Znaleziono 0 artykułów
06.08.2024

Agata Tuszyńska: Dlaczego latem unikam morza?

06.08.2024
(Fot. Getty Images)

Środek upalnego lata w mieście. Ożywia mnie marzenie o morzu, przeraża myśl o plaży w samo południe. Znam sposoby, by uniknąć ludzi – świt nad Bałtykiem gwarantuje samotność. Ale potem trzeba coś jeszcze zrobić z resztą dnia. Więc morza latem unikam. Tłumu, krzyku, skoncentrowanej jaskrawej nagości, przyprawionej wakacyjnym animuszem. To nieznośne połączenie. Opresyjne.

Nie, to nie o nagość chodzi. Doceniam ją. Najchętniej w sztuce. Nagość w ramach sztuki nigdy nie była wstydliwa. Ani zakazana. Naga była Wenus/Afrodyta, w wielu odsłonach, czasach, stylach. Naga Ewa wygnana z raju, nagie modelki Tycjana i Botticellego, Rubensa i Ingres’a, naga Maja Goi, Olimpia Maneta i wiele kobiet u Degasa, Modiglianiego i Muncha. Nagie kobiece ciała jako dzieło sztuki mają inny status niż takowe w codzienności. Nagość w życiu nadal jeszcze nie uwolniła się z oków konwenansu, choć wydaje się, że nic już nikogo nie dziwi. Ani nie gorszy.

Pokolenie moich babek dojrzewało w czasie wielkich zmian społecznych i obyczajowych. Tak w pozycji i roli kobiety, jak w stroju, jaki nosiły. Pozbywanie się licznych warstw chroniących je ubrań, skracanie ich i odsłanianie – kolejno kostek, kolan, dekoltów i pleców – wyznaczało postępujące etapy emancypacji. Kończyła się definitywnie epoka gorsetów, krynolin i tiurniur. Kończył się czas kobiet, którym dostępna była tylko sfera domu, „kapłanek użytecznego piękna”. Przyszły czasy „entuzjastek” aktywnych zawodowo, walczących o swoje prawa, rozwój i zdrowie. To one jeździły na welocypedach, dbały o higienę i uprawiały sport. Używały kremu Metamorfoza, pudru Iris i śledziły kolejne projekty Coco Chanel, za sprawą której przyszło wyzwolenie w modzie. Polegało na skracaniu – włosów, sukien, bielizny. A na plaży?

W czasie, kiedy suknia do pół łydki stała się awangardą, obnażanie się publiczne na plażach i kąpieliskach wywoływało oburzenie. W popularnych od połowy XIX wieku wiklinowych koszach plażowych pokazywały się wtedy „niebezpiecznie roznegliżowane” panie. Moraliści tracili oddech. Suknie kąpielowe zamieniono na stroje kąpielowe. Zrezygnowano z długich rękawów i pantalonów z szerokimi nogawkami (bloomersów!). Strój plażowy tego czasu dopuszczał, o zgrozo, kostium odkrywający całe nogi. Jednoczęściowy, z krótkimi rękawkami, z obowiązkowo ciągle jeszcze zakrytym brzuchem, biodrami i plecami.

Pływanie włączono do igrzysk olimpijskich w 1896 roku, ale kobiety dopuszczono do zawodów dopiero w 1912 roku. Występującą w stroju podobnym do cyrkowego trykotu pływaczkę aresztowano za pokazywanie się „w negliżu”. Ale przełom był bliski. Plaże lat 20. i 30. zmieniły radykalnie swoje oblicze. Na Helu, w Jastarni, w innych oblężonych latem nadbałtyckich kurortach królowały niespotykane na taką skalę kuse stroje plażowe, odsłonięte nogi i ramiona. Ku uciesze i entuzjazmowi jednych, przy protestach innych. „Plażową szkaradą” nazywano występy pań starszych, nieurodziwych i o obfitych kształtach. Ciało jako dzieło sztuki?

Nie byłam przesadnie wyzwolona ani też szczególnie pruderyjna. W domu nie chodziło się nago, nie wiem, czy ze wstydu, czy może z wzajemnego szacunku. Bardziej niż nagość krępowała mnie niewiedza. Nagość chroniona była na lekcjach WF-u. Podobnie comiesięczna niedyspozycja. Z czasem, za niedługo, stała się strefą intymną, którą z radością odkrywaliśmy. Śpiewając i recytując wiersze. Dawno, chyba…

Kiedy zaczęłam chodzić w poszarpanych jeansach i spódnicy z falbanami, mama prosiła, żebym nie pokazywała się tak ubrana na podwórku. A potem na niedzielnych obiadach. Miałabym obrażać klasę robotniczą Woli. A może jej własne wyobrażenia o elegancji? Wskazówek dotyczących ubioru plażowego nie było. Wtedy już nagie brzuchy, ramiona i plecy należały do obowiązującego kanonu.

