Znaleziono 0 artykułów
23.06.2022

Bartek Wieczorek: Szukając ojca w sobie

fot. Bartek Weczorek, Z cyklu Adam's Song

Męskie ciało, a na nim opierająca się noga niemowlaka, chłopiec strugający patyk scyzorykiem, grecki posąg z utrąconą głową. Bartek Wieczorek, syn Adama i tata Miry, starannie wybiera kadry ze swoich podróży i spotkań z przyjaciółmi. Układa z nich opowieść o ojcostwie – projekt fotograficzny „Adam’s Song”.

Jaki był mój ojciec?
– Nieobecny
– mówi Bartek Wieczorek, wpisując się w chór dzisiejszych 30- i 40-latków.
– Zapamiętałem go przy biurku. Odwróconego tyłem i skupionego. Najpierw przy maszynie do pisania, później przy komputerze.
Adam Wieczorek był redaktorem, pracował nad książkami i tekstami do magazynów. Praca go pochłaniała.
Ale może grał z tobą w piłkę? – pytam.
Nie pamiętam.
Albo ciekawie rozmawiał o życiu?
Nie rozmawialiśmy o ważnych sprawach – ucina.
To może chociaż zabierał cię na wspaniałe wakacje? – Nie daję za wygraną.
Raz, kiedy miałem może pięć lat, wyjechaliśmy z rodzicami nad Bałtyk. To były wczasy w Międzywodziu na wyspie Wolin – wspomina. – Mama powiedziała niedawno, że on się tam strasznie męczył. Myślę, że był pracoholikiem i nie potrafił się odnaleźć z rodziną na plaży. I rzeczywiście na wszystkie późniejsze wakacje jeździłem już z mamą, babcią, ciocią albo siostrą. Ale nie z nim.

fot. Bartek Weczorek, Wojtek i  Kuba, Z cyklu Adam's Song

Bartek nie ma jednak żalu, sam kilka lat temu został ojcem, zmienił perspektywę.
Myślę, że to nie był jego wybór, on inaczej nie potrafił. Urodził się w latach 50. we wsi w połowie drogi między Kielcami a Krakowem. Jego ojciec, a mój dziadek, którego nigdy nie poznałem, chciał, żeby został z nim, pracował w polu i warsztacie stolarskim, który prowadził. Ale Adam był inny i postawił na swoim. Poszedł na studia teologiczne. Myślę, że ten kontekst wiary i Kościoła był wytrychem. Tylko w ten sposób mógł zyskać w rodzinie jakieś zrozumienie dla swojej decyzji – wyjaśnia.

Choć nie pamięta, żeby tata okazywał mu czułość, to z drugiej strony gdzieś głęboko wiedizał, że ojciec czuwa.
Na przykład w latach 80. ojciec kupował mi klocki Lego w Peweksie. To było coś, na co nie do końca mógł sobie wtedy pozwolić, ale uważał, że mądra zabawka jest mi potrzebna – mówi i przyznaje, że dopiero jako tata zrozumiał, na czym polega rodzicielski ciężar odpowiedzialności.
– To jest jakiś nieznany mi dotąd lęk, że mógłbym nie stanąć na wysokości zadania, nie zapewnić czegoś swojemu dziecku, zawieść.
Adam, odcięty od korzeni, zakładał rodzinę w siermiężnych czasach późnego PRL-u, a później musiał zmierzyć się z transformacją – wolnym rynkiem, zapaścią gospodarczą i rewolucją kulturową. Prawdopodobnie był tym lękiem osaczony.

Ulepić własny model

Ojciec nie stał się wzorem, a za wychowanie Bartka odpowiadały mama i babcia. To kobiety zbudowały mocne podstawy, dzięki którym mógł zaakceptować w sobie coś bardzo cennego: delikatność i chłopięcość. Bartek nosił dłuższe włosy, nigdy nie interesował się samochodami, do dziś nie zrobił prawa jazdy. Pociągała go za to deskorolka.
Myślę, że chodziło o środowisko, było twórcze. Wszyscy jeździliśmy, ale ktoś z tej paczki rysował, ktoś inny znał się na muzyce, jeszcze ktoś robił ubrania – opowiada.

fot. Bartek Weczorek, Stach, Z cyklu Adam's Song

Szybko odnalazł się w tej grupie. Miał niewiele ponad 20 lat, kiedy sam zaczął projektować streetwearowe bluzy i kurtki, w 2004 roku otworzył modny concept store w centrum miasta. Ale zamiast odgrywać rolę „znanego projektanta”, którym się stawał, rozstawiał w swoim sklepie PlayStation i zapraszał do gry.
Wkrótce zająłem się stylizacją, a zaraz potem pomyślałem, że chciałbym robić zdjęcia – opowiada o swojej drodze ku fotografii w telegraficznym skrócie.
Robiłem modę, ale chyba od początku najbardziej pociągało mnie naturalne fotografowanie, bez scenografii, wymyślania historii. Tylko patrzenie – wyjaśnia.

