Kobiety sukcesu: Założycielki marki Ekcentrik o siostrzanym biznesie
Dwustronna bielizna Ekcentrik pokazuje dwa oblicza kobiecości. Markę tworzą siostry Avelina i Milena Rach, a inspirują je cztery stolice, w których mieszkały: Berlin, Londyn, Paryż i Warszawa.
Założenie własnej marki to skok na głęboką wodę. Nie obawiałyście się ryzyka?
Avelina: W czasie wakacji zawsze wymyślałyśmy jakieś kreatywne projekty. Wiedziałyśmy, że świetnie się rozumiemy, nie tylko jako siostry, lecz także potencjalne partnerki w biznesie. Doskonale wiem, co podoba się Milenie, a ona w lot chwyta moje pomysły. Gdy zaczynałyśmy, mieszkałam jeszcze w Berlinie, a Milena w Warszawie. Mimo że rozmawiałyśmy przez komunikatory, a nie na żywo, dogadywałyśmy się bez problemu. Teraz Milena wyjechała do Paryża, a ja przeniosłam się do Warszawy, więc markę nadal prowadzimy z dwóch różnych miast…
Milena: Ekcentrik powstał podczas lockdownu, więc od razu nauczyłyśmy się działać w trybie hybrydowym. Teraz to doświadczenie procentuje.
Avelina: W czasie pandemii ludzie zmienili przyzwyczajenia, ale nie przestali kupować. Zwrócili się ku sklepom internetowym. Zanim założyłyśmy Ekcentrik, pracowałam dla Zalando – tam dowiedziałam się, na co trzeba zwracać uwagę przy sprzedaży online. Mamy poczucie, że po pandemii ludzie znów chcą się bawić, stroić, wyjeżdżać na wakacje. Żyjemy w nowych latach 20.! Nasza bielizna oddaje ten nowo odnaleziony optymizm. Jest kolorowa, odważna, przekorna.
Jak zdobywałyście doświadczenie biznesowe?
Avelina: Nasi rodzice prowadzą firmę, więc od najmłodszych lat obserwowałyśmy, jak działa prywatny biznes. Potem studiowałam zarządzanie.
Milena: Pomaga nam też mama. Bez jej wsparcia marka by nie powstała. Gdy miałyśmy wątpliwości, czy się uda, przekonała nas, byśmy spróbowały.
Dlaczego zdecydowałyście się na projektowanie bielizny, a nie ubrań?
Milena: Na rynku działa mnóstwo marek odzieżowych, które oferują ubrania w każdym stylu. Bielizny jest zdecydowanie mniej. Nie trafiałyśmy na rzeczy, które wpisywałyby się w nasz styl. Bielizna to wciąż koronka, najczęściej w czerni, czerwieni lub beżu. Chciałyśmy przełamać ten schemat. Pokazać coś zupełnie innego – bieliznę filuterną, lekką, radosną.
Avelina: Milena zawsze zajmowała się modą, więc widziała niszę na rynku, a ja rozpoznałam niszę z pozycji klientki – nie mogłam znaleźć dla siebie oryginalnej bielizny. Gdy eksperymentowałam ze stylem, wierzchnia warstwa intrygowała, ale pod spodem byłam skazana na noszenie zwyczajnej bielizny.
Od czego zaczęłyście pracę?
Milena: Od kolorów. Łączymy czerwień i róż albo fiolet z limonką. W każdym modelu dominuje jeden kolor, ale z drugiej strony kryje się inny, który też można nosić na wierzchu. Ta dwustronność idealnie obrazuje szalone alter ego, które drzemie w każdej z nas.
Avelina: Kolejnym elementem była konstrukcja. Nie mamy wykształcenia projektowego, więc ten etap pracy zajął nam dużo czasu. Musiałyśmy znaleźć dobre konstruktorki i szwalnie. Tworzyłyśmy wiele prototypów, wszystkie przymierzałyśmy. Chciałyśmy też przekazać energię stolic, w których mieszkałyśmy – Berlina, Londynu, Paryża i Warszawy. Połączenia kolorów wyrażają zarówno dwie strony kobiecości, jak i różne oblicza naszych ukochanych miast.
Jakie inspiracje zaczerpnęłyście z tych miejsc?
Avelina: Berlin, gdzie studiowałam, kojarzy mi się z szaleństwem. Tam wszystko jest dozwolone. Z jednej strony w stolicy Niemiec czułam się jak w domu, w Warszawie, z drugiej – podobał mi się kosmopolityczny charakter tego miasta. Z kolei Londyn to dla mnie ekstrawagancja. Każda dzielnica jest inna, każda akceptuje inność.
Milena: W Paryżu podobają mi się nonszalanckie, przebojowe, pewne siebie dziewczyny, które ubierają się dla siebie, a nie dla mężczyzn. Zaś w Warszawie inspiruje mnie w kobietach ich wojowniczy duch.
Sesja promująca nową kolekcję też pokazuje różne oblicza kobiecości. Jaki efekt chciałyście osiągnąć?
Avelina: Pragnęłyśmy pokazać, że bielizna nie ma płci. Jeśli kobieta nie chce nosić stanika, nie musi, a jeśli mężczyzna chce, to też okej. Każdy ma w sobie żeński pierwiastek. Kto chciałby go wyrazić, może to zrobić po części dzięki naszej bieliźnie. Na event promujący kolekcję zaprosiłyśmy drag queens, które mają dwa wcielenia – kobiece i męskie.
Co oznacza dla was kobiecość?
Milena: Definicja kobiecości wciąż się zmienia. Coraz więcej mówimy o pewności siebie, samoakceptacji i wyzwoleniu, a coraz mniej przejmujemy się tym, czego oczekują od nas inni.
Avelina: Kobiecość nie ma jednej definicji. Każdy może ją zinterpretować po swojemu. Podstawą jest miłość do samego siebie.
Bielizna Ekcentrik nie jest skierowana wyłącznie do młodych kobiet?
Avelina: Nie, uwielbia ją także na przykład nasza mama! To najlepiej świadczy o uniwersalności tych projektów. Kolorową bieliznę można założyć pod małą czarną albo potraktować biustonosz jako top – wszystkie chwyty dozwolone. Nieprzypadkowo wybrałyśmy kryjący materiał – mikrosatynę. Dzięki temu można spokojnie nosić bieliznę na wierzch.
Jak ubieracie się na dzień?
Milena: Lubię kontrasty. Na co dzień kocham mieszać zestawy marynarek z dopasowanymi spodniami vintage i dobierać do nich nieoczekiwane, kolorowe akcesoria i bieliznę Ekcentrik.
Avelina: Wszyscy mówią, że mam obsesję na punkcie oversize’owych kurtek, najczęściej ze skóry, spersonalizowanych albo vintage. To podstawa mojej garderoby. Do tego martensy, sukienka z odsłoniętymi plecami i – oczywiście – nasza bielizna.
Co planujecie na przyszłość?
Avelina: Rozwój marki – kolekcję uniseks. Chciałybyśmy wprowadzić męskie bokserki. Wielu znajomych mówiło nam, że na rynku brakuje kolorowej bielizny dla facetów. Z kolei w bieliźnie dla kobiet pojawi się jeszcze więcej kolorów, wzorów i zabawy.
Milena: Planujemy też ekspansję. Chcemy sprzedawać kolekcje w miastach, które nas zainspirowały.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.