Pierwsza aktorka azjatyckiego pochodzenia, która otrzymała Złoty Glob za główną rolę, przeszła długą drogę od komiczki z Queens, rapującej o swojej pachnącej aloesem waginie, do nagradzanego „Kłamstewka”. Na planie filmu w reżyserii Lulu Wang zmierzyła się ze swoją potrójną tożsamością – Amerykanki, Chinki i Koreanki.
Nora Lum, która występuje jako Awkwafina, musiała zrobić ten film. „Kłamstewko” (po angielsku: „The Farewell”, czyli pożegnanie) Lulu Wang – Chinki w Hollywood – opowiada o stracie. Wychowana w Nowym Jorku Billi odwiedza w Chinach babcię, Nai Nai. To będzie ostatnia wizyta, bo nestorka rodu umiera na raka. Nie wie o tym, bo rodzina, jak często na Wschodzie, decyduje się zataić przed chorą informację o nieuleczalnym nowotworze. Billi, dla której podróż jest już niejako pierwszą fazą żałoby, ma udawać, że przejechała tysiące kilometrów na ślub kuzyna, a nie pożegnanie z babcią. – Na Wschodzie nie ma jednostek. Tu jesteśmy częścią całości, rodziny, społeczeństwa – mówi Billi jej ojciec, tłumacząc, dlaczego lepiej skłamać, niż zranić.
W autobiograficznym scenariuszu Wang opowiada jednak nie tylko o różnicach kulturowych, ale i pokoleniowych. Wychowana w XXI wieku Billi pozwala sobie na pełną ekspresję. Nie chce i nie potrafi ukrywać emocji, nawet dla dobra innych. Igrając ze stereotypami na temat Wschodu i Zachodu, reżyserka tworzy opowieść intymną, a nie tylko społeczny komentarz do przemian cywilizacyjnych.
Od dzieciństwa obala stereotypy aktorka, którą Wang wybrała do głównej roli. Awkwafina, jedna z setki „osobowości przyszłości” „Time’a”, podczas panelu zorganizowanego przez magazyn mówiła, że ludzie zawsze mieli na jej temat utarte przekonania. – Zawsze wydawało im się, że wiedzą, co mają o mnie myśleć. Okazywałam się kimś innym. I nie potrafili sobie z tym poradzić – mówiła.
Jak wiele aktorek komediowych (w tej kategorii otrzymała Złoty Glob) Nora, od początku kariery ukrywająca się pod pseudonimem Awkwafina, jest z natury melancholijna. – Sława nie poprawiła mi samooceny. Wciąż miewam momenty nienawiści do siebie – wyznaje. Wierzy, że najśmieszniejsze żarty mają źródło w głębokiej traumie. Nie inaczej jak wielcy przed nią – Woody Allen czy Lena Dunham. Lum zaczęła używać poczucia humoru jako mechanizmu obronnego po śmierci mamy. Miała wtedy zaledwie cztery lata, niedługo później po raz pierwszy pomyślała, że mogłaby zostać komiczką.
Ten zawód miał też ukoić jej rozterki związane z potrójną tożsamością. Urodzona w nowojorskim Queens, gdzie obok emigrantów z Azji mieszkają czarni, Polacy i Latynosi, po śmierci mamy wychowała się z ojcem Wallym o chińskich korzeniach i babcią, Chinką. Mama – malarka Tia – pochodziła z Korei Południowej. Tematy poruszone przez Wang w „Kłamstewku” – utraty, żałoby, poszukiwania więzi z poprzednimi pokoleniami – rezonowały więc w Lum od pierwszego czytania scenariusza. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że trafił na moje biurko – mówiła Awkwafina. A w mowie dziękczynnej po odebraniu Złotego Globu zwróciła się do ojca ze słowami: – Widzisz, tato, udało mi się znaleźć pracę.
Nic nie zapowiadało takiego sukcesu. Awkwafina długo nie wiedziała, kim chce właściwie zostać. Komiczką, raperką, a może muzyczką? Jako dzieciak pracowała w wypożyczalni kaset wideo, w świecie filmu odnalazła pierwsze idolki – heroiny amerykańskiej komedii: Bette Midler i Carol Burnett. W LaGuardia High School of Music & Art and Performing Arts na Manhattanie uczyła się grać na trąbce. Potem studiowała dziennikarstwo i gender studies na uniwersytecie stanowym SUNY. Właśnie wtedy stworzyła Awkwafinę – swoje alter ego. W przeciwieństwie do nieśmiałej Nory tamtej nie obchodziło, co myślą o niej inni. Miała być głośna, nastoletnia, wolna, podczas gdy Nora była tą, która zrozumiała, że każdy system, także edukacji, jest opresyjny.
