Od złotej ery komedii romantycznej minęło już co prawda dwadzieścia lat, ale na szczęście gatunek powoli się odradza. W samą porę! Polecamy najcieplejsze, najbardziej wzruszające i najzabawniejsze filmy mijającego roku. Na zimowy maraton jak znalazł.
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że „Cztery wesela i pogrzeb” Mike Newella z 1994 roku, jedna z najlepszych komedii romantycznych w historii kina, doczeka się swojej serialowej wersji. Julia Roberts, czyli Pretty Woman, która w kilku filmach pod rząd grała ulubienicę Ameryki, powróciła serialem „Homecoming”. Przed świętami najczęściej oglądanymi filmami są „To właśnie miłość”, „Holiday” czy „Bridget Jones”, których miłosne perypetie toczą się w okolicach gwiazdki. Widzami klasycznych komedii romantycznych są nie tylko sentymentalni 30- i 40-latkowie. Dorasta pokolenie dzieciaków urodzonych mniej więcej w okolicach premier największych miłosnych hitów. Wychowali się na tych odrobinę przesłodzonych, ale dających wiarę w prawdziwą miłość pozycjach, żeby dorosnąć na zdecydowanie bardziej ironicznych, żeby nie powiedzieć cynicznych opowieściach o niespełnionej miłości serwowanych przez amerykańskie kino niezależne. Ekran zaludnili neurotyczni, narcystyczni i niezdecydowani bohaterowie. Zdecydowanie bliżsi temu, jacy jesteśmy naprawdę. Wydaje się, że w 2018 roku z połączenia inspiracji nieśmiertelnymi narracjami boy meets girl z bardziej zawiłymi fabułami dla zagubionych millenialsów powstał gatunek idealny – komedia romantyczna pozbawiona nachalnej naiwności z lat 90., bo przefiltrowana przez wpływy kina niezależnego, ale wciąż niewinnie pełna nadziei. Co więc możemy oglądać, gdy pogoda nie zachęca do wychodzenia nawet do kina?
„Swatamy swoich szefów” (reż. Claire Scanlon)
Powiedzieć, że do odrodzenia komedii romantycznych przyczynił się Netflix, to nie oddać platformie sprawiedliwości. Producenci systematycznie co kilka tygodni dodają do oferty kolejne pozycje, które mają umilić wieczorne albo całonocne (dalecy jesteśmy od oceniania najbardziej wytrwałych maratończyków) seanse. Jako jeden z pierwszych pojawił się film, który fabułą nawiązuje do motywów z lat 90. (komedia pomyłek łączy się tu z will-they-won't-they) z bohaterami na miarę XXI wieku. W „Swatamy naszych szefów” Harper (Zoey Deutch z uśmiechem młodej Julii Roberts) i Charlie (Glen Powell, który wygląda trochę jak Channing Tatum) pracują na wysokich piętrach wieżowców, ale samo zajęcie mają dość podłe. Jako asystenci, którzy odrabiają pańszczyznę, żeby się wybić, spełniają bowiem wszystkie zachcianki swoich szefów, Kirsten (Lucy Liu, która gra postać podobną do Ling z „Ally McBeal”) i Ricka (Taye Diggs, też z „Ally”). Gdy Harper i Charlie postanawiają zeswatać Kirsten i Ricka, żeby mieć spokój, wiadomo, że iskry polecą nie tylko w tej relacji.
Już na Netfliksie.
„Do wszystkich chłopców, których kochałam” (reż. Susan Johnson)
Okrzyknięty sensacją zaraz po swojej premierze już za chwilę ma doczekać się sequela. Film nawiązujący do najlepszych amerykańskich tradycji komedii romantycznych dla nastolatków (od „Szesnastu świeczek” po „Łatwą dziewczynę”) do ogranego gatunku wnosi świeżość. Przede wszystkim za sprawą Lany Condor, która jako naiwna, ale poważna, bystra, ale skromna i śliczna, choć nie onieśmielająca Lara Jean Covey zdaje się ucieleśniać wszystkie cechy współczesnej nastolatki. Lara Jean zamiast wyznawać miłość chłopakom, pisze do nich listy, które ukrywa głęboko w pudełku. Jej młodsza siostra postanawiając jej pomóc w zdobyciu chłopaka, wyznania miłosne wysyła. Jeden z nich znajduje adresata w postaci Petera Kavinsky'ego, najprzystojniejszego chłopaka w szkole (grający go Noah Centineo ma szansę na karierę amanta). I zaczyna się zabawa w kotka i myszkę. Happy end, oczywiście, gwarantowany, ale oczekiwanie na niego jest naprawdę satysfakcjonujące. Nawet jeśli dawno skończyliśmy liceum.
Już na Netfliksie.
