Jak to się dzieje, że zasypiasz w świecie szarografitowym, a budzisz się w kremowobeżowym? Czy to zmowa producentów materiałów na zasłony i obicia kanap? Pytanie trudno nazwać błahym, skoro dotyczy praktycznie wszystkiego, co znajduje się w zasięgu wzroku. Ale trendy nie biorą się z niczego. Natura, głupcze! – pisze badaczka trendów i kolekcjonerka designu Beata Bochińska.
Prestiżowa miejscówka – siedziba ONZ na Manhattanie. Na mównicę wchodzi drobna dziewczyna, właściwie dziecko. Prosto w oczy dorosłym, pewnym siebie i swej władzy nad światem politykom i urzędnikom, zaczyna spokojnym, mocnym tonem. – To wszystko nie jest tak, jak powinno być. Nie powinno mnie tu być. Powinnam być w szkole po drugiej stronie oceanu. Mimo to wy wszyscy przychodzicie do nas, młodych ludzi, po nadzieję! Jak śmiecie! Ukradliście moje marzenia i moje dzieciństwo swoimi pustymi słowami, a mimo to jestem jedną z tych, co miały szczęście – mówi Greta Thunberg, a panie w schludnych garsonkach i panowie w garniturach ochoczo biją jej brawo. Niektórym nawet łza zakręci się w oku. Nie żeby wpłynęło to na jednomyślność w głosowaniu na temat zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych, ale zawsze miło uciszyć wyrzuty sumienia. Jednak biznes to biznes – i nie ma on serca, za to potrafi kupić przychylność urzędników. Ten w świecie sytych państw, dla których produkt narodowy brutto wyznacza poziom szczęśliwości mieszkańców, umie to na pewno. Czysta, odnawialna energia zabrałaby profity rafineriom należącym do zamożnych tego świata, a to oni finansują kampanie wyborcze. Koło się zamyka.
Odstawiam filiżankę na okorowany pień, który w eleganckiej nadmorskiej restauracji zastępuje stolik kawowy, przy którym siadamy po zdrowej kolacji. Na ścianach ozdoby z suszonych roślin tworzą szykowne dekoracje. Osoby zapraszające zadbały, by uczta była nie tylko smaczna dla ciała, lecz także ducha. Otoczenie stanowi miłe tło dla gości oddających się relaksowi. Przyglądam się detalom i nie mam wątpliwości, skąd taka dekoracja. Czytanie trendów ze zrozumieniem potrafi być uciążliwe, zwłaszcza gdy człowiek chce odpocząć. A do mnie, niczym bumerang, wraca obraz Grety. – Nasza cywilizacja jest delikatna, prawie jak zamek z piasku. Ma piękną fasadę, ale jej fundamenty wcale nie są solidne. W tylu miejscach poszliśmy na skróty! – mówiła aktywistka tym razem w Parlamencie Europejskim. Piaskowy odcień ścian i poduszek rezonuje ze wspomnieniem jej wystąpienia. Kolory natury to nie tylko zieleń i błękit nieba, czasami to kolory suchej pustyni.
Przeglądam wiadomości na ekranie smartfona. Ulice miast zapełniają się tysiącami młodych ekologicznych aktywistów świadomych swojej przyszłości, którą coraz trudniej można wyobrazić sobie jako szczęśliwą i zdrową. W kilku krajach partie zielonych wchodzą do parlamentów i naciskają na tworzenie nowych regulacji. Zmiana dokonuje się na naszych oczach. Publiczne przestrzenie miast zarastają swobodnie rosnącą trawą i łąkowymi kwiatami. Susza zbiera swoje żniwo i nikt już nie chce kosić trawników, bo dotychczasowe zieleńce zamieniają się w step z wszystkimi odcieniami wypłowiałych brązów. Beż we wszystkich odcieniach z ulic szerokimi drzwiami wchodzi na salony.
Dzień wcześniej poranną kawę do śniadania piję w modnym gdyńskim bistro, które w prostszej i mniej prestiżowej, ale ciągle dobrze zaprojektowanej formie nawiązuje do naszych związków z przyrodą. Jego elementy, także jako dosłowne cytaty ze świata natury w postaci kamienia czy niemalowanego drewna oraz organiczna karta dań, jasno przekazują intencje właścicieli: ważne są dla nas równowaga, zdrowie i planeta. Klienci, którzy sączą kombuchę i maczają pieczony na zakwasie chleb w pachnącej oliwie, wyraźnie lubią beż we wszystkich odcieniach. Mnie wydaje się lekko nudny, mdły. Boję się, że jest zbyt relaksujący i wprowadzi nasze sumienia w otępienie. A może to jego nadmiar i dosłowność przekazu wywołują u mnie potrzebę mocniejszego kolorowego akcentu? Podświadomie czekam na rebelię manifestującą się choćby w kolorze. Potrzebuję energii, pozytywnej i dającej siłę.
W znanym holenderskim studiu projektowym VIX, gdzie pracują wrażliwi, empatyczni i kreatywni młodzi ludzie, powstaje właśnie „zielony” wariant paneli akustycznych i stojaka do flipcharta, na którym niejedna firma wypisze swoje kwartalne zyski. Na stronie internetowej, gdzie można go kupić, już zamieszczono informacje, jaki ślad węglowy zostawia jego produkcja i jak będzie można go utylizować, gdy nadejdzie jego czas. Młode pokolenie wyznacza trendy i pisze do nas dużymi literami, co jest dla niego ważne. Czytanie trendów ze zrozumieniem powinno być uczone w szkołach.
Kremowe fotele, piaskowe dywany, organiczne kształty mebli, drewniane komody i naturalnie lniane poduchy w naszych domach mogą być manifestem naszego zrozumienia sytuacji. Oby tak było.
Beata Bochińska – prezeska Fundacji Bochińskich, historyczka i kolekcjonerka designu, kuratorka międzynarodowych wystaw, jurorka konkursów projektowych, wykładowczyni krytyki designu na Uniwersytecie Warszawskim i zarządzania rozwojem nowego produktu w SGH w Warszawie, była prezeska Instytutu Wzornictwa Przemysłowego.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.