„Audrey została aktorką z konieczności, nie z wyboru” – mówił jej syn, Sean Hepburn Ferrer. Jednak została jedną z najpopularniejszych gwiazd w historii kina. Role w „Rzymskich wakacjach”, „Sabrinie” czy „Śniadaniu u Tiffany’ego” znają kolejne pokolenia kinomanów. Tymczasem dla Audrey Hepburn ważniejsza niż praca była miłość. Przypominamy jej losy.
„Gdybym kiedyś chciała napisać autobiografię, zaczęłabym w ten sposób: przyszłam na świat 4 maja 1929 roku w Brukseli, w Belgii… i umarłam półtora miesiąca później” – powiedziała któregoś dnia Audrey Hepburn do syna. Przekonana, że jej życie nie było wystarczająco ciekawe, nigdy autobiografii nie napisała. Nie chciała tego zrobić także w obawie przed zranieniem bliskich. Jej życiorys zlepili z rodzinnych opowieści synowie – Sean Hepburn Ferrer i Luca Dotti.
Audrey Hepburn przyuczona do skromności
Półtoramiesięczna Audrey rzeczywiście mogła umrzeć. Chorowała na koklusz, matka, baronessa, Ella Van Heemstra, wierzyła w moc modlitwy i nie wezwała lekarza. Po jednym z ataków kaszlu dziewczynka przestała oddychać. „Zsiniała i wróciła do życia po kilku mocnych klapsach”, relacjonował rodzinne przekazy Sean Hepburn Ferrer.
Audrey była uczona skromności, posłuszeństwa, uczciwości. Matka powtarzała: „ludzie nie są ciebie ciekawi”. Ojciec Anthony Joseph Victor Hepburn-Ruston porzucił rodzinę, zanim córka skończyła siedem lat. „Okazał się zwykłym kombinatorem, który ożenił się dla pieniędzy i możliwości życia w blasku arystokratycznej rodziny. Rodziny, która zbiła fortunę na handlu z koloniami holenderskimi. Królowa Wilhelmina mianowała dziadka Audrey gubernatorem Surinamu” – pisał Donald Spoto, autor biograficznej książki „Oczarowanie: życie Audrey Hepburn”.
Luca Dotti, młodszy syn Audrey, zapamiętał, że w domu curry i herbata były podstawowymi składnikami w kuchni. „Były wspomnieniem utraconego i zdaniem mojej babci zdecydowanie lepszego świata” – pisał w książce „Audrey w domu”.
Zanim świat się zmienił, wybuchła II wojna światowa.
Audrey Hepburn w mrocznym czasie wojny
Audrey Hepburn spędziła mroczny czas z matką i braćmi w Holandii, w Arnhem. Brakowało żywności. Bracia jedli psie chrupki, sąsiedzi wykopywali cebulki tulipanów, brudna woda zwana zupą była rarytasem. Audrey dostała nową tożsamość. Matka obawiała się, że nietypowe imię może zostać uznane za żydowskie i sprowadzić na rodzinę niebezpieczeństwo, więc zmieniła je na „Edda”. Nastoletnia już dziewczyna przenosiła w butach tajne rozkazy, bo dzieci były mniej narażone na rewizje.
Gdy została sławną aktorką, wielokrotnie proponowano jej rolę Anne Frank. Za każdym razem odmawiała. „Dziennik Anne Frank” zrobił na niej porażające wrażenie – to przecież była historia jej rówieśniczki. „Ta dziewczynka opisała dokładnie to, co ja przeżyłam i czułam. Różniło nas to, że ja mogłam wychodzić, ona nie” – tłumaczyła. Nie chciała wracać do tych czasów. Nawet w bezpiecznej przestrzeni hollywoodzkiego studia.
Audrey Hepburn w drodze do Nowego Jorku
Wojna zrujnowała marzenia Audrey o byciu primabaleriną. Od najmłodszych lat chodziła na lekcje baletu klasycznego. Po wojnie uczęszczała do jednej z najwybitniejszych nauczycielek tańca, Marie Rambert. To ona uzmysłowiła dziewczynie, że jest za wysoka – żaden z tancerzy nie będzie w stanie jej podnieść, a poza tym minął czas, kiedy kształtują się odpowiadające za taniec mięśnie.
