Poznali się na początku lat 80. XX w. w Cambridge w stanie Massachusetts. Rodzina Bena Afflecka przeniosła się w okolice Bostonu ze słonecznej Kalifornii. Ich dom był oddalony zaledwie o dwie przecznice od domu Matta Damona. Przedstawiły ich sobie matki – Matt miał wtedy dziesięć, a Ben osiem lat. Od razu się polubili. Uwielbiali baseball i kino, o jednym i drugim mogli rozmawiać godzinami. Przyjaciółmi na śmierć i życie zostali zaś kilka lat później, gdy Affleck stanął w obronie Damona podczas szkolnej bójki. – Od tego momentu wiedziałem, że zawsze będę mógł na niego liczyć. Że jest przyjacielem, który, jeśli będzie trzeba, nadstawi za mnie karku – wspominał Damon wiele lat później w programie Conana O’Briana.
Wspólna pasja do aktorstwa
Z czasem ich miłość do kina, a zwłaszcza do aktorstwa, rosła. Wzajemnie utwierdzali się w przekonaniu, że mają szansę na karierę w Hollywood. Jeden wierzył w drugiego bardziej niż w samego siebie. – Zanim poznałem Matta, byłem sam z moim nietypowym hobby. Nie znałem żadnego dzieciaka, z którym mógłbym pogadać o aktorstwie. Nikt nie rozumiał, dlaczego mnie to kręci, ani o co w ogóle chodzi z tym całym graniem. I nagle pojawia się Damon, który nie tylko to rozumie, lecz również sam się tym jara i właśnie ze światem kina planuje związać swoją przyszłość – opowiadał Ben Affleck.
Kumple nawet przez chwilę nie przestali wierzyć, że im się uda. Dlatego, choć nie byli jeszcze pełnoletni, regularnie jeździli razem do Nowego Jorku, by brać udział w castingach. – Zwykle łapaliśmy pociąg, ale zdarzało się nam też docierać na przesłuchania samolotem. Zwłaszcza za czasów supertanich linii, kiedy za bilet płaciło się tylko 20 dolców. No i jeszcze na pokładzie można było palić – śmiał się Affleck w jednym z wywiadów. – Więc paliliśmy jak głupi jednego papierosa za drugim, udając dorosłych. Myśleliśmy, że tak trzeba.
W końcu zrealizowali marzenie – zagrali w dużym filmie, i to razem. Było to „Pole marzeń” z Kevinem Costnerem z 1989 r. Nastolatkowie tylko statystowali, więc ich nazwiska nie pojawiły się wśród obsady. Ale i tak rozpierała ich wielka duma. Teraz już naprawdę nie zamierzali odpuścić. – Kevin nawet się z nami przywitał i zamienił kilka słów. A byliśmy raptem dwojgiem z jakichś 3 tys. statystów, którzy przez ułamek sekundy pojawili się w filmie – wspominał Damon w wywiadzie radiowym z 2021 r. – Do dziś niezwykle doceniam, że Costner po prostu nas nie olał. Jego czas był przecież cenny, a jednak poświęcił uwagę dwóm narwanym szczeniakom.
Gdy skończyli szkołę średnią, ich drogi na chwilę się rozeszły. Damon dostał się na uniwersytet Harvarda. Dwa lata później Ben Affleck wybrał uniwersytet w Vermont. Ostatecznie żaden z nich nie zdobył wyższego wykształcenia. Matt rzucił studia na chwilę przed dyplomem, Affleck po kilku miesiącach.
Od debiutu do Oscara
W 1992 r. przyjaciele wystąpili razem w filmie „Więzy przyjaźni”. Główną rolę grał w nim nagrodzony niedawno Oscarem Brendan Fraser. Tym razem już nie statystowali – wcielili się w szkolnych prześladowców głównego bohatera. Pojawili się nawet na plakacie promującym produkcję.
Choć doceniono ich grę, Matt Damon i Ben Affleck nie od razu zostali gwiazdami Hollywood. Na to musieli jeszcze trochę poczekać. W międzyczasie cały czas biegali na castingi, tym razem w Los Angeles. Młodszy, Affleck, gdy nie miał już ani grosza przy duszy, spał na kanapie u Damona. To, w co wierzyli, odkąd się spotkali, i na co niecierpliwie czekali, zdarzyło się w 1998 r. Wtedy dwaj kumple z podwórka zdobyli najcenniejsze branżowe trofeum – Oscara.
