia i poezję czarnoskórych artystów. Tematem były męskość i opresyjna tresura, za pomocą której próbuje się tę męskość ukształtować. „Wyglądasz zbyt gejowsko, jesteś zbyt kobiecy” – to przykładowe uwagi, które kwestionują męskość mężczyzn i upominają niemęskich chłopaków.
Te same wątki pojawiły się w najnowszym filmie Saunders „Part Two: Unravelling”. Obraz tworzą wywiady z czarnoskórymi artystami. „Nie powinniśmy się bać mówić o tym, jak się czujemy” – mówi filmowiec Akinola Davies. „Dostałem kiedyś reprymendę za to, że lubię czytać książki bell hooks” (pseudonim czołowej amerykańskiej feministki) – wspomina. Saunders zachęca mężczyzn do przejęcia kontroli nad własną tożsamością i wyglądem, do szukania siebie w samym sobie. Agresywne spojrzenia i stereotypy należy odrzucić. A jakie są ubrania jej autorstwa?
Kreatorka omija najgorętsze trendy, a męskości i kobiecości używa do stworzenia czegoś zupełnie nowego, ale wciąż męskiego. Białe koszule Bianki są pomarszczone i pogniecione, lecz nie tracą elegancji. Ramiączka topów zrobiono z regulowanych pasów, które zazwyczaj widujemy jako uprząż lub elementy plecaka. Hiphopowe spodnie mają po bokach rozcięcia, a uliczne bluzy ozdobione są falbanami i marszczeniami.
Ubrania Bianki Saunders wyglądają, jakby przeżywały wieczny proces przemiany. Zupełnie jak kobiecość i męskość.
Robyn Lynch kocha Irlandię
Robyn Lynch interpretuje irlandzkie dziedzictwo, tworzy modę patriotyczną. Projektantka urodziła się w 15-tysięcznym Malahide, tuż obok Dublina. Jej twarzowe swetrowo-dresowe zestawy utrzymane są w lekko oldskulowym stylu, a ich barwy zaczerpnięto z flagi Republiki Irlandii (zielony, biały i pomarańczowy). Kolekcja wiosna-lato 2019 jest jednocześnie pracą dyplomową stworzoną na University of Westminster.
Głównym źródłem inspiracji były zdjęcia z lat 90. XX wieku (przedstawiające ojca Robyn i jego irlandzkich kolegów), a także archiwa irlandzkiej telewizji publicznej. Na fotografiach i stop-klatkach widać m.in. świętujących piłkarskie zwycięstwo Irlandczyków, chłopaków w sportowych ubraniach, którzy pozują z małymi końmi, i chłopców bawiących się w spalonych samochodach. Lata 90. to ostatnia faza krwawego katolicko-protestanckiego konfliktu w Irlandii Północnej.
032c – nowa twarz Berlina
032c to dziecko niemieckiego czasopisma i portalu 032c i jedna z dwóch – obok GmbH – najciekawszych marek ze współczesnego Berlina. Dla 032c projektuje Maria Koch, żona Joerga Kocha, redaktora naczelnego i założyciela magazynu. Pracownia i redakcja 032c – podobnie jak siedziba GmbH – mieszczą się na wielokulturowym Kreuzbergu. Obie firmy łączy też zamiłowanie do muzyki techno i stylu jej miłośników.
Pierwszy pokaz 032c odbył się w styczniu ub.r. podczas Pitti Immagine. Była to jedna z najbardziej zaskakujących prezentacji w historii Florencji. W bogatej w zdobienia i pokrytej barokowymi freskami sali renesansowego pałacu Medyceuszy pokazano m.in. ubrania nawiązujące do robotniczych uniformów i strojów myśliwskich, a także gumowe chodaki, kurtki z polaru i T-shirt oraz bluzy z reprodukcją pracy XVIII-wiecznego niemieckiego miedziorytnika, Johanna Eliasa Ridingera.
Modelami byli zaprzyjaźnieni z 032c tancerze, artystki i sąsiedzi z Berlina. Na rurze tańczyła baletnica. Manifest marki czytał dziennikarz magazynu „Interview”, Thom Bettridge. Seks, fantazja, wolność, eksperyment – to słowa klucze i najważniejsze motywy odczytu. Za ścieżkę dźwiękową manifestu posłużył hardcorowy eurodance’owy utwór Scootera „One Always Hardcore” zagrany przez cenioną niemiecko-rosyjską pianistkę Olgę Scheps. Na koniec wyświetlono film, na którym grupa brytyjskich chuliganów śpiewa ckliwy przebój z lat 90. – „Truly Madly Deeply” duetu Savage Garden.
Ubrania 032c są równie fascynujące, jak prezentacja u Medyceuszy. Najnowszą kolekcję „Cosmic Workshop” ukształtowała tęsknota za młodością spędzoną w berlińskich klubach.
Random Identities przezwycięża przypadkowość
Random Identities to marka Stefana Pilatiego – jednego z najbardziej doświadczonych dyrektorów artystycznych w branży. Kreator zdobył rozgłos, gdy kierował marką Yves Saint Laurent. Dyrektorował też u Zegny. W 2016 roku zrezygnował jednak z pracy dla wielkich koncernów, zamieszkał w inspirującym Berlinie i stworzył markę Random Identities, która działa wbrew schematom.
Pierwsza kolekcja RI pojawiła się na rynku w 2018 roku i nie była przyporządkowana do żadnego sezonu. Show odbył się w Montrealu, który nie ma wiodącego tygodnia mody. Wcześniej zdjęcia ubrań pojawiały się na Instagramie. Pilati sprawdzał w ten sposób reakcje swoich przyszłych fanów. W tekście napisanym dla Ssense.com (montrealski portal, który sprzedaje ubrania RI) kreator rozszyfrował nazwę Random Identities (Przypadkowa Tożsamość). Tożsamość ma być lekarstwem na przypadkowość. Tożsamość, osobowość, a także wartościowy dizajn i funkcjonalność – to odpowiedzi na zmieniające się trendy.
W męskich kolekcjach Random Identities znajdziemy m.in. proste, ale wyrafinowane botki na wysokim obcasie, trzyrzędowy płaszcz mundurowy, boski moherowy sweter z kapturem, naszyjnik z grubego łańcucha z wisiorem w kształcie septum, ołówkowe spódnice z wycięciem i spódniczki z surową graficzną falbaną. Wrażenie robią też białe koszule z nadrukiem w kształcie biustonosza.
Random Identities jest delikatne, eleganckie i jednocześnie bardzo erotyczne.
Stefan Cooke: stara moda jutra
Połącz garderobę stereotypowych dziadków z garderobą androgenicznego chłopaka z pokolenia Y albo Z. Dodaj akcesoria z jakiegoś prestiżowego muzeum, np. Muzeum Narodowego w Krakowie. Użyj dzianin, kolorowych sznurków i stali… Tak mógłby się zaczynać przepis na stworzenie idealnej kolekcji Stefana Cooke’a, tegorocznego finalisty LVMH Prize.
Znakiem rozpoznawczym angielskiego projektanta są różnego rodzaju optyczne iluzje oraz romby, które tworzą wzory na wełnianych kamizelkach, a z dodatków – małe torebki do ręki.
Cooke urodził się w południowo-wschodniej Anglii, w 2017 roku ukończył Central Saint Martins, a markę tworzy z partnerem Jake’em Burtem, absolwentem tej samej uczelni. Męskość projektów Stefana Cooke’a jest nieoczywista – czasem podróżuje w stronę kobiecości, zanurza się w starych szafach i dawnych epokach.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.