Znaleziono 0 artykułów
22.02.2025

Agata Tuszyńska: Japońska artystka Chiharu Shiota instalacjami pokazuje nasze splątanie

22.02.2025
(Fot. Derek Hudson/Getty Images)

Japońska artystka Chiharu Shiota z wełny, włóczki, sznurów i nici tworzy ogromne, przestrzenne labirynty. Te instalacje, w których jest miejsce także dla przedmiotów, obrazują splątanie ludzkiego życia. Wystawa „The Soul Trembles” do 19 marca trwa w paryskim Grand Palais.

Kiedy stałam w długiej kolejce przed Grand Palais, padał deszcz. Jakby próbował połączyć niebo z ziemią, niewidzialnymi nićmi wyznaczyć powiązania światów, między którymi rozgrywamy nasz codzienny teatr. Dosztukowałam trochę metafizyki, bo znam od lat materię twórczości japońskiej artystki Chiharu Shioty, której wystawa trwa w Paryżu. Jej włóczkowe pajęczyny obrazują nasze uwikłania.

Urodziła się w Osace w 1972 roku, ale niemal całe dorosłe życie spędziła w Europie. 24-letnia absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Kioto zdecydowała kontynuować studia w Niemczech pod opieką wspaniałej Serbki Mariny Abramovič. Drugą „wiedźmą” – jak nazywa najważniejsze inspirujące ją artystki – była niemiecka performerka Rebecca Horn. Dodawały jej odwagi w przekraczaniu ciasnych granic blejtramu.

Studiowała malarstwo, ale nie potrafiła się w nim odnaleźć. Pierwszy i ostatni raz wystąpiła w środku własnego obrazu umalowana czerwoną farbą. Długo nie mogła się pozbyć jej toksycznych właściwości. Zrezygnowała. Ruszyła inną drogą, wykorzystując w sztuce własne ciało, a czasem różnorakie nieoczywiste materie i przedmioty codziennego użytku.

Pierwszy raz widziałam jej instalację, „Dialog z DNA”, w 2004 roku w Krakowie. Impresje na temat człowieczego losu zamknęła w butach. Zgromadziła ich wiele, kilkaset par dostarczonych przez przypadkowe osoby. Buty musiały mieć zapisaną na skrawku papieru swoją historię. Ona też stała się częścią ekspozycji. Pantofelki, trampki, kozaki, czółenka, na obcasach, na gumie, ze startymi zelówkami i śladami zużycia artystka ułożyła czubkami w jedną stronę i zespoliła czerwoną nicią spinającą je w jednym dalekim punkcie. U szczytu. Jakby w symbolicznym początku lub końcu drogi, który jest wspólny nam wszystkim. Niemal każde z jej dzieł wyrysowanych w powietrzu prowokuje taką egzystencjalną przygodę.

Paryska wystawa Shioty nosi tytuł „The Soul Trembles”, Dusza drży. To także rytm większości jej instalacji. Z wełny, włóczki, sznurów i nici tworzy ogromne, przestrzenne labirynty. Czerwone jak krew, czarne jak strach i pustka, białe jak obietnica odrodzenia. Na każdy ruchomy, wielowymiarowy obraz potrzebuje kilkudziesięciu kilometrów przędzy i pomocy kilkanaściorga asystentów. To wiele mówi o skali jej wizji. Rysuje w powietrzu wielowymiarowe światy, w których żyją także przedmioty: klucze i walizki, buty i łodzie – rekwizyty wędrowania. Spotkania, przecięcia, spięcia, splątania. Nici, sznurki, wątki łączą się i dzielą, plączą się, zamykają, pulsują, żyją. Sieci połączeń i drogowskazów są jak krwioobieg naszej podróży przez los.

Kolejne przystanki tej wystawy pokazują cykl życia. Drogę w nieznane przez przeprowadzki. Czerwony sznurek plącze się, pęka, zrywa jak ludzkie więzi. A potem wiąże nas znowu. W plątaninie spotkań i rozstań. W spalonym pokoju przy czarnym pianinie i w gabinecie luster, gdzie staje w białej sukience, swojej drugiej skórze, która pamięta. Błoto i wodę, namiętność i opuszczenie. Pod niebem, gdzie walizki chyboczą się na wietrze, a na dole dziecięcy pokój w miniaturze jak talizman albo kod rodzinny, znowu własny i wspólny. Każdy ma w nim swoje zapamiętane zabawki posegregowane nicią wspomnień. I duszę własną niemal już zapomnianą.

Shioto od lat mieszka i pracuje w Berlinie. Emigrantka w wielokulturowym mieście, jak inni szuka własnego gniazda i poczucia przynależności. Buduje je z tego, co najbliższe i zapamiętane. Własne i zapożyczone, jak walizki przybyszów, z własną historią, kompletem ocalałych fotografii, dowodów na istnienie. Fragmenty przeszłości zaklęte są w nierozpakowanych bagażach, ale i w kluczach otwierających nieznane, i za oknami, które zbierała mozolnie ze zburzonych domów i ustawiła w stos. Przeglądają się w sobie. Jak jej sukienki i spalone meble. Echa minionych światów. Doświadczamy stale ich dwoistej obecności w naszym życiu. Czerwona włóczka i tutaj wyznacza podskórne tętno. Czarna obrysowuje kontury nieobecności. Niekiedy ta pajęczyna wywołuje przerażenie, innym razem staje się bezpiecznym kokonem.

Podobnie z ciałem, od którego zmysłowości zaczynała Shiota twórczą pracę. Próbowała uczynić zeń obiekt sztuki. Doświadczenie ciężkiej choroby nowotworowej zmieniło jej stosunek do cielesności. Ciało było własne, znajome, oswojone, a teraz stało się obce, zamieszkałe przez wroga. Nadal waleczne, choć inaczej. Artystka z niepokojem obserwuje rosnące w niej podstępne komórki, szuka ocalenia. Boi się i odważnie przygląda kolejnym etapom zmiany. Oswaja chorobę, podobnie jak śmierć, która nie jest kresem, a kolejnym etapem drogi. Granicą, przed którą nie ma ucieczki. Pokonywanie lęku przed nieznanym stało się swoistym katharsis w doświadczeniu artystycznym Chiharu Shioty.

Obcowanie z jej sztuką jest bardzo osobistym doznaniem. Lustrzanym odbiciem własnych śladów przenoszących je w jeszcze inny wymiar.        

Instalacje Shioty po wystawie przestają istnieć. Ich dalsze trwanie dzieje się w nas. W pamięci, która jeszcze przez chwilę ocali fragmenty. To samo dzieje się z dekoracjami teatralnymi, które tworzy, i z tanecznymi spektaklami łączącymi jej wyobraźnię z muzyką. Zjawiskowe są to widowiska.

Niezwykle inspirująca była dla mnie lektura jej uwikłania. I jego filozofia. Ciekawa jestem jej kolejnego kroku.

Wystawa Chiharu Shioty „The Soul Trembles” w paryskim Grand Palais trwa do 19 marca 2025 roku

Agata Tuszyńska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Agata Tuszyńska: Japońska artystka Chiharu Shiota instalacjami pokazuje nasze splątanie
Proszę czekać..
Zamknij