Nad scenariuszem do „Buntownika z wyboru” Damon zaczął pracować jeszcze na studiach. Wtedy powstał pierwszy szkic opowieści, która miała wkrótce przynieść chłopakom uznanie, pieniądze i sławę. Gdy Damon zaprezentował swój pomysł Affleckowi, nie był przekonany, czy aby na pewno ma on w sobie potencjał. Z kolei Ben nie miał co do tego wątpliwości. Spędzili całą noc, improwizując, dodając do scenariusza każdy coś od siebie, rozpisując wątki bohaterów i, jak zdradził Ben Affleck, wypijając wspólnie skrzynkę piwa. – Gdyby ktoś nas wtedy widział, uznałby, że jesteśmy cholernie żałośni, pokręceni i naiwni – śmiał się gwiazdor.
Jednak ich wspólna pasja nie wzięła się przecież znikąd. Obaj mieli talent, intuicję oraz to nieuchwytne „coś”, co sprawiło, że ostatecznie odnieśli sukces. Scenariuszem „Buntownika z wyboru” zainteresowała się wytwórnia filmowa Miramax, należąca do Harveya Weinsteina, wówczas najpotężniejszego producenta w Hollywood, dziś persona non grata. Affleck i Damon sprzedali swój pomysł za okrągły milion dolarów – sumę, która wtedy nie mieściła im się w głowach. Od razu rwali się do pracy – chcieli organizować castingi, kręcić poszczególne ujęcia, dopracowywać „na żywca” dialogi. Ale musieli wykazać się pokorą. Od momentu spieniężenia scenariusza do chwili, gdy na planie padł pierwszy klaps, minęły bowiem całe dwa lata.
W tym czasie Ben Affleck i Matt Damon zdążyli wystąpić razem w dwóch filmach. Jednym z nich był komediodramat „W pogoni za Amy” Kevina Smitha. Affleck zagrał w nim pierwszoplanową rolę męską, Damon wystąpił w dalekim drugim planie. Film zebrał pozytywne recenzje i spodobał się widzom.
Gdy zdjęcia do „Buntownika z wyboru” nareszcie ruszyły, realizacja filmu zajęła przyjaciołom nieco ponad dwa miesiące. Nie mogli wprost doczekać się finalnego efektu. Gdy na planie zgasły światła, Ben Affleck i Matt Damon nie byli w stanie ukryć wzruszenia. Popłakali się. – Zalała nas fala emocji. Z jednej strony niedowierzanie, z drugiej, niepohamowana radość, wdzięczność, no i, tak, ulga – opowiadał Damon w rozmowie z magazynem „GQ”. – Poleciały mi łzy, nie wstydzę się do tego przyznać.
„Buntownik z wyboru” trafił do wybranych kin w grudniu 1997 r. Miesiąc później rozpoczęła się jego ogólnoświatowa promocja. Już 18 stycznia 1998 r. kumple odebrali za swoje dzieło Złoty Glob. Dwa miesiące później zdobyli zaś Oscara za najlepszy scenariusz. Gdy ogłoszono nazwiska laureatów, wyglądali, jakby nie do końca wierzyli, że chodzi właśnie o nich.
– Gdy czekaliśmy na werdykt, szepnąłem do Matta: wiesz, przegrana będzie do bani, ale wygrana – totalnie przerażająca! I tak właśnie się teraz czujemy, totalnie przerażeni! – niemal krzyczał ze sceny rozradowany 25-letni Ben Affleck. Następnie razem z Damonem zaczęli dziękować poszczególnym członkom ekipy, a także swoim matkom. – Dziękujemy mojej mamie i mamie Matta, dwóm najpiękniejszym kobietom na tej sali! – zawołał Ben. Zgodnie uznano, że była to najbardziej urocza i spontaniczna przemowa w historii oscarowej nocy.
Wzloty i upadki Bena Afflecka
Nagroda Akademii otworzyła przed dwudziestolatkami wszystkie drzwi. Damon wybierał bardziej wymagające role – zachwycił m.in. w „Utalentowanym panu Ripleyu” oraz „Szeregowcu Ryanie”. Affleck poszedł raczej w stronę komercji, grając w „Armageddonie” i „Pearl Harbour”. Oba filmy sprawiły, że, trochę wbrew swojej woli, stał się nowym hollywoodzkim playboyem.
Media szczegółowo opisywały kolejne romanse Bena Afflecka, a zwłaszcza ten najsłynniejszy z Jennifer Lopez. W tym czasie aktor wydawał się trochę zagubiony. Wystąpił w jednym z najgorszych filmów w historii, „Gigli”. Zagrał też w klipie swojej dziewczyny, w którym prężył muskuły w białym tank topie i głaskał ją po pośladkach. Odbudowa zawodowej reputacji zajęła mu dekadę – w 2013 r. „Operacja Argo”, którą wyreżyserował, zdobyła Oscara. Affleck zagrał również w cenionym thrillerze „Zaginiona dziewczyna” na podstawie powieści Gillian Flynn, a także został filmowym Batmanem.
