Weronika Humaj: Apetyt na życie
W nowym słuchowisku „Małe kobietki” Weronika Humaj użyczyła głosu Amy, najmłodszej z sióstr March, która, podobnie jak ona, chce czerpać z życia pełnymi garściami. Aktorka opowiedziała nam o swoim apetycie na życie, pracy w studiu i ulubionym, świątecznym klasyku.
„Małe kobietki” szkicują jeden z najpiękniejszych obrazów siostrzanej przyjaźni. Nic więc dziwnego, że na przestrzeni ostatniego stulecia powieść Louisy May Alcott doczekała się aż kilkudziesięciu adaptacji – filmowych, teatralnych, radiowych. Najnowszą z nich jest słuchowisko stworzone przez Martynę Szymańską, które niedawno zadebiutowało w aplikacji Empik Go. W sam raz na święta.
Wyjątkowy klimat produkcji to, obok czarującej historii i nastrojowej muzyki, zasługa obsady słuchowiska. W tytułowe „Małe kobietki” wcieliły się Zofia Wichłacz, Magdalena Lamparska, Pola Błasik i Weronika Humaj, które udzieliły głosu kolejno Jo, Meg, Beth i Amy. Nikodem Rozbicki został natomiast obsadzony w roli czarującego Lauriego. To dzięki nim znana ze stron powieści historia zyskała nowe życie.
Przy okazji premiery „Małych kobietek” Weronika Humaj, czyli słuchowiskowa Amy, opowiedziała nam o siostrzanej atmosferze panującej w studiu, ponadczasowym przekazie powieści i planach na przyszły rok.
Czy jako dziecko czytałaś „Małe kobietki”?
Od kiedy pamiętam, z zapałem pochłaniałam wszystkie książki, które wpadły mi w ręce. Niestety nigdy nie natrafiłam na powieść Alcott. Z „Małymi kobietkami” po raz pierwszy zetknęłam się dopiero dwa lata temu, gdy w samolocie obejrzałam ekranizację Grety Gerwig. Ujęła mnie ta historia, jej dziewczyńska perspektywa. Wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, że kiedyś będę miała przyjemność stać się częścią tego świata.
Jak pracowało ci się nad słuchowiskiem? Wiem, że masz w tej kwestii doświadczenie.
Tak, mam już za sobą kilka przygód ze słuchowiskami, pracuję również w dubbingu, więc wiedziałam, czego się spodziewać. Tym, co mnie zaskoczyło, była panujący w studiu klimat. Z pomocą Martyny [Szymańskiej, reżyserki i scenarzystki słuchowiska – przyp. aut.] udało nam się stworzyć prawdziwie siostrzaną atmosferę. Wspólne sesje nagraniowe bardzo nam w tym pomogły. Martyna zachęcała nas do improwizacji, wchodzenia ze sobą w interakcje. Nic więc dziwnego, że czasem zdarzało nam się zapomnieć o stojących przed nami mikrofonach i zacząć swobodnie rozmawiać. Świetnie się przy tym bawiłyśmy.
Co było największym wyzwaniem?
W słuchowiskach bardzo ważne jest stworzenie świata, który odbiorca może sobie łatwo wyobrazić. Jako aktorka mam ograniczone środki wyrazu, muszę oddać wszystkie emocje za pomocą głosu. To wymagające zadanie.
Czy są momenty, które szczególnie dobrze wspominasz?
Bardzo lubiłam emocjonalne sceny Amy, jak ta z niesławnymi cytrynkami. Amy bywa egocentryczna, może nawet wydawać się próżna, ale wynika to z jej apetytu na życie. Podobnie jak Jo marzy jej się inne, lepsze życie, do którego dąży z godnym podziwu uporem. Amy jest też bardzo wrażliwa, dlatego tak mocno przeżywa codzienne sytuacje. W jej dziecinnej powadze jest coś czarującego i zabawnego zarazem. Ciekawym wyzwaniem było również uchwycenie zachodzących w niej zmian. W końcu z biegiem lat Amy wyrasta na młodą kobietę, która wie, czego chce.
Czy widzisz jakieś podobieństwa między wami?
Tak jak ona zawsze miałam artystyczne zapędy. Szybko zrozumiałam, że chcę wyrażać się poprzez sztukę. Początkowo była to muzyka, a dopiero później aktorstwo. Myślę, że łączy nas również pragnienie czerpania z życia pełnymi garściami. Jako dziecko byłam dość nieśmiała, ale moja potrzeba poznawania świata okazała się silniejsza.
Nad czym teraz pracujesz?
Przyszły rok zapowiada się równie pracowicie co ten mijający, choć nie mogę jeszcze wiele zdradzić. Razem z Nataszą Parzymies pracujemy nad wyjątkowym projektem, który będzie powstawał na przestrzeni lat, podobnie jak „Boyhood” Richarda Linklatera. W nadchodzącym roku premierę będą miały również dwa filmy z moim udziałem – „Glorious Summer” Heleny Ganjalyan i Bartosza Szpaka oraz „Klarnet” Toli Jasionowskiej. Najpierw jednak czeka mnie świąteczny wypoczynek.
„Małe kobietki” to wymarzone słuchowisko na święta.
Jak najbardziej. Myślę, że to doskonała historia na tak wyjątkowy czas, ponieważ skłania do refleksji. Nasze „Małe kobietki” to przede wszystkim opowieść o potędze bliskości i o tym, jak ważne jest mieć obok drugiego człowieka, na którego można liczyć.
Jak ty planujesz spędzić święta?
W gronie rodziny. To czas, w którym możemy być razem.
Twój ulubiony świąteczny film?
„The Holiday”. Święta na malowniczej, angielskiej wsi, z dala od świat zawsze wydawały mi się bardzo kuszące.
Słuchowsko „Małe kobietki” jest dostępne w aplikacji Empik Go.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.