Muzea wybudzają się z letniego letargu. W Nowym Jorku, Paryżu i Wrocławiu zobaczymy dzieła mistrzów, outsiderów i pionierów. Od przesiąkniętej aurą mistycyzmu abstrakcji, przez losy malarskich chuliganów, aż po dystopijne sny o technologicznej przyszłości.
Tajemnicza pionierka
Nowojorskie Guggenheim Museum prezentuje twórczość Hilmy af Klint (1862-1944), jednej z najbardziej enigmatycznych postaci sztuki XX wieku. Szwedzka malarka, znana dotychczas nielicznym, zastrzegła w testamencie, by jej dzieła ujrzały światło dzienne nie wcześniej niż dwadzieścia lat po jej śmierci. Dopiero wówczas świat pojmie, co chciała przekazać. Zapomniane obrazy af Klint odkryto przypadkiem w 1985 roku w piwnicy sztokholmskiego Towarzystwa Antropozoficznego. Artystka wierzyła, że równolegle do ziemskiej egzystencji toczy się życie pozazmysłowe. Studiowała więc okultystyczne manuskrypty oraz odgrywała rolę medium w seansach spirytystycznych. Twierdziła, że siły nadprzyrodzone prowadzą jej rękę, co zaowocowało malarstwem pełnym zagadkowych symboli, słów, jak również biomorficznych kształtów. Walka porządku z chaosem i dobra ze złem stanowią główny temat jej prac. Obok Kandinsky’ego, Kupki czy Picabii Hilma af Klint należy do prekursorów abstrakcjonizmu.
„Hilma af Klint: Paintings for the Future”, Solomon R. Guggenheim Museum, Nowy Jork, 12.10.2018-3.02.2019
Natura rzeźby
Po raz pierwszy dzieła Henry’ego Moore’a zaprezentowano we Wrocławiu w 1960 roku. Po 58 latach powracają do stolicy Dolnego Śląska. Trafią tu z pokazu w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Moore to niegdyś innowator, a dziś klasyk nie tylko brytyjskiej, ale i światowej rzeźby modernistycznej. Jego antropomorficzne struktury, tudzież postacie o organicznych kształtach, balansują na granicy figuracji i abstrakcji. Pobrzmiewa w nich echo cykladzkich idoli oraz sztuki renesansu. Wydaje się jednak, że główny rezerwuar wzorców dla Anglika stanowiła przyroda (jej trwałość, a przy tym i efemeryczność, ciągła zmienność form), stąd nierzadko jego rzeźby odnaleźć można w plenerze. Wtapiają się w naturalny pejzaż. Sztuka Moore’a miała niebagatelny wpływ na twórczość Anthony’ego Caro czy Lynna Chadwicka, jak również polskich rzeźbiarzy, m.in. Adama Prockiego, Barbary Zbrożyny czy Henryka Wicińskiego. W Pawilonie Czterech Kopuł pojawią się 23 realizacje Moore’a powstałe na przestrzeni pięćdziesięciu lat aktywności artysty. Kto nie zdoła dotrzeć do Wrocławia, będzie miał szansę zobaczyć prace Brytyjczyka w Muzeum Narodowym w Krakowie na początku przyszłego roku.
„Moc natury. Henry Moore w Polsce”, Pawilon Czterech Kopuł, Wrocław, 30.09.2018-20.01.2019
Niepokorni outsiderzy
Tego samego dnia w paryskiej Fondation Louis Vuitton otwarte zostaną ekspozycje dwóch awanturników malarstwa – Egona Schielego i Jean-Michela Basquiata. Obaj młodzi, krnąbrni, pogubieni życiowo, a przede wszystkim niezwykle utalentowani. Wiedeńczyk nieraz trafiał do aresztu przez swoje prowokujące portrety, łączące secesyjny powab z ekspresjonistyczną wulgarnością. Z kolei amerykański „młody gniewny” początkowo wyładowywał frustracje, tworząc graffiti na murach Nowego Jorku, a później na neoekspresjonistycznych płótnach, zwracając uwagę przechodniów i krytyków. Pierwszy kontestował akademickie roztkliwienie secesjonistów, drugi wytykał hipokryzję rasistowskiemu społeczeństwu USA lat 80. W ciągu niedługiego życia (obaj zmarli w wieku 27 lat) zdążyli wypracować własny, rozpoznawalny język wizualny, zapisując się wyraźnie na kartach historii malarstwa XX stulecia. Chociaż paryskie muzeum zdecydowało się na zaprezentowanie dzieł Schielego i Basquiata na odrębnych pokazach, to wiążą je nieoczywiste podobieństwa, których odkrywanie da widzom nie lada satysfakcję.
