Podczas swojego pierwszego tygodnia mody w 2014 r. wystąpiła tylko na jednym pokazie – u marki Desigual w Nowym Jorku. W ostatnim, na sezon wiosna-lato 2023, była jedną z największych gwiazd. I choć nie pobiła rekordu (América González przeszła po 37 wybiegach, ona – po 21), przypieczętowała pozycję jednej z najważniejszych supermodelek nowej generacji. Utarła nosa tym, którzy widzieli w niej jedynie pochodzącą z bogatej rodziny it-girl. Udowodniła, że jest prawdziwym kameleonem. Oto Bella – nowa muza projektantów.
Moda dawno nie dostarczyła tylu emocji, nie była tak zaskakująca – mówiono po pokazie Coperni wiosna-lato 2023, podczas którego ubraną jedynie w cieliste majtki Bellę opryskano farbą stopniowo zamieniającą się w dopasowaną sukienkę z lekko opuszczonymi ramionami. Cały spektakl trwał dziewięć minut – jednym przypominał legendarny pokaz Alexandra McQueena z Shalom Harlow z 1996 r. (projektanci Coperni mówią, że ich prezentacja nie była hołdem dla tamtego widowiska), innym odświeżył wspomnienia o najpiękniejszych pokazach z lat 90., gdzie wybieg był nie tylko sposobem na pokazywanie nowych kolekcji, lecz także sceną dla prawdziwych performance’ów.
Stworzenie sukienki z farby w spreju, w dodatku na żywo i z wykorzystaniem najnowocześniejszej technologii, musiało stać się wiralem. A Bella Hadid jego twarzą. Olśniewająca i dystyngowana, po wybiegu szła wolno i z gracją. Być może czuła, że zaraz doświadczy najważniejszego do tej pory momentu w karierze. Momentu, w którym staje się nie tylko największą gwiazdą wybiegów, lecz także nową muzą projektantów.
Skok przez przeszkody
Bardzo możliwe, że Bellę dopadł syndrom środkowego dziecka. W przeciwieństwie do grzecznej, „anielskiej” Gigi bywała niesforna, wolała realizować własne pasje niż wracać do domu pełnego kamer (jej matka, była modelka Yolanda Hadid przez kilka sezonów występowała w reality show „Żony Beverly Hills”). – Wszyscy myślą, że uwielbiałam bycie w „RHOBH”, bo uważałam, że zrobi ze mnie gwiazdę – powiedziała po kilku latach w wywiadzie. – Prawda jest jednak taka, że przed kamerami występowałam tylko po to, by sprawić przyjemność mamie.
Yolanda, emigrantka z Holandii, która po rozwodzie z ojcem dzieci Mohamedem Hadidem związała się z Davidem Fosterem (z kompozytorem rozstała się w 2017 r.), nie ma łatwego charakteru. Kamery wielokrotnie rejestrowały, jak motywuje córki do doskonałości. Do popkulturowej legendy przeszła rozmowa, podczas której pozwala zaczynającej przygodę z modelingiem Gigi zjeść dwa migdały. I jak pilnuje, by uprawiane sporty nie sprawiły, że zyska „męską sylwetkę”.
Bella dorastała w cieniu Gigi. Starsza o rok siostra karierę w modelingu zaczęła jeszcze jako malutkie dziecko – gdy miała trzy latka, zadebiutowała w kampanii Guess Kids. Gdy zaczęła dorastać, świat zachwycił się jej eteryczną urodą – delikatnymi rysami i długimi, blond włosami. Bella była inna. Naturalna szatynka, z nieco przydużym nosem, zamiast kariery modelki wymarzyła sobie przyszłość w profesjonalnym jeździectwie. Miała nawet wystąpić w kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich w Rio w 2016 r., ale plany pokrzyżowały jej komplikacje związane z chroniczną boreliozą. Chorobę odziedziczyła po matce, cierpi też na nią jej młodszy brat, Anwar.