Audrey musiała znaleźć inny pomysł na przyszłość. Pracowała w modelingu, grała niewielkie role w brytyjskich filmach w rodzaju „Szajka z lawendowego wzgórza”. Aż na początku lat 50. w lobby hotelu na południu Francji minęła się przypadkowo z Colette, wpływową francuską pisarką. Ta na jej widok wykrzyknęła: „Znalazłam Gigi”. Przygotowywała akurat sceniczną adaptację swojego opowiadania.
Krótko potem Hepburn była w drodze do Nowego Jorku, na Broadway. – Pierwszą rzeczą, którą ujrzałam w Ameryce, była Statua Wolności. Drugą… Richard Avedon – wspominała. Od pierwszego spotkania aktorka i słynny fotograf nawiązali silną relację. Hepburn mówiła, że sesje zdjęciowe Avedona były dla niej jak „rozmowy z bliskim przyjacielem”.
Tymczasem okazało się, że wsparcie Colette nie skończyło się na zapewnieniu głównej roli w broadwayowskim spektaklu. W 1952 roku opublikowała w „The American Weekly” artykuł zatytułowany „Hepburn… i Hepburn”. „Audrey Hepburn, pół Holenderka, pół Irlandka, urodzona w Belgii, to nowa gwiazda w Anglii i Ameryce” – pisała, nazywając młodą aktorkę „miss Narodów Zjednoczonych”.
Rok później na ekrany kin trafił film „Rzymskie wakacje” w reżyserii Williama Wylera. Audrey za rolę księżniczki Anny otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej.
Audrey Hepburn rozchwytywana przez Hollywood
Audrey Hepburn do końca życia twierdziła, że nie była prawdziwą aktorką. Przypominała, że brak jej profesjonalnego wykształcenia teatralnego, że gra, korzystając z własnych emocji, a nie wyuczonej techniki. Jak wspominał młodszy syn – bała się, że prędzej czy później ktoś to zauważy i odeślą ją do domu. „Ten strach sprawiał, że stawała przed innymi, gotowa przekraczać własne granice” – pisał.
Często podkreślała, że pewności siebie dodawały jej kostiumy. W 1953 roku, podczas pracy nad filmem „Sabrina” Billy’ego Wildera, spotkała Huberta de Givenchy. Kreator, gdy dowiedział się, że odwiedzi go panna Hepburn, był przygotowany na spotkanie z wielką gwiazdą, Katherine Hepburn. „Aż go zamurował, gdy w drzwiach pracowni ujrzał nie Katherine, ale chłopczycę w stroju gondoliera. Potem wybuchł śmiechem. Od razu ją pokochał i od tamtej pory wszystkie projekty tworzył, mając przed oczami twarz i sylwetkę Audrey” – pisał Sean Hepburn Ferrer.
Cecil Beaton, słynny fotograf i kostiumograf, z którym pracowała między innymi przy filmie „My fair lady” George’a Cukora, za kostiumy do którego Beaton otrzymał Oscara, mówił, że Audrey jest największym objawieniem od czasów wojny, ucieleśnieniem ideału kobiecego piękna.
Hepburn na przełomie lat 50. i 60. XX wieku była jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek Hollywood, w prasie stawiana w kontrze do Marilyn Monroe. Po jednej stronie zmysłowa seksbomba, po drugiej uosobienie elegancji. Kolejne znakomite role zagrała w „Wojnie i pokoju”, „Szaradzie” czy „Jak ukraść milion dolarów”.
Audrey Hepburn i jej najważniejsza rola w „Śniadaniu u Tiffany’ego”
Perły, mała czarna, wysokie upięcie, długa cygaretka – nie trzeba znać „Śniadania u Tiffany’ego”, by kojarzyć ten wizerunek. Rola Holly Golightly, z której Hepburn jest pamiętana najlepiej, miała trafić do Marilyn Monroe. Truman Capote nie ukrywał niezadowolenia, gdy producenci Paramountu zdecydowali się na Hepburn. Audrey o tym wiedziała, dlatego o wiele cieplej wspominała pracę nad „Zabawną buzią”. „W tym filmie spełniło się jej wielkie marzenie – zatańczyć z Fredem Astairem. Bardzo się cieszyła, że po tylu latach może powrócić do pierwszej miłości, jaką był dla niej taniec! Pękły wszystkie bariery i zawirowała w rytm gorącej muzyki” – przypomniał Sean Hepburn Ferrer.
