Najpierw miał być lekarzem. Gdy wyrzucono go ze studiów, imał się różnych zajęć – był pizzaiolo, murarzem i komikiem. Ten ostatni zawód okazał się jego prawdziwą pasją. Pod koniec lat 70. zadebiutował w „Saturday Night Live”. Jego talent docenili krytycy i widzowie. Jest ulubieńcem Sofii Coppoli, Wesa Andersona i Jima Jarmuscha. Z okazji urodzin aktora powracamy do jego najciekawszych kreacji.
„Szarże” (1981)
Równolegle do pracy w „SNL” aktora coraz częściej można było oglądać na wielkim ekranie. Po sukcesie „Pulpecików” i „Golfiarzy” Murray otrzymał główną rolę w komedii „Szarże”. Film śledzi losy dwóch kumpli, Johna i X, życiowych nieudaczników, którzy postanawiają zaciągnąć się do wojska. Murray na planie improwizował. Do dziś trwa spór między fanami „Golfiarzy” i „Szarż”, która komedia jest zabawniejsza.
„Tootsie” (1982)
Niemal od początku kariery Murraya porównywano go do Robina Williamsa. By tego uniknąć, aktor zaczął ostrożniej wybierać role. W oscarowej komedii o aktorze, który przebiera się za kobietę, żeby odnieść sukces w branży, Murray wystąpił u boku Dustina Hoffmana i Jessiki Lange. Wcielił się w rolę Jeffa Slatera, współlokatora głównego bohatera i niespełnionego artystę, który marzy o wystawieniu swoich sztuk. Mimo drugoplanowej kreacji występ Murraya docenili krytycy. Aktor jest również współautorem scenariusza.
„Pogromcy duchów” (1984)
Występ w kultowej komedii o łowcach duchów ugruntował pozycję Murraya w Hollywood. Kreacja charyzmatycznego dr Venkmana zapewniła aktorowi nominację do Złotego Globu. W przyszłym roku Murray powróci do roli doktora parapsychologii w filmie „Pogromcy duchów. Dziedzictwo”, w którym stara gwardia spotka się z bohaterkami remake’u. Oryginalny film można oglądać na Netfliksie.
„Dzień świstaka” (1993)
Jedna z najważniejszych ról w dorobku aktora. Phil, zblazowany prezenter telewizyjnej prognozy pogody, przyjeżdża do małego miasteczka, by zrelacjonować lokalne obchody Dnia Świstaka. Następnego dnia odkrywa, że utknął w pętli czasu. Podczas pracy nad filmem aktora prześladował podobny pech, co jego bohatera – bezustannie się potykał, tytułowy świstak kilka razy go ugryzł, a raz prawie spadła na niego lampa. Klasyk gatunku można oglądać na HBO GO.
„Rushmore” (1998)
Bill Murray należy do ulubieńców reżyserów młodego pokolenia. Wes Anderson był fanem aktora od dziecka, dlatego gdy tylko nadarzyła się taka okazja, zaproponował mu rolę w filmie. Od tego czasu są stałymi współpracownikami. W „Rushmore” Murray wcielił się w rolę bogatego przemysłowca Hermana Blume’a, który rywalizuje z głównym bohaterem Maksem o względy lokalnej piękności, pani Cross. Idealna mieszanka estetyki Andersona i humoru Murraya, którą już niedługo będziemy mogli ponownie podziwiać w filmie „Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun”.
„Między słowami” (2003)
Prawdopodobnie najważniejsza rola w dorobku Murraya. Sofia Coppola napisała scenariusz z myślą o aktorze. Gdyby ten się nie zgodził, film nigdy by nie powstał. Na szczęście gwiazdor przyjął propozycję, a jego kreacja Boba Harrisa, podstarzałego aktora w kryzysie, zapewniła mu pierwszą i jedyną do tej pory nominację do Oscara. Niedawno Coppola i Murray ponownie połączyli siły, a efekty ich pracy, „Na lodzie”, będziemy mogli oglądać jeszcze w tym roku.
„Podwodne życie ze Stevem Zissou” (2004)
Raz jeszcze w duecie z Wesem Adersonem. W jednym z najzabawniejszych (i najbardziej niedocenianych) filmów reżysera Bill Murray wcielił się w tytułowego Steve’a Zissou, światowej sławy oceanografa, który wyrusza w kolejną pełną przygód podróż. Jego przeciwnikiem jest krwiożerczy rekin. Aktor świetnie odnalazł się w roli podstarzałego ekscentryka-pasjonata, a na ekranie dał popis umiejętności. Na ekranie Murrayowi towarzyszy plejada gwiazd na czele z Cate Blanchett, Willemem Dafoe i Jeffem Goldblumem. „Podwodne życie…” można oglądać na HBO GO.
„Broken Flowers” (2005)
Zagorzałym fanem aktora jest również Jim Jarmusch. Duet ma już na koncie kilka filmów (w tym najnowszy horror w gwiazdorskiej obsadzie „Truposze nie umierają”), ale wciąż nie mają siebie dość. W „Broken Flowers” Bill Murray wcielił się w rolę uwodziciela na emeryturze, który odkrywa, że ma syna. Wyrusza w podróż, by odnaleźć matkę chłopaka. Cięty dowcip duetu, zamiłowanie do przełamywania czwartej ściany i świetne dialogi – „Broken Flowers” to pozycja obowiązkowa.
„Weekend z królem” (2012)
Po oscarowym „Jak zostać królem” z Colinem Firthem w roli głównej, rozpoczęto prace nad kilkoma innymi produkcjami poświęconymi Jerzemu IV. Historię podróży brytyjskiego monarchy do USA postanowił przenieść na ekran Roger Michell, reżyser „Notting Hill”. W „Weekendzie z królem” Bill Murray zagrał prezydenta Franklina D. Roosevelta. Choć film zebrał mieszane recenzje, to kreacja beztroskiego przywódcy stworzona przez aktora i występ Olivii Colman jako królowej Elżbiety zapewniły tytułowi kasowy sukces.
„Mów mi Vincent” (2014)
Bill Murray słynie z dystansu do sławy – rzadko udziela wywiadów, nie zwraca uwagi na wygląd, nie prowadzi profili w mediach społecznościowych. W ostatnim czasie coraz częściej pozwala sobie na przerwy w pracy: – Byłem już na kilku krótkich emeryturach w karierze. Być może niedługo czeka mnie ta dłuższa. Nadal jednak możemy go oglądać na ekranie. Jedną z najciekawszych kreacji aktora w ostatnim czasie jest rola Vincenta w „Mów mi Vincent”. Dla gburowatego outsidera wszystko się zmienia, gdy po sąsiedzku wprowadza się Maggie z rezolutnym synem Oliverem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.