Znaleziono 0 artykułów
20.12.2020

„7-My Sierpnia”: Traktujcie nas jak ludzi

20.12.2020
Kamila (Fot. materiały prasowe)

Udział w filmie był dla moich bohaterów doświadczeniem terapeutycznym – mówi Michał Bolland, reżyser dokumentu „7-My Sierpnia” o osobach aresztowanych po demonstracji w obronie Margot. Pokazywany na festiwalu Watch Docs, do 30 grudnia jest dostępny za darmo na VOD.pl.

Jeszcze nigdy nie czuliśmy takiej nienawiści ze strony zindoktrynowanych przez władzę ludzi. Rządzący wyznaczyli nas na wrogów – mówi Kajetan, jeden z bohaterów filmu dokumentalnego „7-My Sierpnia” Michała Bollanda. To debiut reżysera, do tej pory robiącego reklamy i kampanie społeczne. Temat pochłonął go całkowicie. Zarzucił inne projekty, by skoncentrować się tylko na tym. Czuł, że jest to winny bohaterom, którzy się przed nim otworzyli. – Przed naszą kamerą po raz pierwszy tak dokładnie opowiedzieli o doświadczeniach z sierpnia. Nie szukałem sensacji, nie zmuszałem do niczego, to nie miał być wywiad tylko rozmowa, wspomnienia przywołane na ich zasadach – mówi reżyser.

Opowiadają Kajetan, Krem, Kamila, Julia i Kalina. Wszyscy byli 7 sierpnia na demonstracji w obronie Margot, która została aresztowana za zniszczenie furgonetki Fundacji Pro – prawo do życia. Spod siedziby Kampanii Przeciw Homofobii przeszli na Krakowskie Przedmieście. Tam policja brutalnie spacyfikowała protest. Bolland pokazuje ich w ich domach, na ich ulicach, w ich miastach. Kadry są klaustrofobiczne, osaczające, osoby LGBTQ+ nie mogą wcale powiedzieć: miasto jest nasze. Wszędzie czai się zagrożenie. – Warszawa jest jednym z bohaterów filmu. Chciałem pokazać, że to powinno być nasze wspólne miasto, ale oni są z tej przestrzeni stale wymazywani – mówi reżyser.

Kamila (Fot. materiały prasowe)

W tle Bolland wykorzystał wypowiedzi polityków partii rządzącej. „To nie ludzie, to ideologia”, „LGBT to wrogowie ojczyzny”, „Chcą zniszczyć rodzinę”. – Komuś spoza środowiska bardzo ciężko zrozumieć, z czym osoby LGBTQ+ muszą mierzyć się na co dzień. Zależało mi na na pokazaniu ich perspektywy – osób, wobec których władza prowadzi agresywną kampanię nienawiści i robi wszystko, by wykluczyć ich z naszego społeczeństwa.

Margot, aktywistkę Stop Bzdurom, aresztowano, bo uznano, że zniszczenie homofobicznej ciężarówki to wandalizm. – Jej aresztowanie było kroplą, która przelała czarę goryczy – mówi Kajetan. W tym roku z powodu pandemii nie zorganizowano Parady Równości. Osobom LGBTQ+ odebrano ich święto, ten jeden dzień, kiedy mogą wyjść na ulicę tacy, jakimi są. – Marsz spod KPH na Krakowskie Przedmieście zastąpił nam Paradę – mówi Kajetan. – To był cudowny moment solidarności – mówi Kamila. – Wiedziałam, że muszę tam być. Historia działa się na naszych oczach – dodaje Julia.

Julia (Fot. materiąły prasowe)

Po proteście świat obiegły zdjęcia autorstwa Rafała Milacha i Karola Grygoruka ukazujące powalonych na ziemię nastolatków. Upodlonych, złamanych, pobitych. – Dostałam w twarz od policjanta – mówi Kamila. Kajetan dodaje: – Nikt z nami nie rozmawiał, nikt się nie przedstawił ani nie powiedział, dokąd jedziemy. Wpakowano ich do furgonetek policyjnych. W areszcie mieli pięć minut na rozmowę z prawnikiem. Panował chaos. Zewsząd słyszeli rozkazy. Zostali zmuszeni do poddania się rewizji osobistej. Osoba transpłciowa została przeszukane przez mężczyzn. Policjant podniósł jej sukienkę, a drugi wsadził rękę w majtki.

Bohaterowie filmu dochodzą do siebie po tamtych wydarzeniach, ubierają doświadczenie w słowa, mierzą się z traumą. Kajetan nie może spać. Julia od sierpnia boi się przejść Krakowskim Przedmieściem, choć studiuje na mieszczącym się tam Uniwersytecie Warszawskim. – Udział w filmie pozwolił im przeżyć coś na kształt katharsis. Wcześniej nie chcieli wchodzić głębiej w tamte doświadczenia i emocje, które się z nimi wiążą. Powiedzieli, że po filmie czują się silniejsi – mówi Bolland.

Dwa i pół miesiąca po proteście w sprawie Margot zaczęły się demonstracje Strajku Kobiet, które w różnym natężeniu trwają do dziś. Policjanci używają gazu łzawiącego, zastraszają nieletnich, aresztują uczestniczki i uczestników. – Jedna z bohaterek powiedziała mi, że widząc na demonstracji 7 sierpnia mnóstwo policji, z początku poczuła się bezpieczna – mówi Bolland. – Teraz władza grozi nam palcem. Wciąż przesuwa się granica tego, do czego władza jest zdolna. Jak daleko można się posunąć… Musimy okazać nieposłuszeństwo obywatelskie, do którego mamy konstytucyjne prawo. Pokazać, że się nie zgadzamy na takie traktowanie.

Krem (Fot. materiały prasowe)

Jego bohaterowie dodają, że jako osoby marginalizowane solidaryzują się ze wszystkimi słabszymi. Gdy widzą tęczowe flagi w oknach sojuszników, czują, że przełom jest bliski. Chcą więc okazać wsparcie także kobietom, mniejszościom etnicznym, osobom z niepełnosprawnościami. W zjednoczeniu widzą siłę. Żądają od państwa, żeby przestrzegało praw człowieka. Oczekują realnej zmiany. Nie wystarczą im już radosne happeningi. – Nie wrócimy już do początku wieku, gdy siedzieliśmy cicho w szafach – mówi Kajetan.

Michał Bolland puentuje: – To moment przełomu. Miarka się przebrała. Osoby LGBTQ+ mówią stanowczo: nie. Chcą walczyć. Nie o swoje, tylko o wspólne.

Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. „7-My Sierpnia”: Traktujcie nas jak ludzi
Proszę czekać..
Zamknij