Audrey Hepburn pracowała na rzecz UNICEF
Audrey Hepburn zrzekła się arystokratycznych tytułów rodzinnych, nie obnosiła się z bogactwem. Z rodziną podróżowała zazwyczaj samochodem, a jeśli musiała skorzystać z samolotu, wybierała klasę ekonomiczną. Za niemoralne uważała szastanie pieniędzmi, gdy tak wielu ludzi na świecie nie ma za co nakarmić dzieci.
Współpracowała z UNICEF-em, również ze względu na własne wspomnienia z powojennych miesięcy. Przez całe życie pamiętała smak batonika, który po miesiącach głodowania dostała od wolontariuszy przyszłego UNICEF-u. Od 1989 roku była Ambasadorem Dobrej Woli UNICEF. Podróżując po świecie, zwracała uwagę na krzywdy, jakie dzieją się w biednych krajach. W 1992 roku pojechała do Somalii. Sean Hepburn Ferrer opisywał: „Kiedy spytała, kto im wyda wizy, urzędnik uśmiechnął się i odparł: Tam nie ma wiz, nie ma rządu. Po prostu lećcie i módlcie się, żeby was ktoś nie zastrzelił. To, co zobaczyła na miejscu, doszczętnie ją złamało. Dzięki niej świat dowiedział się o ludobójstwie i obozach, w których tysiące ludzi umierało z głodu”.
Audrey Hepburn zawsze marzyła o miłości
Hepburn zawsze marzyła o rodzinie i bezgranicznej miłości, której nie dostała od ojca. Małżeństwa udały się średnio, ale z synami ułożyła dobre relacje. Sean był owocem związku z aktorem Melem Ferrerem, ojcem Luki Dottiego był Adrea Dotti. Gdy chłopcy mieli pójść do szkoły, zawiesiła karierę i poświęciła się rodzinie. Codziennie przyrządzała i jadła makarony (najbardziej lubiła pastę al pomodoro) i tabliczkę czekolady, którą wsuwała po popołudniowej drzemce.
Sean Hepburn Ferrer wspominał: „Często pytają mnie, jak to jest mieć tak sławną matkę. Zawsze odpowiadam, że naprawdę nie wiem”. Luca, gdy dziennikarze pytali go o Audrey Hepburn, odpowiadał: „To pomyłka, jestem synem pani Dotti”.
Pod koniec życia Audrey Hepburn związała się z holenderskim biznesmenem Robertem Woldersem. Choć nigdy nie sformalizowali związku, przedstawiała go jako swojego męża. Rok po śmierci aktorki w wywiadzie dla magazynu „People” Wolders powiedział: „Mówią, że z czasem ten ból słabnie. To kompletna bzdura”.
Ostatnia podróż Audrey Hepburn
Po powrocie z Somalii Audrey Hepburn skarżyła się na bóle brzucha. Lekarze w Los Angeles wykryli raka jamy brzusznej w zaawansowanym stadium. Za wszelką cenę chciała wrócić do domu w Szwajcarii, jednak kategorycznie odradzano jej lotu. Zmiany ciśnienia mogłyby spowodować pęknięcie chorego jelita.
Wtedy Hubert de Givenchy zaoferował, by poleciała jego prywatnym odrzutowcem. „Mama nie była skłonna do takich ekstrawagancji. Nam też nie przyszło to do głowy, a ona sama, chociaż mogła, nigdy by o to nie poprosiła. Lecz z drugiej strony, bez względu na okoliczności, uznaliśmy, że miała pełne prawo wracać do domu w taki sposób” – pisał Sean Hepburn Ferrer. Pilot starał się, by zmiany ciśnienia nie następowały zbyt gwałtownie.
Audrey Hepburn zmarła 20 stycznia 1993 roku w domu w Szwajcarii. Odeszła w otoczeniu najbliższych. Spędziła z nimi ostatnie, jak podkreślała, najszczęśliwsze Boże Narodzenie. Kiedy synowie zapytali, dlaczego najszczęśliwsze, odparła: „Bo tym razem jestem zupełnie pewna, że mnie kochacie”.
Korzystałam z książek:
Sean Hepburn Ferrer „Audrey Hepburn, uosobienie elegancji”
Donald Spoto „Oczarowanie: życie Audrey Hepburn”
Luca Dotti „Audrey w domu”
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.