Znacie? Nie znamy. To oglądajcie! Przed rozdaniem Złotych Globów polecamy seriale, które mają szansę na statuetkę, a wciąż są niewystarczająco docenione.
Laureatów Złotych Globów poznamy 6 stycznia 2019 roku. Spokojnie wystarczy nam więc czasu, żeby nadrobić zaległości. Chociaż część pewniaków zna każdy szanujący się serialomaniak, niektóre produkcje są wciąż bardziej doceniane przez krytyków, niż przez widzów. Najwyższy czas to zmienić!
„Obsesja Eve” (HBO)
Trudno nie mieć obsesji na punkcie serialu, który opowiada o dwóch równie skomplikowanych kobietach stojących, przynajmniej z pozoru, po dwóch stronach barykady. Eve (Sandra Oh) śledzi zabójczynię Villanelle (Jodie Comer), sekretnie ją podziwiając, a nawet jej pożądając. Nad serialem opartym na powieściach sensacyjnych Luke'a Jenningsa unoszą się opary absurdu, makabra przechodzi w dowcip i odwrotnie, a dwie dziewczyny, które w najdziwniejszy sposób połączył los, pokazują, że wyrywanie się z okowów patriarchatu może przebiegać wielotorowo. A przede wszystkim, że kobiety nie są, nie chcą, a nawet nie mogą być słodkie, niewinne i grzeczne. Walka wymaga bowiem czasem obudzenia w sobie najpodlejszych instynktów. Po seansie „Obsesji” warto sięgnąć po debiutancki serial jego twórczyni, Phoebe Waller-Bridge „Fleabag”.
Serial nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepszy serial dramatyczny i za główną rolę żeńską dla Sandry Oh (aktorka poprowadzi galę).
„The Marvelous Mrs. Maisel” (Amazon Prime Video)
„Kochanych kłopotów” można nie lubić. Bohaterki serialu są irytująco rozgadane. Ale nie da się odmówić im feministycznego poweru. W nowym serialu twórczyni Gilmore Girls, Amy Sherman-Palladino idzie o krok dalej. Opowiada o emancypacji, przedstawiając panią Maisel, kurę domową, która w latach 50., porzucona przez męża, postanawia zrealizować swoją pasję do komedii. Wbrew mężczyznom, wbrew rodzinie, wbrew „powołaniu” kobiety. Ryzykuje wszystko, łącznie z aresztowaniem, biedą i utratą dzieci. Ale siła jej i jej dowcipu rozbija system.
Serial nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepszy serial komediowy, a także za najlepszą rolę żeńską dla Rachel Brosnahan (wygrała rok temu) i dla Alex Borstein za najlepszą żeńską rolę drugoplanową.
„Dobre miejsce” (Netflix)
Zaraz po ogłoszeniu nominacji na Netfliksie można było zobaczyć najlepszy bodaj w historii odcinek tego serialu. „Janet(s)” było „Dobrym miejscem” w pigułce. Nie zabrakło równie abstrakcyjnego, co absurdalnego, ciepłego i złośliwego, a przede wszystkim osadzonego głęboko w popkulturze (kto nie zna wszystkich pozostałych produkcji Made in USA, nie zrozumie połowy kontekstów), humoru. To on jest specjalnością Mike'a Schura, któremu wcześniej udało się stworzyć produkcje tak kultowe jak „The Office”, „Parks and Recreation” czy „Brooklyn Nine-Nine”. „Dobre miejsce” z genialną obsadą (połowa to gwiazdy – Kristen Bell i Ted Danson, druga, odkrycia Shura, stendaperka, D'Arcy Carden i brytyjska osobowość telewizyjna, Jameela Jamil) to ukoronowanie pracy scenarzysty, który postanowił zmierzyć się z historią filozofii, by opowiedzieć, po co tu właściwie jesteśmy. Zaczyna się baśniowo: Eleanor Shellstrop (Bell) po śmierci trafia do nieba. A w każdym razie tak przekonuje ją zarządca Dobrego Miejsca, Michael (Danson). Ale jej i trójce jej przyjaciół zaczyna się wydawać, że jak na niebo, to wcale nie jest im zbyt wesoło. Trzy sezony później orientujemy się już, że życie po śmierci jest równie ulotne jak to doczesne. W międzyczasie dowiadujemy się wszystkiego o etyce, o naturze bytu i o wolnej woli. Niezłe osiągnięcie jak na 30-minutowy sitcom.
Serial nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepszy serial komediowy oraz za najlepszą rolę żeńską dla Kristen Bell.
