Wojciech Sadley uważał, że każde dzieło sztuki powinno posiadać tajemnicę, a w tkaninie wynika ona z metafizyki samej materii. Postrzegał tkaninę bardzo szeroko, z całym bagażem znaczeń i funkcji, jako towarzysza drogi istot ludzkich i pozaludzkich w ich materialnej sferze życia. Prace artysty można oglądać na wystawie w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
Wojciech Sadley mówił, że specjaliści w swojej dziedzinie bywają ograniczeni znajomością zasad i przekonaniem, czego nie wolno im robić. Potrzebna jest wtedy obecność osoby „z zewnątrz”, która nie wie, że coś jest niemożliwe. I robi to, co uważano za niewykonalne. To przekonanie określi działalność twórczą Wojciecha Sadleya. Do pewnego stopnia zbuduje też etos całego jego pokolenia, które doświadczywszy dramatu wojny, wchodziło w dorosłe życie w cieniu totalitaryzmów i musiało na nowo zdefiniować język sztuki, by opisać rzeczywistość. Tak rozumiał znaczenie sztuki i Sadley, który widział w niej rodzaj dokumentu – a nie malarstwo, nie rzeźbę, nie tkaninę. Jednak był to dokument raczej stanu ducha wyrażanego za pomocą znaków pojęciowych i symboli niż przedmiotu.
Sadley został zapamiętany jako jeden z filarów polskiej szkoły tkaniny. Jego zainteresowanie tym medium zaczęło się w latach 50. XX wieku. To czas poszukiwań. Studiował w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Architektury Wnętrz. Wybrał ten kierunek, ponieważ uznał, że tu nauka nie nasiąkła tak bardzo ideologią komunistyczną, jak w Szkole Filmowej w Łodzi, do której chciał zdawać na wydział operatorski. W ASP znalazł ujście dla swoich fascynacji przestrzenią; projektował kurtyny teatralne, wnętrza użyteczności publicznej, witraże. Uczyli go profesorowie, których Sadley cenił, m.in. Jan Kurzątkowski, Irena Wilczyńska czy Jerzy Sołtan. Po otrzymaniu dyplomu w 1959 roku kontynuował naukę na wydziale malarstwa. Chociaż nie uczęszczał do żadnej pracowni tkaniny, zetknął się z profesorem Mieczysławem Szymańskim, który wywarł ogromny wpływ na młodego artystę. To on jako pierwszy zachęcał do traktowania osnowy jako konstrukcji do budowania struktur, do włączania w tkane kompozycje gazet, fragmentów blachy, szkła, słomy czy materiałów zużytych, które znacząco transformowały prace. Otwierał nowe perspektywy.
Tkanie jako takie nie interesowało Wojciecha Sadleya, jednak odkrył, że pewne prawdy wybrzmią pełnym głosem w tej materii i klasycznej technice. Monumentalny gobelin zatytułowany „Oświęcim”, zaprezentowany w 1962 roku na pierwszym Biennale w Lozannie, przyniósł autorowi międzynarodową sławę.
Cały tekst znajdziecie w najnowszym wydaniu magazynu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych i online z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.