Przełom w leczeniu hiperpigmentacji
Plamy, przebarwienia czy hiperpigmentacja to zmora wielu kobiet. Przebarwienia mogą mieć różne podłoże – hormonalne, genetyczne, pozapalne – i zazwyczaj są wyjątkowo oporne w rozjaśnianiu. W związku z tym uciążliwym problemem marka Eucerin stworzyła linię pielęgnacyjną Anti-Pigment z Thiamidolem. Jak sprawdza się w praktyce – opowiadają Monika Grela-Młodawska, ambasadorka linii Eucerin Anti-Pigment, oraz dr Beata Sosada, specjalistka dermatolog, która prowadziła kurację i sprawdzała jej efekty u pacjentki.
Moniko, czy pamiętasz, kiedy przebarwienia pojawiły się po raz pierwszy i w którym miejscu?
Monika Grela-Młodawska: Zauważyłam je zaraz po urodzeniu drugiego dziecka, a zlokalizowane były głównie w okolicy oka – pod dolną powieką. Wyglądałam cały czas na zmęczoną. Próbowałam więc różnych domowych sposobów na ich rozjaśnianie, m.in. smarowania sokiem z cytryny, ale nie przynosiły efektów.
Dlaczego przebarwienia ci przeszkadzały?
Pracuję jako modelka i fotomodelka. Wiele razy słyszałam, że wyglądam bardzo źle – na zmęczoną, niewyspaną i poważniej, niż wskazuje to moja metryka. Nieraz było mi przykro. Do tego stopnia, że nawet wychodząc z córeczkami na basen, przykrywałam skórę grubą warstwą korektora i kryjącego podkładu. Plamy wciąż były widoczne, ale trochę mniej. A ja za maską z makijażu czułam się bezpieczniej.
To bardzo przykre – pracować twarzą i na planie zdjęciowym być pod ostrzałem takich komentarzy. Kusiło cię, by skorzystać z zabiegów eliminujących przebarwienia?
Na zabiegi profesjonalne w gabinecie medycznym nie mogłam sobie pozwolić ze względu na okres karmienia piersią. Następnie zaczęłam chodzić do gabinetu kosmetycznego na zabiegi rozjaśniające. Zauważałam delikatną poprawę, jednak aby efekty były zadowalające, musiałabym zrobić całą serię. Uznałam więc, że to nie ma sensu. Że szybciej i sprawniej będzie usunąć przebarwienia laserem. Postanowiłam poczekać do sezonu jesienno-zimowego, by tego spróbować.
Czy laser pomógł?
Nie zdążyłam zapisać się na zabieg, ponieważ na mojej drodze stanął Eucerin. Na rynek wchodziła właśnie zupełnie nowa linia kosmetyków tej marki. Akurat przeciwko przebarwieniom! Dostałam propozycję, by zostać ambasadorką linii Eucerin Anti-Pigment.
Na czym dokładnie miała polegać twoja rola w kampanii?
Zaproszono mnie do 12-tygodniowego eksperymentu. Moim zadaniem było używanie do pielęgnacji na dzień i na noc wyłącznie kosmetyków z linii Anti-Pigment. Na dodatek dzień w dzień i z tygodnia na tydzień miałam robić sobie zdjęcia w tym samym oświetleniu, bez grama makijażu i wrzucać je na media społecznościowe, by udokumentować i pokazać efekty przebiegu całej kuracji. Chodziłam też na konsultacje do pani dr Beaty Sosady, która regularnie sprawdzała postępy terapii.
Jak podchodziłaś do tego eksperymentu?
Tak naprawdę nie miałam wtedy nic do stracenia. Ale nie spodziewałam się, że kuracją z serum i kremami do domowego użytku można – poza delikatnym rozjaśnieniem – cokolwiek zdziałać. Okazało się jednak, że można, i to wiele. A na dodatek przebarwień w okolicy oczu praktycznie dziś już nie mam.
Jak często i w jakiej ilości używałaś kosmetyków Anti-Pigment?
Na dzień i na noc najpierw nakładałam serum z linii Anti-Pigment, a następnie – w zależności od pory dnia – albo krem na dzień z filtrem, albo krem regenerujący na noc (z tej samej linii). Polubiłam nie tylko efekty rozjaśniania. To tak przyjemna i komfortowa pielęgnacja, że sprawdziła się jako baza pod makijaż. Chociaż pani doktor polecała, bym pozostawiła skórę sauté, nie mogłam sobie pozwolić, by zupełnie z niego zrezygnować – ze względu na moją pracę.
Czy po kuracji nadal używasz kosmetyków Eucerin Anti-Pigment?
Gama tak się sprawdziła, że nawet po tych 12 próbnych tygodniach nadal jej używam. Bo lubię. Ale też łączę przyjemne z pożytecznym, gdyż pani doktor zalecała, żeby – jako kontynuację terapii – stosować serum raz dziennie. Dla podtrzymania efektów.