Modeling okazał się idealnym planem awaryjnym. Karierę w branży powoli rozkręcała nie tylko jej siostra, lecz także przyjaciółka Kendall Jenner. W 2014 r., tuż po ukończeniu liceum w Malibu, przeprowadziła się do Nowego Jorku, by studiować fotografię mody na Parsons School of Design. W tym samym roku podpisała kontrakt z agencją IMG. Na wybiegu zadebiutowała dwa lata później, na pokazie Desigual. Choć o pierwszym występie Belli na wybiegu było głośno, mało kto traktował ją poważnie. Była jedną z kilku nowych it-girls – modnych i młodych dziewczyn z dobrych, bogatych domów, które bazę fanów budowały głównie w mediach społecznościowych.
Kill 'em with kindness
Bella potrzebowała zaledwie roku, by do malutkiego portfolio dorzucić pokazy Tommy’ego Hilfigera, Diane von Furstenberg i Marca Jacobsa. Kolejnych dwóch na zgarnięcie tytułu „Modelki roku” przyznawanego przez portal Models.com i debiut na wybiegu Victoria’s Secret.
Zamiast jako o „modelce z Instagrama” powoli zaczynano mówić o niej jako o kameleonie. Z łatwością wcielała się w rolę seksbomby i androgynicznej bogini. Bywała drapieżna i posągowa, zadziorna i uwodzicielska. Oczywiście, nie była jak inne dziewczyny z pokazów i rozkładówek magazynów – bywała celebrytką i influencerką – stopniowo budowała pozycję w branży. Drogę na szczyt utorowała sobie sama – charyzmą, empatią i wysoką etyką pracy. Tę ostatnią, jak mówi, zawdzięcza rodzicom, którzy pilnowali, by dzieci były pełne pokory i skromne oraz szanowały pracę innych.
To nastawienie na pewno odegrało ogromną rolę w sukcesie modelki. Trudno znaleźć współpracownika, który by się na nią skarżył. Uchodzi za przemiłą, kochaną i troskliwą osobę. Nigdy nie grymasi, choć mogłaby mieć w sobie coś z diwy. Przełamuje dystans, sprawia, że każda osoba na planie – od oświetleniowca po szefa cateringu – czuje się doceniona.
Sezon wiosna-lato 2023, podczas którego wystąpiła łącznie na 21 pokazach (w tym na 10 w Paryżu), przypieczętował nie tylko jej status gwiazdy wybiegów, ale przede wszystkim muzy projektantów. Jeśli nie otwierała pokazów, zamykała je (uchodzi to w branży za równie duży zaszczyt), prezentowała najbardziej wyjątkowe kreacje, była twarzą najważniejszych momentów – u Coperni, Thoma Browne czy Andreasa Kronthalera i Vivienne Westwood.
Ponowne wcielenie
Projektanci, styliści i fotografowie widzą w niej często współczesne wcielenie supermodelek z lat 90. minionego wieku. Chwalą jej plastyczność, doceniają to, że każdy pokaz traktuje jak miniprodukcję, w której ma do odegrania określoną rolę. Wielu z nich inspiruje także jej wyczucie stylu. Na tygodniach mody w Mediolanie i Paryżu równie dużo rozgłosu, co występy na wybiegach, przyniosły Belli stylizacje, w jakich fotografowano ją, gdy opuszczała hotel lub w których pojawiała się na imprezach. W modzie off-duty także jest kameleonem. I to dzięki temu lansuje najważniejsze trendy sezonu.
Tylko w ostatnich miesiącach pomogła wypromować balletcore, czyli trend nawiązujący do mody baletowej, przywróciła do łask sportowe skarpetki noszone do szpilek czy szerokie opaski w stylu Brigitte Bardot. Jej stylizacje to podróż przez dekady – raz stawia na minimalistyczne lata 90., kiedy indziej wybiera eklektyczne Y2K, za każdym razem serwując ich własną wersję. Zarówno na wybiegu, jak i prywatnie ubrania prezentuje tak, że z marszu chce się je mieć. A to potrafią tylko największe ikony.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.