Gdy kariera Bena Afflecka zaczęła wracać na właściwe tory, jego życie prywatne zupełnie się wykoleiło. Affleck najpierw rozstał się z żoną, aktorką Jennifer Garner, z którą ma troje dzieci. Potem wyznał, że jest alkoholikiem. W jednym z wywiadów zdradził, że zawsze w trudnych momentach mógł liczyć na swojego najlepszego przyjaciela, Damona: – Bardzo cenię naszą relację. To niezwykle ważne, by w momentach największych kryzysów mieć kogoś, kto przejdzie przez nie razem z tobą. Kogoś, kto bardzo dobrze cię zna i na pewno zrozumie. Taka przyjaźń jest na wagę złota.
O tym, że nikt nie rozumie Bena Afflecka tak jak Damon, wiedziała też zawsze Jennifer Garner. Kiedyś, gdy wręczała Mattowi nagrodę podczas uroczystej gali, nazwała go „mężem swojego męża”. Gdy później rozwodziła się z Benem, wiedziała, że Matt będzie jego głównym powiernikiem i doradcą. Rzeczywiście, „kumpel z Bostonu” pomógł Affleckowi się pozbierać, a, jeśli wierzyć krążącym plotkom, gwiazdor „Armageddonu” był w naprawdę opłakanym stanie.
Kolejne wspólne projekty
W kolejnych latach Affleck i Damon wielokrotnie współpracowali. W 2017 r., niemal 20 lat po tym, jak odebrali nagrodę Akademii, znów stali na scenie, trzymając Oscara. Tym razem nie byli jednak laureatami – wręczali statuetkę za najlepszy scenariusz. Rok wcześniej Damon wyprodukował poruszający dramat „Manchester by the Sea” z młodszym bratem Bena, Caseyem Affleckiem. Casey zgarnął za swoją doskonałą rolę Oscara. Z kolei w 2019 r. przyjaciele napisali wspólnie drugi scenariusz – do filmu „Ostatni pojedynek”. Tym razem nie polegali jednak wyłącznie na sobie – talentem i doświadczeniem wsparła ich reżyserka i producentka Nicole Holofcener. Rolę główną w filmie powierzono zaś Jodie Comer, znanej z serialu „Obsesja Eve”.
W 2021 r. życie uczuciowe Bena Afflecka znów trafiło na czołówki tabloidów. Media donosiły, że gwiazdor ponownie związał się z miłością sprzed lat, Jennifer Lopez. Podczas wizyty w programie „Today” Matt Damon powiedział: – Mam nadzieję, że to rzeczywiście prawda. Uwielbiam ich oboje. Jeśli zdecydowali się dać sobie drugą szansę, to po prostu wspaniale. Gdy kilka miesięcy później okazało się, że związek Lopez i Afflecka nie jest plotką, Damon nie krył radości. W rozmowie z jednym z magazynów stwierdził: – Ben jest świetny i zasługuje na wszystko, co najlepsze. Cieszę się ich szczęściem. Przyjaciel Bena Afflecka był oczywiście obecny na jego ślubie z J.Lo w sierpniu 2022 r. Towarzyszyła mu żona, Luciana Barroso. Damon i Barroso są razem od 2005 r. i mają trójkę dzieci.
Na początku kwietnia 2023 r. odbyła się premiera kolejnego wspólnego projektu Bena Afflecka i Matta Damona. „Air” o legendarnym dealu Michaela Jordana i marki Nike wyreżyserował Affleck. Damon śmiał się, że nie miał nic przeciwko, by stary kumpel mówił mu, co ma robić na planie. Poza tym oboje są producentami filmu. Dla Afflecka jest to trochę powrót w roli reżysera i próba ponownego już zmartwychwstania jako aktor (po kompletnym fiasku thrillera erotycznego „Głęboka woda”, w którym partnerowała mu Ana de Armas). Wszyscy trzymają za niego kciuki, bo przecież Hollywood kocha takie historie. A najbardziej Affleckowi kibicuje oczywiście Damon.
– Przyjaźń z Benem stanowi bardzo istotną część mojego życia – wyznał kilka lat temu w „GQ”. – Jest dla mnie ważniejsza niż kariera, dlatego nie lubię opowiadać o niej publicznie. Nasza relacja nigdy nie była na pokaz. Jest na to zbyt prawdziwa.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.