
Długo sądziłam, że odwaga jako cnota należy do przeszłości. Że nasz los w europejskiej stolicy w trzeciej dekadzie XXl wieku nie stawia nas w sytuacjach wymagających znanego z lektur szkolnych i historii bohaterstwa. Ale przecież odwaga to działanie wobec wyboru. U jej źródeł leżą gesty ponadczasowe – bunt i obrona wartości.
Historia II wojny światowej dostarczała niezliczonych przykładów prawdziwego męstwa. Nie tylko na froncie i polach bitwy, lecz także w okupacyjnej codzienności. Odwaga jako walka, uczestnictwo w zbrojnych akcjach, ale też sprzeciw wobec przemocy i prześladowań. Również pomoc tym, którym Hitler zgotował Zagładę.
Polacy pomagający Żydom są dla mnie synonimem odwagi – narażali własny los, by ocalić innych, sąsiadów, znajomych lub tylko (aż) potrzebujących. Pomagali, choć mogli przypłacić to życiem, własnym i swojej rodziny. Pomagali, bo tak im mówiło sumienie. Serce lub przyzwoitość. Słusznie nagradzani po wojnie medalami Sprawiedliwych wśród narodów Świata, rzadko swoje wybory nazywali odwagą.
Odważni byli żołnierze na froncie, powstańcy gotowi na obronę Warszawy mimo historycznej pułapki Sierpnia ’44, żydowscy bojownicy, których akt buntu nie prowadził ku zwycięstwu, ale wyrażał sprzeciw wobec niegodnej śmierci.
Jeden z najbardziej zdumiewających gestów poświęcenia, jakie znam, to powierzanie swoich dzieci obcym, by ci je ocalili. Robiły to żydowskie matki – oddawały dzieci na aryjską stronę, bo razem czekała ich pewna śmierć. W tym akcie największej miłości widzę coś więcej niż desperację, jest w nim siła osoby skazanej, która ma jeden cel: za wszelką cenę uratować najdroższą istotę.
Czy odwaga dotyczy jedynie wielkiej historii? Jak jej służyć w czasach mniej wzniosłych? Można wiązać ją z aktywnością w sferze politycznej lub społecznej – z wyrażaniem poglądów niezgodnych z oficjalnie obowiązującymi. W przeszłości potrzebna była do walki z komunizmem, opresją PRL-u, do sprzeciwu wobec antysemickiej nagonki Marca ’68. Po latach upominanie się o demokrację, solidarność i równość to znowu akty odwagi. Posługiwanie się własnym kompasem moralnym, różnym od wymaganego, przypomina świadome płynięcie pod prąd.
Odwaga to nie to samo, co brak lęku. To umiejętność przezwyciężania go. Obrona własnych przekonań, także za cenę sprzeciwu i niewygody. Zdolność podjęcia ryzyka, pokonywanie trudności i własnych niemożności. Dla każdego indywidualnie skrojona. Na miarę możliwości i temperamentu. Irena Krzywicka namawiała swojego syna, który bał się wysokości, by codziennie wchodził po drabinie o jeden stopień wyżej. W ten sposób próbowała oswoić jego lęk. A więc może odwaga jest wyzwaniem wobec własnych słabości? Stawianiem czoła temu, co trudne, niepopularne, a w efekcie – przekraczaniem własnych granic.
O „Rodzinnej historii lęku” – książce, w której odkryłam sekret mojej żydowskiej tożsamości, mówiono, że to akt odwagi. Nie zgadzałam się z tym. Odwaga istniała dla mnie niemal wyłącznie w świecie zagrożenia życia lub innych doświadczeń granicznych. Czy wyjawienie tajemnicy może stać się gestem odwagi? W moim przypadku była to konieczność, nie chciałam i nie mogłam dłużej ukrywać sekretu. Owszem, wymagała pokonania własnych ograniczeń, wyjścia na powierzchnię z czymś bolesnym i stygmatyzującym, ale musiałam przerwać paraliżujące milczenie. A skoro musiałam, nie traktuję tego jako aktu wolnej woli. Coś mi kazało znokautować tajemnicę. Tak może dziać się i dziś w przypadku objawienia własnej powikłanej tożsamości, każdej inności, nienormatywności. Im trudniejsze warunki zewnętrzne, opór społeczny, środowiskowe zwyczaje, tym więcej wymaga determinacji i odwagi właśnie.