A przecież pierwsze bikini wymyślono dopiero po wojnie. Jego twórcą był francuski inżynier samochodowy Louis Réard, obserwujący w Saint-Tropez zachłannie opalające się kobiety. Uprzedził go co prawda francuski projektant mody Jacques Heim, wymyślając kostium Atome, który nazwał „najmniejszym kostiumem kąpielowym na świecie”. Réard niejako ulepszył tamten, szyjąc swój z czterech trójkątów materiału połączonych sznurkiem. Miał powierzchnię 194 cm².

Zaprezentowała go latem 1946 roku na basenie Molitor w Paryżu 19-letnia tancerka tańcząca dotąd nago w Casino de Paris. Wywołała sensację. Największym zgorszeniem okazał się jej odkryty pępek. Réard nazwał swój kostium „bikini” od atolu Bikini w archipelagu Wysp Marshalla, gdzie kilka dni wcześniej testowano głowicę nuklearną. Przewidywał, że wywoła szok jak próby jądrowe. Nie mylił się.

Na taką śmiałość w odkrywaniu ciała nie było zgody. Żyły pokolenia pamiętające szczelne stroje plażowe i pouczenia Erazma z Rotterdamu, by pamiętać o wstydzie i baczyć, by „nie ukazać oczom innych tego, co obyczaj i natura chciały ukryć”. Kobiety również nie były na taką rewolucję gotowe. Dopiero zaczynały się przyzwyczajać do prostej, wygodnej elegancji strojów, wykreowanych stosunkowo niedawno przez paryskich krawców. Wiele było takich, które sport traktowały jako „nieestetyczny”. Latami ówcześnie pojmowana skromność nie pozwalała im na tego rodzaju publiczne gesty odwagi wobec własnego ciała.

Konserwatyści zwyciężyli. Szokujące bikini przez kilka dobrych lat stało się strojem zakazanym niemal w całej Europie, na francuskiej riwierze, w Hiszpanii, we Włoszech, w Portugalii, a także w niektórych stanach USA. Odczarowała je Brigitte Bardot.

W 1952 roku osiemnastolatka wystąpiła w filmie „Manina, dziewczyna w bikini”. Zawrzało. Cztery lata później pokazała się w kwiecistym „negliżu” w „I Bóg stworzył kobietę”. Wzbudziła zachwyt. Wkrótce w bikini fotografowały się największe gwiazdy ekranu – Betty Grable, Marilyn Monroe i Sophia Loren.

A kiedy Ursula Andress jako Honey, pierwsza dziewczyna Bonda, w „Doktorze No” wyłoniła się z morza w białym bikini, z muszlami w rękach, pozycja najmniejszego kostiumu świata była już ugruntowana. Ten kadr wymienia się jako jeden z najseksowniejszych w historii kina. Po niemal pół wieku tenże strój dziewczyny agenta 007 został sprzedany na aukcji za ponad 41 tysięcy funtów. Najsłynniejsze bikini wszech czasów wykonano z bawełny, w dolnej jego części znajdowały się szeroki biały pas Armii Brytyjskiej z mosiężnymi klamrami i okuciami i futerał na nóż.

Co dalej z nagością? W sztuce? W życiu? A może ponownie nadszedł czas na długi rękaw i guziki pod szyję?

Agata Tuszyńska – pisarka, poetka, reportażystka. Autorka biografii Isaaca Bashevisa Singera, Ireny Krzywickiej oraz Wiery Gran, a także osobistych „Rodzinnej historii lęku” i „Ćwiczeń z utraty”. W ostatnich latach wydała m.in.: „Oskarżona: Wiera Gran” (2010), „Narzeczona Schulza” (2015), „Jamnikarium” (2016), „Bagaż osobisty. Po Marcu” (2018), „Mama zawsze wraca” (2020), przeniesioną na scenę Muzeum POLIN, oraz „Ćwiczenia z utraty. Po 15 latach” (2021). W 2022 roku miały premierę jej „Żongler. Romain Gary” oraz tomik wierszy „Niesny”. W kwietniu 2023 roku, przy okazji 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, nakładem wydawnictwa Osnova ukazała się „Czarna torebka”. – Bohaterką wszystkich moich książek jest PAMIĘĆ. Znikające światy i odchodzący ludzie. Zapisuję, żeby nie przestały istnieć. Wierzę w ocalającą moc słowa – mówi Agata Tuszyńska. Laureatka Nagrody Polskiego PEN Clubu im. Pruszyńskich za wybitne osiągnięcia w dziedzinie reportażu i literatury faktu. W 2015 roku została uhonorowana srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” i francuskim Orderem Literatury i Sztuki. Jej książki przetłumaczono na kilkanaście języków. Od marca 2022 roku jest felietonistką Vogue.pl.

Agata Tuszyńska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Agata Tuszyńska: Dlaczego latem unikam morza?
Proszę czekać..
Zamknij