Nie odczuwają pożądania, nie myślą o seksie, nie potrzebują zbliżenia. Anna Niemczyk w książce „Aseksualność – czwarta orientacja” pisze o „asach”, którzy wreszcie wychodzą z szafy.
Florence z „Sex Education” nie odczuwa pożądania. Zastanawia się, czy wszystko z nią w porządku, skoro jest otoczona przez rówieśników hetero- i homoseksualnych, którzy myślą tylko o seksie. O aseksualności wciąż wiemy niewiele. Postrzegana jest jako zaburzenie, deficyt, niedobór. – Nawet tym osobom, które podchodzą z życzliwym nastawieniem do zjawiska, wydaje się, że osoby aseksualne muszą cierpieć lub czuć się gorsze, skoro nie uprawiają seksu – mówi Anna Niemczyk, aktywistka, psycholożka, badaczka. To błędne założenie. – Jak pokazują badania, główną przyczyną dyskomfortu, z którym muszą borykać się osoby aseksualne, jest brak zrozumienia ich potrzeb przez najbliższych oraz jawny ostracyzm społeczny. Dlatego tak ważne jest pracowanie nad poprawą widoczności tej społeczności. Niestety nie tylko opinia społeczna, lecz także kręgi medyczne podtrzymują ten mit. Pomimo tego, że w zaleceniach Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego istnieje wskazanie, że osoby, które uważają się za aseksualne, powinny być za takie uznawane, to chyba niewielu psychologów i seksuologów zapoznało się z tymi zaleceniami.
Aseksualność spełnia kryteria pozwalające na sklasyfikowanie jej jako odrębnej orientacji seksualnej. – Brak pociągu seksualnego do jakiejkolwiek płci najczęściej pojawia się już we wczesnej młodości i nie wynika z awersyjnych doświadczeń seksualnych ani innych traum. Ma charakter stały i nie zmienia się w zależności od okoliczności. Oczywiście określenie „czwarta orientacja” ma tutaj charakter umowny – zaznacza Anna Niemczyk. Aseksualność nie wyklucza jednak posiadania libido – pociąg seksualny i libido to dwie różne rzeczy. Pociąg seksualny to potrzeba kontaktu fizycznego z drugą osobą, prowadząca do intymnego zbliżenia partnerów. Libido to stan psychofizyczny – popęd, który na ogół wymaga zredukowania, ale nie musi być ukierunkowany na inną osobę.
Z ostracyzmem wobec „asów” spotkał się Nikodem Mrożek, założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Asfera. – Moja droga do zidentyfikowania się jako osoba aseksualna była długa. W okresie nastoletnim w ogóle nie słyszałem nic o aseksualności. To były lata 90., wiedza w społeczeństwie o homoseksualności dopiero raczkowała, a co dopiero o aseksualności. Co więcej, mimo że w odróżnieniu od rówieśników nie budziła się we mnie seksualność, nie czułem się szczególnie inny. Nie odczuwałem jakiegoś braku. Wychodziłem z założenia, że na wszystko przyjdzie czas. Ale zdaję sobie sprawę, że moja historia może nie być typowa i dla młodych osób żyjących pod rówieśniczą presją „pierwszego razu” brak pociągu seksualnego może być dużym problemem – zaznacza Nikodem. Na studiach poznawał dziewczyny, budował relacje, ponieważ wychodził z założenia, że tak trzeba. Nadal jednak nie miał potrzeby realizowania się seksualnie. – O pojęciu aseksualności przeczytałem w internecie w wieku 30 lat. Wtedy powoli zacząłem się identyfikować z tym pojęciem. Szukałem pomocy u psychologów, seksuologów, ale szybko wyszło, że nawet wśród specjalistów świadomość o tej orientacji jest dość uboga. Wielu z nich nadal żyje w przeświadczeniu, że człowiek jest osobą seksualną, zatem jeśli ktoś nie wpasowuje się w ten model, to wymaga leczenia. Z czasem odkryłem, że takich osób, jak ja, jest więcej. I wcale nie oczekujemy żadnego leczenia, a bardziej akceptacji tego, jacy jesteśmy. Później przyszedł pomysł na założenie Asfery, która łączyłaby osoby aseksualne. Stowarzyszenie Asfera wspiera osoby aseksualne i uświadamia specjalistów. – Chcemy wzmocnić osoby aseksualne – deklaruje Nikodem. – Dlatego w kolejnych regionach chcemy organizować spotkania dla osób spod parasola aseksualności.
Pojęcie „spektrum aseksualności” jest nieco szersze niż podstawowa definicja aseksualności. – W spektrum znajdują się też takie osoby, które mogą odczuwać pociąg seksualny niezwykle rzadko lub w szczególnych okolicznościach, oraz takie, które do tego, aby pojawiło się pożądanie seksualne, potrzebują długotrwałej (czasem wieloletniej) silnej więzi emocjonalnej z partnerem czy partnerką. Ogólnie nazywamy to szarą strefą. Jest wiele kryteriów, według których można opisywać osoby aseksualne. Jak choćby potrzeba lub brak potrzeby dotyku, pocałunków, przytulania. Albo stopień tolerancji seksu. Bo niektórym osobom aseksualnym zdarza się uprawiać seks, na przykład na prośbę partnera – opisuje Anna Niemczyk i zaznacza, że to bardzo szeroki temat.
Z raportu Kampanii Przeciw Homofobii z 2017 r. wynika, że duży procent osób aseksualnych żyje „w szafie”. Asy nie mówią o swojej orientacji, nawet najbliższym. – Osoby aseksualne bardzo często doświadczają osamotnienia – podkreśla Nikodem Mrożek. – Często nawet nie identyfikują się jako asy, bo nie znają tego terminu. A nawet jeśli się z nim spotkały, to często szukają specjalistów, którzy pomogli by im w samoidentyfikacji. Wiele z tych osób ma potrzebę budowania związku, ale w społeczeństwie zdominowanym przez osoby seksualne nie jest to łatwe. W konsekwencji wiele asów doświadcza obniżonej samooceny i stanów depresyjnych.
Żeby zapobiec stygmatyzacji asów, pamiętajmy, że seks nie czyni nas pełnowartościowymi. – Osoby aseksualne potrafią kochać tak samo mocno, jak osoby seksualne. Ich miłość jednak nie ma przełożenia na potrzebę współżycia – wyjaśnia autorka.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.