Znaleziono 0 artykułów
29.08.2019

Autorka „Seksu w wielkim mieście” o kryzysie wieku średniego

29.08.2019
Candace Bushnell (Fot. Ilya S. Savenok/Getty Images for ASPCA)

Candace Bushnell powraca książką „Is There Still Sex in the City?” („Czy w wielkim mieście wciąż jest seks?”). Starsza o dwadzieścia kilka lat, mądrzejsza o rozwód, siedem napisanych książek i wyprowadzkę z wielkiego miasta mierzy się ze starzeniem się.

Jej rubryka „Seks w wielkim mieście” dała początek kultowemu serialowi z SarąJessicą Parker w roli głównej, a sama autorka stała się prekursorką nowego spojrzenia na kobiety. Zobaczyła je jako niezależne i samodzielne jednostki, które mogą ulegać własnym zachciankom, a mężczyzn traktują podobnie jak oni je, czyli raz z szacunkiem, a raz niepoważnie. Można nie należeć do wyznawców serialu (ja sama nigdy nie byłam jego zagorzałą fanką, za dużo było tam dla mnie świergotu o damsko-męskich relacjach utrzymanego w stylistyce „mój pamiętniczku”), trudno jednak nie przyznać, że „Seks w wielkim mieście” dał początek rewolucji kulturowej, podważył kilka stereotypów i stanowił hołd dla damskiej przyjaźni, nie zawsze sielankowej, ale często trwalszej niż związki z mężczyznami. W nowej książce Bushnell pozostała wierna tzw. kobiecemu spojrzeniu na sprawę, bezlitośnie portretując życie swoje i swoich przyjaciółek: Kitty, Sassy, Marilyn, Tildy Tii i Queenie. Przyjrzała się wieloletnim relacjom, posłuchała rozmów przy winie i na wakacjach w Hamptons. Wzięła też pod lupę byłych mężów i „młokosów”, których określiła mianem „cubs”, czyli młodych chłopaków, którzy wchodzą w relacje z kobietami w jej wieku. Jaki obraz życia kobiet po pięćdziesiątce rysuje się z tych obserwacji?

Kadr z serialu "Seks w wielkim mieście" (Fot. Getty Images)
Candace Bushnell „Is There Still Sex in the City?” (Fot. Materiały prasowe)

Gorzki. Jak zbyt mocna poranna earl grey wypita na pusty żołądek. Pełen rozczarowań, bo oczekiwania w zderzeniu z rzeczywistością okazały się mocno na wyrost. Jak sama pisze o sobie Candace, kobieta w jej wieku, zwłaszcza bez etatu i męża przy boku, staje się niewidzialna, nawet dla banku. „Byłam a) kobietą, b) samotną c) samozatrudnioną d) po 50. (…). To oznaczało, że w świecie algorytmów byłam niewidzialna”. Niewidzialność stała się jej doświadczeniem również w relacjach z mężczyznami. Wiele związków wokół niej, jak również małżeństwo samej autorki się rozpadły. Bushnell wini za to częściowo rozminięcie się perspektyw i planów na życie, a częściowo kryzys wieku średniego u mężczyzn – przesiadanie się przez facetów po pięćdziesiątce do za małych i zbyt głośnych czerwonych kabrioletów, zakładanie legginsów z lycry i pedałowanie na najnowszym modelu roweru górskiego 40 km dziennie. Candace podsumowuje to trafnie jako obsesję dbania o siebie u ludzi, którzy latami nie ruszali się sprzed komputera. A naglezaczynają liczyć każdą kalorię, mierzą aplikacjami każdy przebiegnięty metr i z przerażeniem patrzą na kieliszek prosecco jako na źródło miażdżycy i zawału. Jedno jest pewne, przed upływem czasu nie uciekną. Mogą go jedynie obłaskawić joggingiem i przysiadami. Jak pisze Bushnell, „możesz biec najszybciej, jak potrafisz, ale śmierć i tak cię dogoni, jak to bywa w wielu przypadkach, gdy mężczyźni w średnim wieku padają powaleni zawałem podczas przebieżki”.

Bushnell zadaje kłam opowieściom serwowanym przez gwiazdy w niezliczonych wywiadach o szczęściu wynikającym z dojrzałości i odnalezieniu siebie po pięćdziesiątce. Bez wątpienia, świadomości własnych atutów i samodzielności wiele dojrzałych kobiet nie zamieniłoby na wieczną niepewność dwudziestolatek. Nie zmienia to jednak faktu, że upływ czasu i poczucie przemijania są dotkliwe, niezależnie od skali osiągnięć zawodowych. Jak poradzić sobie z wkroczeniem w smugę cienia? W książce Bushnell nie znajdziemy na to jednoznacznej recepty, a raczej stereotypowe przepisy. Autorka mimowolnie wspiera patriarchalny punkt widzenia, pisząc o tym, że dzięki botoksowi, zagęszczaniu włosów, wypełniaczom i zdrowemu jedzeniu kobieta wciąż może wyglądać na 20 lat młodszą i gotową do rodzenia dzieci. Na szczęście pisarka równoważy te przepisy autoironią, opisując doświadczenie zakupu kosmetyków przeciwstarzeniowych za 4 tysiące dolarów. Jak się okazuje, nadzieja na zatrzymanie czasu jest silniejsza od rozsądku. Dlatego krem w cenie małego samochodu może znaleźć całkiem spore grono chętnych, w tym samą autorkę.

Obsada serialu "Seks w wielkim mieście" na premierze trzeciego sezonu (Fot. Dan Callister/Liaison, Getty Images)

Ta książka jest więc nierówna. Zdarzają się mocne przypowieści. O jednej z koleżanek, Ess, zapadającej się coraz mocniej w depresję i alkoholizm, albo o nieudanej relacji z Judem, mężczyzną poznanym na Tinderze, który zamiast zabawy zaserwował autorce serię wynurzeń o własnym załamaniu nerwowym. Znakiem rozpoznawczym Bushnell zawsze były przewrotne metafory. Cubs, MAM, czyli Middle Age Madness (szaleństwo wieku średniego), Tinderellas, czyli dziewczyny korzystające codziennie z Tindera. Z drugiej strony, niedosyt pozostawiają pobieżnie naszkicowane postaci przyjaciółek, których losami trudno się przejąć. Zdawkowo opisano tu też doświadczenie śmierci rodziców, rozwodu i zamiany nowojorskiego życia na samotnię w Connecticut. Bushnell nie aspiruje jednak do bycia ThomasemBernhardem, a świeżość książki polega na tym, że oddaje głos kobietom dotąd w literaturze pomijanym. I zostawia nadzieję, gdy pisze: „»Wszystko będzie dobrze«było moją nowa mantrą. Syndrom MAM przeszedł i znalazłam się w dobrym miejscu. Robiłam wszystko, co jest zalecane ludziom w średnim wieku. »Byłam aktywna«, »jadłam zdrowo« i nie piłam »zbyt dużo«. I zawsze upewniałam się, żeby w moim kieliszku rose nie zabrakło lodu”. 

Alicja Wysocka-Świtała
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Autorka „Seksu w wielkim mieście” o kryzysie wieku średniego
Proszę czekać..
Zamknij