Znaleziono 0 artykułów
21.03.2023

„Dwie dupy o dupie”: Koniec stygmatyzacji pracy seksualnej

21.03.2023
Fot. Lea Harmoza (Sesja wykonana dla Newonce)

Gdy kilka lat temu rozpoczynałam karierę jako striptizerka, sformułowanie „praca seksualna” nie istniało. Sama miałam problem ze zinternalizowanym lękiem przed pracownicami seksualnymi. Zdarzało mi się wywyższać nad osobami pracującymi w innych sektorach branży. Wynikało to z chęci zyskania choćby minimalnego szacunku społecznegomówi Julia, która dziś razem z Kolą, również aktywistką i pracownicą seksualną, prowadzi podcast „Dwie dupy o dupie” o „sexworku bez tabu i kontrowersyjnych nagłówków”.

Żeby rozpocząć rozmowę o pracy seksualnej, trzeba odrobić dwie trudne lekcje – poczuć przynależność do środowiska i zaakceptować tę tożsamość. Jak wyglądały wasze początki?

Julia: Od początku określałam się mianem proud striper [dumna striptizerka – przyp. red.]. Nie miałam problemu z mówieniem o tym, kim jestem i jaki zawód wykonuję. Wiedzieli wszyscy – od znajomych po panią w Żabce. Był to też w pewien sposób mój mechanizm radzenia sobie z krzywdzącymi stereotypami, a jednocześnie próba wyemancypowania się i poczucia ze sobą dobrze. Oczywiście outowanie, które musiało poprzedzić ten rozdział w moim życiu, to był dość długi proces. Zweryfikował wiele moich znajomości.

Fot. Lea Harmoza (Sesja wykonana dla Newonce)

Kola: U mnie na początku był aktywizm. Praca eskortki pojawiła się później, jakieś cztery lata temu. Te tożsamości się naturalnie ze sobą zrosły. Pamiętam, że na początku ściemniałam. – Ja mam inny model, spotykam się z mężczyznami w klimacie girlfriend experience w eksluzywnych hotelach. Nie mam nic do dziewczyn, które spotykają się na godziny, ale to nie jest moje doświadczenie – mówiłam. Gdy przyszła pandemia, wszystkie hotele zostały zamknięte, więc zaczęłam przyjmować klientów w mieszkaniu, w którym nie było nic oprócz materaca na podłodze, stolika i krzesła. Ten „artystyczny klimat” okazał się dobrą konwencją, ale po pierwszym 20-minutowym spotkaniu pomyślałam sobie: – No proszę, więc o co ci wtedy chodziło?

Może o higienę pracy. Może chciałaś oddzielić ją od reszty życia?

Kola: Nie, to była potrzeba hierarchizacji – chciałam poczuć się ze sobą lepiej. Z jednej strony mówiłam, że walczę o prawa pracownicze dla nas wszystkich, a z drugiej – podkreślałam, że jestem lepsza, bo nie uprawiam seksu „na godziny”, jakby było w tym coś złego. Myślę, że wtedy, w pandemii, ostatecznie pogodziłam się ze swoimi wyborami życiowymi i w pełni je zaakceptowałam.

Kiedy w 2021 r. ruszałyście z podcastem, pewnie czułyście, że to nie może się nie udać. Seks i pieniądze to tematy, które grzeją. Jakie były wasze założenia?

Kola: Działałyśmy aktywistycznie. W grudniu 2020 r. uczestniczyłyśmy w panelu dyskusyjnym z innymi pracownicami na dzień przeciwko przemocy względem osób pracujących seksualnie. Zapis polecam, szczególnie osobom, które zarzucają nam, że lukrujemy obraz branży. Wpadłyśmy na ten sam pomysł i postanowiłyśmy połączyć siły. To wydawało się proste i sensowne, zwłaszcza że po latach różnych projektów i działań byłyśmy już zmęczone. „To będzie „aktywistyczna emerytura” – myślałam sobie.

Julia: A tak naprawdę dopiero wtedy się zaczęło. Dzięki podcastowi  mogłyśmy przekazać nasze postulaty i opowiedzieć o temacie na własnych warunkach. W końcu zostałyśmy usłyszane. 

Fot. Lea Harmoza (Sesja wykonana dla Newonce)

Stałyście się szanowanymi ekspertkami w temacie pracy seksualnej w Polsce.

Kola: Tak, kilka dni temu wzięłyśmy udział w panelu dyskusyjnym w Centrum Społeczności Żydowskiej z naczelnym rabinem Polski. Razem z nami wystąpiła Betty Q, która zajmuje się burleską i jest żydówką. Gdyby nie podcast, nie miałybyśmy szansy pojawić się w tym gronie i przedstawić swojej perspektywy.

Julia: Rabin powiedział, że należy kochać wszystkich. Świat się zmienia.

Podcast udał się od razu?

Kola: Zanim wypuściłyśmy pierwszy odcinek, przy stole w kuchni nagrałyśmy osiem, może dziesięć prób. Bardzo się spinałyśmy. Włączyło mi się myślenie, że podcast to taki miniwykład. Czułam dużą odpowiedzialność, więc przyjęłam język akademickiej debaty, jakbym musiała komuś udowodniać, że przeczytałam wszystkie książki świata, znam każdą teorię i badania. Julia, za co bardzo jej dziękuję, powiedziała:  – Stara, wyluzuj. Po prostu włączmy nagrywanie, jakoś to będzie. I poszło.

Julia: Podobało mi się, jak temat pracy seksualnej porusza się na Zachodzie – nie tylko wykresy tabelki i teorie, ale dystans, lekki ton i szczerość. To formuła, którą znałam z zagranicznych blogów czy kanałów youtube’owych. Chciałam podejść do tematu w podobny sposób. Udało się.