Album o pielgrzymkach do Częstochowy, bogato ilustrowana biografia Jana Pawła II – to były książki, które Bartek w dzieciństwie widział w różnych domach. Uśmiechał się, bo pamiętał, że pracował przy nich ojciec. – Stykał się więc z fotografami, wiedział, na czym polega ta praca, i mógł mi o tym opowiedzieć albo mnie ośmielić. Nigdy tego nie zrobił – wspomina Wieczorek i dodaje, że cicha akceptacja drogi, którą wybrał, nastąpiła dopiero, kiedy okazało się, że z robienia zdjęć może się utrzymać.

Jestem ojcem

Bartek miał 37 lat, kiedy dowiedział się, że zostanie tatą.
To był dla mnie idealny moment. Myślę, że jeszcze 10 lat wcześniej byłoby mi trudniej spędzać czas w domu i zajmować się dzieckiem. Może miałbym poczucie, że muszę między czymś wybierać? Świadomość, że wiesz, kim jesteś zawodowo, że lubisz to, co robisz, i ludzie cię doceniają, daje spokój. Wtedy można na przykład zdecydować, że przez dwa miesiące robię tylko duże projekty, a resztę czasu spędzam z Mirą – opowiada i przypomina sobie, jak na samym początku, kiedy nosił córkę w chuście, na Marszałkowskiej zaczepiła go jakaś kobieta, wykrzykując: „A pan jest panem czy panią?”.

fot. Bartek Weczorek, Jan, Z cyklu Adam's Song

 Byłem zaszokowany, że ktoś może mnie tak oceniać. Ale z drugiej strony mam wrażenie, że tamten świat się kończy, bo wokół siebie, może w mojej bańce, widzę zmiany – na przedszkolnych przedstawieniach pojawiają się oboje rodzice, zarówno mamy, jak i ojcowie. Jeśli związki się rozpadają, strony najczęściej dzielą się opieką nad dzieckiem po równo. Znam zresztą ojca, który wziął na siebie wychowanie, bo lepiej odnalazł się w roli rodzica niż jego była partnerka. Znam też przypadek, w którym rodzice po rozwodzie wyprowadzili się z domu, zostawiając go dziecku, a sami wprowadzają się tam właśnie na czas opieki nad nim. Dzięki temu jego życie nie zmienia się totalnie, ma wciąż to samo mieszkanie, szkołę czy kolegów – opowiada Bartek.

Podobno macierzyństwo jest takie, na jakie pozwala w danej relacji ojcostwo.
– Staramy się zachowywać partnersko, ale robimy to intuicyjnie. Na przykład jeśli mama Marta odprowadza Mirę do przedszkola i ma mniej czasu rano, jasne jest, że ja odbiorę ją po południu. Marta zajmuje się podawaniem lekarstw, bo lepiej się w tym orientuje, ale ja znalazłem patent na mycie włosów naszej córce, co było sporym problemem, więc utarło się, że to moja działka – opowiada Bartek. On sam też lubi jeździć z Mirą na rowerze, chodzić na place zabaw, podsuwa jej własne bajki z dzieciństwa i filmy Miyazakiego.
Jestem trochę jak starszy brat – mówi.

Adam zdążył poznać wnuczkę. – Był dziadkiem, który rozpieszcza. To nie było zaskoczenie, kilka lat wcześniej widziałam, jak reagował na dziecko mojej siostry: bieganie po tarasie i rzucanie się piaskiem – wspomina Bartek i przyznaje, że poczuł delikatne ukłucie zazdrości.
– Ale tylko w pierwszym odruchu, bo jestem w zupełnie innym miejscu. Kiedy urodziła się Mira, przepracowałem różne żale, które nosiłem w sobie
– mówi i dodaje: – Żałuję tylko, że się nie przełamałem i nie doprowadziłem do szczerej rozmowy.

fot. Bartek Weczorek, Z cyklu Adam's Song

 

fot. Bartek Weczorek, Michał, Z cyklu Adam's Song

 

fot. Bartek Weczorek, Z cyklu Adam's Song

 

fot. Bartek Weczorek, Z cyklu Adam's Song

 

fot. Bartek Weczorek, Radek i Janek, Z cyklu Adam's Song

 

fot. Bartek Weczorek, Z cyklu Adam's Song

 

Basia Czyżewska
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Bartek Wieczorek: Szukając ojca w sobie
Proszę czekać..
Zamknij