Czy odwagą jest walka z ciężką chorobą? Z wyrokiem niebezpiecznym, a niekiedy skazującym? Czy podjęcie zmagań z bólem i widmem kresu stawia nas po stronie bohaterów? Zapamiętałam wyznanie amerykańskiego dziennikarza Johna Diamonda, dotkniętego takim ciężarem. Odżegnywał się od dzielności. „Słyszę zewsząd, że jestem dzielny. Odważny. Nieprawda. To nie jest odwaga. Z odwagą mamy do czynienia wtedy, kiedy istnieje wybór. Nie miałem wyboru. Otrzymałem diagnozę śmiertelnej choroby, to taka była moja reakcja” – pisał.
Odwaga to działanie wobec wyboru. Stanę po stronie bitych. Bo chcę i mogę. Ujawnię kłamstwa, choć ryzykuję, że wszyscy obrócą się przeciwko mnie. Bo chcę i mogę. Nie przyłączę się do większości, choć tak byłoby łatwiej, opłaca się i mniej boli. Stać mnie na własną ocenę i obronę mojego zdania. Chcę i mogę. U źródeł odwagi leżą bunt i obrona wartości.
Nie każda brawura to akt heroizmu. Męstwo to mądra nieugiętość. Zuchwałość i ryzyko nie muszą wspierać sensu. Tak staram się tłumaczyć pojęcia wzniosłe w czasie podwyższonej gotowości bojowej świata. Walczyć za ojczyznę? Może rozumnie jej służyć – lojalnością i planem naprawy, budowaniem z poszanowaniem innych.
Odwaga to brak tolerancji dla cudzej krzywdy. Podanie ręki komuś, o kim wszyscy zapomnieli. Zabranie głosu wobec upokorzenia innych. Uczciwość wobec własnych przekonań. Obrona tego, w co wierzymy. Na wielkim i małym planie. Kiedy ktoś patrzy i nie patrzy. Z nagrodą i bez nagrody.
Agata Tuszyńska – pisarka, poetka, reportażystka. Autorka biografii Isaaca Bashevisa Singera, Ireny Krzywickiej oraz Wiery Gran, a także osobistych „Rodzinnej historii lęku” i „Ćwiczeń z utraty”. W ostatnich latach wydała m.in.: „Oskarżona: Wiera Gran” (2010), „Narzeczona Schulza” (2015), „Jamnikarium” (2016), „Bagaż osobisty. Po Marcu” (2018), „Mama zawsze wraca” (2020) – przeniesioną na scenę Muzeum POLIN, oraz „Ćwiczenia z utraty. Po 15 latach” (2021). W 2022 roku miały premierę jej „Żongler. Romain Gary” oraz tomik wierszy „Niesny”. W kwietniu 2023 roku, przy okazji 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, nakładem wydawnictwa Osnova ukazała się „Czarna torebka”. – Bohaterką wszystkich moich książek jest PAMIĘĆ. Znikające światy i odchodzący ludzie. Zapisuję, żeby to wszystko nie przestało istnieć. Wierzę w ocalającą moc słowa – mówi Agata Tuszyńska, laureatka Nagrody Polskiego PEN Clubu im. Pruszyńskich za wybitne osiągnięcia w dziedzinie reportażu i literatury faktu. W 2015 roku została uhonorowana srebrnym medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis i francuskim Orderem Literatury i Sztuki. Jej książki przetłumaczono na kilkanaście języków. Od marca 2022 roku jest felietonistką Vogue.pl.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.