„Egon Schiele”, „Jean-Michel Basquiat”, Fondation Louis Vuitton, Paryż, 3.10.2018-14.01.2019
Wszystkie odcienie różu
Według Yohjiego Yamamoto w czerni zawiera się zarówno skromność, jak i arogancja. Coco Chanel mawiała, że biel (wespół z czernią) tworzy absolut. A co z różem? Jakie znaczenia przypisuje się tej barwie? Odpowiedzi szukać można na ekspozycji w Fashion Institute of Technology. „Think pink!” – głosiło optymistyczne hasło w Ameryce lat 50. i 60., kiedy kolor różowy utożsamiano wyłącznie z kobiecością. Na wystawie nie zabrakło sukni od Elsy Schiaparelli w „szokującym różu” czy koktajlowej sukienki Diora w różanych tonach z 1960 roku. Jest tu też strój o słodkim odcieniu kawaii japońskiej lolity. Z czasem moda kreowana przez Claude’a Montanę, Vivienne Westwood, Zandrę Rhodes lub Rei Kawakubo pokazała, że różowy uległ przewartościowaniu. Został buńczucznym, punkowym symbolem władzy i wspólnoty kobiet. Do dziś pojawia się na wstążkach i transparentach. Wkroczywszy do szaf młodego pokolenia jako millennial pink, stał się androgyniczną barwą, która kontestuje płciowe stereotypy. Wystawa w FIT jest więc nie tyle genealogią jednego koloru, co interesującą rewizją historii kultury od XVIII wieku do dziś.
„Pink: The History of Punk, Pretty, Powerful Color”, Fashion Institute of Technology, Nowy Jork, 7.09.2018-5.01.2019
(Anty)utopijne wizje
Lee Bul urodziła się w 1964 roku w Korei Południowej, kiedy państwem rządziła dyktatura wojskowa generała Parka Chung-Hee. Realia reżimu prowokowały do szukania wolności w sztuce. Początkowo Bul tworzyła performanse, w których przeobrażała się w humanoidalne monstra, podając w wątpliwość tradycyjne pojęcie ciała, kobiety, człowieka. Z biegiem lat Koreanka zainteresowała się wizjami utopii i dystopii, kojarząc je m.in. z technologicznym postępem, literaturą science fiction, bioinżynierią i architekturą wizjonerską (zwłaszcza projektami kryształowych miast Bruno Tauta z lat 20.). Z tego konglomeratu inspiracji powstają dziś spektakularne rzeźby i futurystyczne instalacje, przywodzące na myśl cyborgi, wraki statków kosmicznych i pozaziemskie formy życia. Prace te – odznaczające się jubilerską perfekcją wykonania – budzą zachwyt, a zarazem niepokój. Berlińska wystawa w Gropius Bau daje szansę zapoznania się z niemal całym dotychczasowym dorobkiem artystycznym Lee Bul – jej fantastycznym, choć zakorzenionym w rzeczywistości, obrazem współczesnego i przyszłego świata.
„Lee Bul: Crash”, Gropius Bau, Berlin, 29.09.2018-13.01.2019
Black Power
Wystawa w Brooklyn Museum koncentruje uwagę na sztuce Afroamerykanów powstałej między rokiem 1963 a 1983, czyli w burzliwym okresie politycznych, społecznych, ale też estetycznych przeobrażeń w Stanach Zjednoczonych. Ekspozycja (na którą składa się ponad 150 obrazów, rzeźb, fotografii czy asamblaży) mapuje historię, od momentu narodzin ruchu Black Power, przez walkę o równouprawnienie (Civil Rights Movement), działalność Czarnych Panter i chicagowskiej grupy artystycznej AfriCOBRA, aż po powstanie w Nowym Jorku Just Above Midtown, pierwszej prywatnej galerii, prezentującej wyłącznie prace czarnych artystów. Pokaz „Soul of a Nation” unaocznia szerokie spektrum form wyrazu (inspiracje harlemskim renesansem, bądź kulturą funk), jak również niezwykłą różnorodność podejmowanych tematów. Zgromadzone dzieła przybliżają historię nie tyle samych twórców (m.in. Eda Clarka, Roya DeCaravy, Sama Gilliama, Barkleya Hendricksa, Carolyn Lawrence, Almy Thomas), co całej amerykańskiej czarnej społeczności.
„Soul of a Nation: Art in the Age of Black Power”, Brooklyn Museum, Nowy Jork, 14.09.2018-3.02.2019
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.