Na początku wcale się dobrze nie znałyście.

Kola: Nagrywając rozmowy, często poruszałyśmy jakieś tematy po raz pierwszy. Poznawałyśmy swoje perspektywy. Słychać, że jesteśmy siebie ciekawe. Miałyśmy też spiny, napięcia, awantury, ale podcast był ponad to. Po prostu siadałyśmy przed mikrofonem, słuchałyśmy się nawzajem i działa się magia.

Zapraszanie gościń, głównie z naszej branży, pozwoliło poszerzyć perspektywę. Niejednokrotnie wprowadzając do dyskursu tematy pojawiające się w nim po raz pierwszy, jak rozmowa z osobą pracującą seksualnie i jej matką, czy profesjonalny opis usług, takich jak sekstelefon i sexting, prowadzony przez jedną z bohaterek, Venus. Mówimy o dobrych i złych stronach branży, formach przemocy, o potrzebie sojusznictwa i systemowym porzuceniu. Ale robimy to na własnych zasadach. To się często ludziom nie podoba, bo nie wpisujemy się w wyobrażenie ofiary.  

Jak słuchać tych kilkudziesięciu odcinków, które można znaleźć w sieci? Czy możecie stworzyć mały przewodnik?

Julia: Pierwszy sezon to core: kim jesteśmy, czym się zajmujemy, język, prawa, mity. Potem otworzyłyśmy się na gości. W ostatnim odcinku analizujemy piosenki, nie tylko te opowiadające o osobach pracujących seksualnie, ale też przez nich tworzone.

Jak w czasie nagrywania podcastu rozwinęło się wasze życie zawodowe?

Julia: Zmienił się rynek – moja praca z klubu przeniosła się do sieci. Od jakiegoś czasu działam online z partnerem, mamy w planach nowe projekty, które będziemy powoli realizować. Oprócz tego nadal działam aktywistycznie no i oczywiście planuję kolejne odcinki podcastu. 

Kola: W listopadzie minionego roku podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy jako full service escort. Mam wiele planów – 22 marca startujemy z piątym sezonem. Niedawno wydałam publikację, nad którą pracowałam z Olgą Ostrowską i Karoliną Rogaską „Jak pisać o pracy seksualnej bez stygmy”. Od dwóch lat zbieram też materiały na temat pracy powstające po polsku. Ich wykaz to ponad 120 linków z wywiadami, artykułami, badaniami, panelami, tworzonymi głównie przez osoby pracujące i sojusznicze.

Poza aktywizmem redefiniuję swoją seksualność i tożsamość płciową, dzięki czemu zrezygnowałam z uprawiania seksu czy spotykania się prywatnie i zawodowo z cis hetero mężczyznami. Jestem w szczęśliwym, poliamorycznym związku z osobą, którą bardzo kocham. 

W najbliższej przyszłości chcę skupić się na tworzeniu postpornografii, która zmienia patriarchalną, komercyjną perspektywę na kobiecą czy queerową. Nie fetyszyzuje czarnych, grubych, nienormatywnych, transpłciowych osób, tylko stwarza im i nam platformę do eksplorowania własnej seksualności. Odrzuca męskie spojrzenie, nie wtłacza w schematy i role płciowe. W tym roku dołączyłam do teamu drugiej edycji festiwalu postpornograficznego w Warszawie.

Ostatnio w ręce wpadł mi reportaż o Laureen Pink, polskiej gwieździe porno, która po karierze w Niemczech wróciła do Polski i spełniła swoje marzenie o prowadzeniu małego gospodarstwa na Warmii. Jest dumna ze swojej przeszłości i szanowana przez sąsiadów. I tu nasuwa się pytanie: jak postrzegana jest dziś pracownica seksualna?

Kola: Daje nam to nadzieję na lepsze jutro, ale jeszcze mnóstwo pracy przed nami. Ta zmiana dzieje się powoli, ale jest coraz bardziej widoczna. 

Wciąż niestety panuje mit uprzywilejowanej pracownicy seksualnej wobec biednej, niczego nieświadomej ofiary. Osoby będące przeciwko starają się zamykać nam usta hasłem o „promocji prostytucji”. To nic innego, jak backlash. Walczymy o swoje prawa, zajmujemy przestrzeń, domagamy się praw i uznania. Jesteśmy i byłyśmy tu od zawsze, nigdzie się stąd nie ruszamy. Pogódźcie się z tym i przestańcie nas krzywdzić.

Julia: Chciałabym żyć w świecie, w którym posiadanie sąsiadki pracownicy seksualnej nie jest żadną sensacją, a nawet ciekawostką. Świecie, w którym nie będziemy musiały starać się o szacunek nowych sąsiadów czy przyjęcie do społeczności, musząc udowadniać swoją wartość tylko dlatego, że wykonujemy daną profesję. Cieszę się, że czasy powoli się zmieniają i w dyskursie pojawia się w końcu tak wiele zróżnicowanych głosów samych osób pracujących. Jesteśmy częścią tego społeczeństwa i mamy dość traktowania nas w protekcjonalny sposób, dość wyzysku w klubach, dość społecznej stygmatyzacji, która kosztuje nas zbyt wiele. Jesteśmy matkami, siostrami, koleżankami, a przede wszystkim, ludźmi. Życzę nam, by tak nas postrzegano.

Basia Czyżewska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. „Dwie dupy o dupie”: Koniec stygmatyzacji pracy seksualnej
Proszę czekać..
Zamknij