„Alex Strangelove” (reż. Craig Johnson)
Obok „Twojego Simona” najlepszy popularny film dla nastolatków o poszukiwaniu własnej tożsamości. Licealista Alex Truelove (tak, twórcy filmu trochę przegięli z dosłownością jego nazwiska) spotyka się z Claire, ale gdy poznaje Elliota zaczyna wątpić, czy naprawdę jest tak heteronormatywny, jak mu się wydawało. Film pokazuje, że coming out, poszukiwanie miłości i seks nie muszą być problematyczne, nawet gdy ma się naście lat. Pod warunkiem, że otaczają cię kochający ludzie. I sam starasz się nikogo nie ranić.
Już na Netfliksie.
„Weselne przeznaczenie” (reż. Victor Levin)
Jeden z niewielu filmów naprawdę dla dorosłych na liście najlepszych komedii romantycznych mijającego roku. Keanu Reeves i Winona Ryder spotkali się na ekranie po raz pierwszy od czasów „Draculi” w filmie o weselu znajomych, które prowokuje outsiderów do pytania o to, czy naprawdę chcą żyć zupełnie inaczej niż cała reszta. Frank i Lindsay w przeciwieństwie do nastoletnich bohaterów już dawno stracili wiarę w miłość. Także do samych siebie. Odkrywając, że druga połówka może jednak istnieć, nie mają jednak zamiaru pozbyć się swoich idiosynkrazji. Skąd my to znamy?
Już na DVD.
„Mamma Mia! Here We Go Again” (reż. Ol Parker)
Premierę DVD sequela „Mamma Mii!” zaplano tak, żeby film mógł znaleźć się pod choinką. Bo też prezent to idealny. Lekka, kolorowa, roztańczona komedia każe ciężarnej Sophii (Amanda Seyfried) skonfrontować się z młodością jej matki (Lily James). Wszystko oczywiście w towarzystwie powszechnie rozpoznawalnych dźwięków Abby (także w wykonaniu Cher), kostiumów z lat 70. i trójki najcudowniejszych aktorów średniego pokolenia – Colina Firtha, Stella Skarsgarda i Pierce'a Brosnana.
Premiera na DVD: 29 listopada.
„Bajecznie bogaci Azjaci” (reż. Jon M. Chu)
O bajecznych kreacjach bohaterów pisaliśmy już przy okazji premiery. Fabuły też przypominać nie trzeba – Rachel leci do Singapuru, żeby poznać rodzinę swojego narzeczonego, Nicka (Henry Golding, który oficjalnie trafił na listę najprzystojniejszych aktorów w Hollywood), a tam okazuje się, że państwo Young są... bajecznie bogaci. Czym film różni się od dziesiątków swoich odpowiedników z lat 90.? Przede wszystkim wreszcie-nie-taką-białą obsadą. Ale także silną postacią kobiecą, która wie, czego chce i wcale nie jest gotowa poświęcić siebie w imię miłości.
Premiera na DVD: 12 grudnia.
„Pozycja obowiązkowa” (reż. Bill Holderman)
Powiedzieć doborowa obsada, to mało. Na ekranie oglądamy legendy kina – Diane Keaton, czyli Annie Hall, Candice Bergen, czyli Murphy Brown, Jane Fondę (jej nikomu przedstawiać nie trzeba) oraz Mary Steenburgen, które w dojrzałym wieku nie tracą z oczu najlepszych przyjaciółek. Co więcej, postanawiają się rozwijać, zakładając klub książki. Lektura na tapecie: „50 twarzy Greya”. Z fascynacji erotycznymi powieściami E.L. James powstał film o wiele lepszy niż jego ekranizacje. Dowodzący, że na miłość nigdy nie jest za późno. W sam raz dla fanów „Lepiej późno niż później”.
Już na DVD.
Bonus: „Świąteczny książę: Królewskie wesele” (reż. John Schultz)
Netflix podaje, że 53 osoby oglądały „Świątecznego księcia” przez 18 dni z rzędu. Co oczarowało widzów do granic obsesji? Film klasy B (a to i tak łagodna ocena), hallmarkowy kicz, niskobudżetowa produkcja z mało znanymi aktorami. To nie brzmi jak przepis na przebój. Ale dodajmy do tego pełen nieścisłości scenariusz, absurdalne gagi i zero psychologicznego prawdopodobieństwa, żeby powstał cult favorite. Już za chwilę Netflix pokaże drugą część swojego zaskakującego hitu, w którym reporterka Amber wyjdzie za mąż za księcia Richarda (W pierwszej części go oszukała, bo podszywając się pod nauczycielkę dla jego siostry, niemal zdradziła prasie tajemnice królewskie. On odpłacił jej pięknym za nadobne i... się w niej zakochał). Komu nie wystarczył majowy Royal Wedding Meghan Markle, nie może się już doczekać tego baśniowego wesela.
Premiera na Netfliksie: 30 listopada
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.