Pierwszy przełom nastąpił w 2012 roku, gdy wrzuciła na YouTube amatorskie wideo nagrane dla przyjaciół. Miała wtedy, jak sama mówi, „najlepszy zawód na świecie”. Zajmowała się PR-em w wydawnictwie Rodale Books. – Do moich obowiązków służbowych należało sprawdzanie Facebooka. Praca marzeń – śmieje się Nora. Pracę marzeń straciła, gdy filmik stał się wiralem (do dziś ma ponad pięć milionów wyświetleń). W „My Vag” Awkwafina rapuje o swojej waginie w konwencji braggadocio, czyli skonwencjonalizowanych przechwałek, takich jak „My Dick” Mickeya Avalona. – Moja wagina pachnie aloesem, moja wagina smakuje niebiańsko, moja wagina mówi w pięciu językach – słyszymy. Na miliony lajków zareagowała jak to ona – atakiem paniki.
Mogłaby zostać na pełny etat osobowością internetową, ale nie miała na to pieniędzy. Wciąż nie starczało jej do pierwszego. Nie wiedziała, czy uda się zapłacić za czynsz. Musiała szukać zatrudnienia, a nie przychodziło jej to z łatwością. Została tą „dziewczyną od waginy”. Za rapowanie po raz pierwszy zapłacił jej college Sarah Lawrence, gdzie dała koncert. W 2014 roku wydała debiutancki album „Yellow Ranger”, równolegle trafiając do obsady serialu „Girl Code” na MTV. Od komedii „Sąsiedzi 2” z 2016 roku z Zakiem Efronem i Sethem Rogenem potoczyło się już szybko. Prawdziwy sukces przyszedł dla Lum wraz z jej 30. urodzinami. W mdłych „Bajecznie bogatych Azjatach” z 2018 roku była jedynym jasnym punktem, który pozwalał hitowi wykroczyć poza ramy komedii romantycznej. Stereotypy o Azjatach radziły sobie w scenariuszu całkiem nieźle. Awkwafina broni jednak filmu, mówiąc, że widziała dzieciaki, które wychodziły z kina, płacząc. Bo nigdy wcześniej nie widziały na ekranie kogoś takiego, jak one same. – To siła reprezentacji. Na to czekaliśmy – mówi.
W „Ocean’s 8” też była sobą – odrobinę szaloną chłopczycą, która zachowuje się jak dwudziestolatka, chociaż już przekroczyła trzydziestkę. – Babcia, moja najlepsza przyjaciółka, mówiła, że grałam siebie, dopóki nie dostałam roli w „Kłamstewku”. Postać Billi stała się naczyniem – sposobem na opowiedzenie o skomplikowanych zależnościach między azjatycką a amerykańską mentalnością – mówi Awkwafina.
Podczas gdy film święci triumfy na kolejnych galach, aktorka już działa dalej. W tym roku ma kilka premier: „The Prom” – netfliksowy musical, gdzie zagra obok Meryl Streep i Nicole Kidman, dwie animacje, w których podkłada głos, i najważniejszą – autorski serial „Awkwafina Is Nora from Queens” (na amerykańskim Comedy Central już od 22 stycznia). Bohaterka Lum mieszka z rodzicami, chodzi w dresie i pali zioło. Czy kiedyś dorośnie? I czy Awkwafina naprawdę ustąpi miejsca Norze? – Dopiero gdy będę stara i bogata. Wtedy będę mogła schronić się przed światem w wielkiej willi – śmieje się. Na razie pseudonim pozostaje więc jej tarczą. Ale już nie maską, bo Lum coraz odważniej się odsłania.
Z amerykańskim „Vogiem”, który zadał jej swoje słynne 73 pytania, spotkała się w Koreatown w Los Angeles. – Tu codziennie jest słońce. Można wszędzie jeździć samochodem. I wokół jest woda – ocean, jeziora, baseny – mówiła. Brzmi, jakby zadomowiła się w Kalifornii. W Hollywood ma zamiar nadal realizować swoją misję „dawania kobietom siły”. Jej narzędziem jest komedia. I coraz częściej także aktywizm. Uczestnicząc w ruchu Time’s Up, walczy o reprezentację – większą liczbę reżyserek, więcej osób w show-biznesie o innym niż biały kolorze skóry i, przede wszystkim, oscarowe role dla Azjatek.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.