We wczorajszych wyborach miejsce w Kongresie zdobyła 28-letnia demokratka Alexandria Ocasio-Cortez, najmłodsza kobieta w historii. Ale nie tylko jej elekcja zwiastuje zmianę warty.
Wyniki wyborów zbiegają się z w czasie z obchodzonym dziś Światowym Dniem Feministek. Kobiety wszystkich krajów mają się z czego cieszyć, bo choć to Amerykanie wybierali swoich reprezentantów, tendencja ma szansę okazać się globalna. O elekcję ubiegała się tym razem rekordowa ilość kobiet. Więcej niż jedną czwartą kandydatów stanowiły kobiety, z czego 84 kobiety, które nie są białe. To wzrost o 42 proc. w stosunku do wyborów sprzed dwóch lat. Najwięcej mówi się o Alexandrii Ocasio-Cortez, najmłodszej członkini Kongresu w historii.
„Nadzieja partii demokratycznej”, „Prezydentka przyszłości”, „Socjalistka i rewolucjonistka” – czytamy w nagłówkach amerykańskiej prasy. – Możemy iść na kompromis w kwestii strategii, a nie celów – mówi sama Alexandria, która w kampanii wyborczej deklarowała, że w Izbie Reprezentantów podejmie walkę o darmową edukację wyższą, prawa kobiet, ograniczenie dostępu do broni, zamknięcie prywatnych więzień i powszechny dostęp do służby zdrowia. Uzyskując ponad 74 proc. głosów, pokonała Republikanina, Anthony'ego Pappasa, by zasiąść w Kongresie jako przedstawicielka dzielnic Nowego Jorku, Bronksu i Queens.
Jeszcze rok temu Ocasio-Cortez pracowała w barze, by utrzymać rodzinę podczas starań o urząd. Wcześniej angażowała się też w kampanię Berniego Sandersa i pracowała dla nieżyjącego już senatora Teda Kennedy'ego, a także sprawdziła się w roi specjalistki ds. edukacji w National Hispanic Institute. – Jestem aktywistką, edukatorką, organizatorką – określiła się w wywiadzie dla amerykańskiego „Vogue'a”. Pochodzi z Bronksu. Jej rodzina mieszka tu od trzech pokoleń. – Choć w naszym okręgu 70 proc. mieszkańców nie jest białych, jeszcze nigdy nie reprezentowali nas Afroamerykanie, ani Latynosi – mówi polityczka, podkreślając swoje portorykańskie korzenie. Często podnosi także temat cen w rodzinnym mieście, zauważając, że jej bliskich nie stać już na czynsze, bo ceny nieruchomości poszybowały w górę.
Ale Ocasio-Cortez nie jest jedyną kobietą, która po tych wyborach przejdzie do historii. Ilhan Omar i Rashida Tlaib to pierwsze Muzułmanki wybrane do Kongresu. Demokratka Tlaib będzie reprezentować stan Michigan, Omar Minnesotę. Ta pierwsza jest prawniczką o somalijskich korzeniach, druga zasłynęła tym, że została wyprowadzona z wiecu wyborczego Trumpa w 2016 roku za pytanie kandydata o to, czy czytał konstytucję.
Do Kongresu trafiły także pierwsze potomkinie rdzennych mieszkańców Ameryki – Sharice Davids i Deb Haaland. Davids, dawna zawodniczka MMA, a potem pracowniczka administracji Baracka Obamy, to także pierwsza lesbijka wybrana ze stanu Kansas. Deb Haaland z Nowego Meksyku to aktywistka walcząca o płacę minimalną w wysokości 15 dolarów za godzinę, impeachment Trumpa oraz opiekę medyczną dla wszystkich.
Natomiast Ayanna Pressley została pierwszą czarną kobietą wybraną w stanie Massachusetts.
Wiele stanów po raz pierwszy wybrało na swoje reprezentantki kobiety. Związana z Trumpem Marsha Blackburn to pierwsza senatorka z Tennessee. Demokratka Janet Mills została pierwszą gubernatorką Maine. Pierwszą gubernatorkę ma też Południowa Dakota w osobie Kristi Noem. 29-letnia Abby Finkenauer jest pierwszą kobietą z Iowy i jedną z najmłodszych reprezentantek w historii Kongresu.
Wiele nowych członkiń Kongresu deklaruje nie tylko działanie na rzecz praw kobiet, czy walkę z Trumpem. Swoją rolę widzą szerzej. Chcą sprawić, by amerykańska demokracja znów stała się najlepszym z możliwych systemów politycznych. – Nasza demokracja ma głosić prawdę. Nasza demokracja sprawia, że wszystko jest możliwe. Nasza demokracja została skonstruowana w taki sposób, żeby wybory stanowiły dyskusję o tym, czego potrzebują obywatele – mówi Ocasio-Cortez.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.