Jak dziś oceniasz swoją skórę i czy zdarza ci się świadomie wyjść z domu bez makijażu?
Moja skóra wygląda wspaniale – jest rozjaśniona, koloryt wyrównany i cieszę się nowym promiennym blaskiem. Z przyjemnością wychodzę bez makijażu, bo nareszcie nie mam nic do ukrycia.
Pani doktor, historia Moniki jest bardzo budująca i daje nadzieję. Z jakim typem przebarwień przyszła do pani ambasadorka kampanii Eucerin?
Dr Beata Sosada: Tak naprawdę nie można jednoznacznie określić typu przebarwień, gdyż zależy on od wielu czynników: genetycznych, hormonalnych, a także zabiegów, które wcześniej były wykonywane na skórze. Uwarunkowań jest naprawdę dużo. W przypadku pani Moniki – podczas pierwszej konsultacji po wywiadzie dermatologicznym i ocenie skóry – można było stwierdzić, że etiologia tych przebarwień jest zróżnicowana. Miały podłoże hormonalne, czyli po ciąży, jak również były widoczne przebarwienia pozapalne. Ten typ hiperpigmentacji jest zwykle skutkiem ubocznym różnych chorób skórnych, ale też następstwem procedur dermatologicznych lub estetycznych. Czasami przebarwienia pozapalne pozostają po zabiegach, takich jak peelingi czy lasery. Dlatego oprócz terapii niwelujących przebarwienia tak istotna jest cała pielęgnacja dodatkowa: ochrona przeciwsłoneczna, regeneracja, odpowiednie nawilżenie.
Porozmawiajmy o substancji aktywnej, która jest gwiazdą linii Eucerin Anti-Pigment. Co warto wiedzieć o jej działaniu?
Linię kosmetyków Eucerin Anti-Pigment oparto na opatentowanym, innowacyjnym w profilaktyce leczenia przebarwień składniku – Thiamidolu. Oprócz niego kosmetyki te, m.in. serum, zawierają nawilżający kwas hialuronowy. Lecząc przebarwienia, musimy też działać przeciwzapalnie i regenerująco.
Dlaczego to takie ważne?
Większość substancji aktywnych rozjaśniających przebarwienia ma również działanie złuszczające. To może powodować przesuszenie naskórka i niedobory nawilżenia. A nawet podrażnienia, w zależności od mocy substancji. Aby zniwelować działania uboczne, należy wprowadzić odpowiednią pielęgnację, która im zapobiegnie.
Jakie właściwości wykazuje Thiamidol? Czy nie podrażnia skóry, jak np. retinoidy?
Większość substancji o działaniu rozjaśniającym plamy i przebarwienia ma działanie drażniące. Natomiast Thiamidol nie wywołuje podrażnień i jest znacznie łagodniejszy dla skóry. Trafia w samo sedno powstawania przebarwień: hamuje inhibitory tyrozynazy. Mówiąc prościej: oddziałuje na barwnik w komórkach skóry, czyli melaninę, zapobiegając jej nierównomiernemu rozmieszczeniu, co uwidacznia się jako ciemniejsze skupiska – plamy. Thiamidol rozjaśnia wcześniejsze przebarwienia i zapobiega powstawaniu nowych.
Nawet bez szkła powiększającego widać, że skóra Moniki prezentuje się zupełnie inaczej niż 12 tygodni wcześniej. Jest jaśniejsza, plamki niemal zniknęły, zmniejszyło się też ich zagęszczenie. Jak pani – jako doświadczony dermatolog – kontrolowała tę kurację?
Mogłam bardzo obiektywnie ocenić postępujące zmiany, bowiem spotykałyśmy się z panią Moniką co cztery tygodnie. Efekty działania linii Anti-Pigment na skórę pacjentki oceniałam też, wykonując pomiary za pomocą nowoczesnych urządzeń.
Co to był za rodzaj badania?
Korzystałam ze sprzętu do pomiaru parametrów skóry Vision 3-D, podczas którego można ocenić obecność przebarwień i rozszerzonych porów czy stopień nawilżenia skóry. To urządzenie robi też zdjęcia, żeby łatwiej było dostrzec różnice między wyglądem cery w dniu zero i wiele tygodni później. Jednak niezwykle istotnym elementem jest też samoocena pacjentki – postępy kuracji linią Anti-Pigment zachwyciły panią Monikę.
No właśnie, jakie znaczenie ma zadowolenie pacjenta w kuracji dermatologicznej?
To podstawa. Celem każdej terapii i każdego dermatologa jest właśnie satysfakcja z kuracji u osoby leczonej. Takie zadowolenie znacznie poprawia jakość życia. A to, jak pacjent dermatologiczny postrzega siebie w lustrze, przekłada się pozytywnie na wszystkie inne sfery.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.