„Bodyguard” (Netflix)
Ostatni odcinek thrillera politycznego zobaczyło w telewizji BBC One aż 11 milionów widzów. Wielu uznało serial za lepszy od kultowego „Downton Abbey”. A Richard Madden, który wcześniej zabłysnął kreacją Roba Starka („Deszcze Castamere” z Red Wedding, w którym zginął z rąk Waldera Freya to wciąż jeden z najlepszych odcinków „Gry o Tron”), teraz został silnym kandydatem do roli Jamesa Bonda. Jego bohaterowi z „Bodyguard”, policjantowi Davidowi Budd, który zostaje osobistym ochroniarzem kontrowersyjnej minister spraw wewnętrznych, Julii Montague (Keeley Hawes z „Line of Duty”), daleko jednak do cynizmu, dezynwoltury i uroku agenta 007. Weteran wojenny Budd, choć ma detektywistyczną intuicję, mierzy się z własnymi demonami. Zespół stresu pourazowego paradoksalnie pomaga mu wykonywać pracę, bo potęguje paranoję, a w efekcie pozwala mu dotrzeć do źródła skandalu trzęsącego angielskim rządem. Ale wystarczy pierwsza scena, w której jadący z dziećmi pociągiem Budd, odkrywa zamachowca z bombą, żeby wstrzymać oddech. Nie mówiąc już o licznych silnych postaciach kobiecych, które mężczyzn traktują jak marionetki. Kobiety u władzy? Chcemy więcej!
Serial nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepszy serial dramatyczny oraz za najlepszą rolę męską dla Richarda Maddena,
„Skandal w angielskim stylu” (HBO)
Hugh Grant zrobił karierę, grając młodzieńców nieśmiałych do granicy neurozy. Jego Charles z „Czterech wesel i pogrzebu”, a potem także Will z „Notting Hill” i premier z „To właśnie miłość”, w obecności ukochanej kobiety ledwo potrafili sklecić zdanie. Potem w „Bridget Jones” i „Był sobie chłopiec” Brytyjczyk pokazał niegrzeczną stronę. Ale nigdy nie przeszedł na ciemną stronę mocy. Do czasu. W opartym na faktach „Skandalu w angielskim stylu” wciela się w rolę Jeremy'ego Thorpe'a, bezwzględnego, narcystycznego, a nawet sadystycznego lidera brytyjskiej Partii Liberalnej, który chce za wszelką cenę ukryć romans z kochankiem, niestabilnym emocjonalnie Normanem (Ben Whishaw). Nie zatrzyma się przed niczym, żeby uratować swoją karierę polityczną. Choć osadzony na przełomie lat 70. i 80. w Wielkiej Brytanii, serial wydaje się być niezywkle współczesny. A to za sprawą jego twórcy, Stephena Frearsa, który niejednokrotnie udowodnił, że jak mało kto potrafi pokazać gierki, manipulacje i intrygi władzy (patrz: „Królowa” i „Niebezpieczne związki”).
Serial nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepszy miniserial, oraz za główną rolę męską dla Hugh Granta i najlepszą drugoplanową rolę męską dla Bena Whishawa.
„Barry” (HBO)
Bill Hader był jedną z najjaśniejszych gwiazd „Saturday Night Live”. Odkąd opuścił szeregi najsłynniejszego amerykańskiego programu komediowego, szukał własnej drogi. Odnalazł swoje miejsce w czarnej komedii o płatnym zabójcy, który marzy o karierze aktora w Hollywood. Zetknięcie tych dwóch światów rzuca cień na oba, a podwójne życie prowadzone przez Barry'ego uwypukla tylko fakt, że każdy coś i w coś gra.
Serial nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepszy serial komediowy oraz za główną rolę męską dla Billa Hadera i najlepszą drugoplanową rolę męską dla Henry'ego Winklera.
„Sprawa idealna” (HBO)
Najpierw była „Żona idelna” z Julianną Margulies opowiadająca historię emancypacji skrzywdzonej pani domu, która została genialną prawniczką. Jedna z głównych bohaterek tamtego klasycznego już serialu, Diane Lockhart (w tej roli charyzmatyczna, równie groźna, co zabawna Christine Baranski z „Mamma Mii!”) dostała swój własny serial. U jej boku występują Rose Leslie, czyli prywatnie narzeczona Kita Haringtona, oraz Cush Jumbo w rolach twardych kobiet, które rozbijają od środka system stworzony przez mężczyzn. „Serial, który w najdobitniejszy sposób komentuje trumpowską rzeczywistość” – zachwycają się krytycy.
Serial nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepszy serial dramatyczny.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.