Od Bridget po Carrie – przedstawiamy bohaterki filmów i seriali przełomu lat 90. i 2000., na których wychowały się współczesne trzydziestolatki.
Carrie Bradshaw z „Seksu w wielkim mieście” (1998-2004): Cyniczna romantyczka
Choć najbardziej wyzwolona z czterech nowojorskich przyjaciółek była Samantha, Carrie też nie stroniła od przygodnego seksu, szalonych randek i erotycznych ekscesów. Wszystko w poszukiwaniu miłości. Potyczki z mężczyznami traktowała też w kategoriach inspiracji. Jako dziennikarka pisząca o wielkomiejskich obyczajach przełomu wieków wszystkie trendy w stylu życia testowała na własnej duszy. Bradshaw do dziś imponuje bezkompromisowym stylem (przed nią żadna duża dziewczynka nie odważyła się założyć baletowej spódniczki) i lojalnością wobec przyjaciółek. Zadziwia nieustającą wiarą w tego jedynego, Mr. Biga – faceta, który nie zasługiwał nawet na jej spojrzenie.
Ally McBeal (1997-2002): Neurotyczna outsiderka
Prawniczka z serialu Davida E. Kelleya nie bała się swojej inności. Jasne, na każdym kroku widywała tańczące bobasy, przewracała się na szpilkach i borykała z melancholią na granicy depresji, ale nigdy nie zboczyła z obranej ścieżki. Nauczyła nas pozostawać wiernymi sobie, niezależnie od tego, czy walczymy z szowinizmem w miejscu pracy, odrzucamy kolejnych mężczyzn, bo nie dorastają do naszego ideału, czy na przekór patriarchatowi nosimy superkrótkie mini.
Rachel z „Przyjaciół” (1994-2004): Roztrzepana księżniczka
W pierwszych odcinkach panna młoda, która uciekła sprzed ołtarza, wydaje się kapryśna, próżna i rozpuszczona. Z biegiem czasu staje się najbardziej lojalną z przyjaciółek, przebojową kobietą sukcesu, zaangażowaną mamą. Ze wszystkich bohaterów najpopularniejszego sitcomu wszech czasów bohaterka grana przez Jennifer Aniston przeszła najdłuższą drogę. Wraz z nią dojrzewało całe pokolenie, które uwalniało się od patriarchalnych przesądów, by na własnych warunkach budować życie. Z partnerem, partnerką albo solo.
Buffy, postrach wampirów (1997-2003): Rozmarzona twardzielka
Żadna fanka granej przez Sarah Michelle Gellar pogromczyni wampirów nie miała szans dorównać jej siłą. W serialu Jossa Whedona Buffy wymierzała potężne kopniaki mitycznym demonom, ale metaforycznie walczyła z całym systemem. Sprzeciwiała się stereotypom, że słodkie blondynki muszą być uległe, nastolatki wzdychać do kolegów z klasy, a kobiety stanowić jedynie tło dla mężczyzny.
Lorelei Gilmore z „Kochanych kłopotów” (2000-2007): Rozważna niepokorna
Młodość poświęciła na wychowywanie córki, po trzydziestce zaczęła spełniać przegapione marzenia. Szukała partnera, zakładała firmę, zdobywała samodzielność finansową. Jej samorozwój nigdy nie odbywał się kosztem córki. Córce, a przy okazji widzkom Lorelei udzielała licznych rad. Bodaj najważniejszą z nich była ta, żeby nie przedkładać spraw mężczyzny nad własne.
Cher z „Clueless” (1995): Prostoduszna egoistka
Intrygantka, mizantropka, plotkara – gdy poznajemy bogatą nastolatkę w ciuchach od projektantów, mamy poważne wątpliwości, czy może być wzorem do naśladowania. Potem okazuje się, że pod wyrafinowaną powłoką skrywa niepewność, naiwność i niewinność. Oczywiście metki wcale się dla niej tak naprawdę nie liczą. Ważne jest wielkie serce – u siebie i u innych.
Bohaterki grane przez Meg Ryan w komediach romantycznych w latach 90.: Słodka trzpiotka
Oglądane po latach „Kiedy Harry poznał Sally”, „Bezsenność w Seattle” czy „Masz wiadomość” budzą czasem sprzeciw naiwnością scenariusza. A jednak podbijają kolejne pokolenia widzów humorem. Bohaterki grane przez Meg Ryan, które za wszelką cenę chcą odnaleźć prawdziwą miłość, wydają się na pozór wyjęte z innej epoki. Gdy przyjrzeć się z bliska – i Sally, i Annie, i Kathleen okazują się ambitnymi kobietami sukcesu, które, owszem, marzą o mężu, ale nigdy kosztem samych siebie. Spodobać im się może tylko mężczyzna zdolny docenić wszystkie ich odcienie.
Elle Woods z „Legalnej blondynki” (2001): Różowa feministka
Porzucona przez chłopaka, który uważał ją za głupawą, rozpuszczona nastolatka zdaje na Harvard. Tam okazuje się, że ma smykałkę do prawa. Niezrażona niczym, wśród poważnych panów w garniturach, ubiera się po swojemu – w różowe kostiumiki, i myśli po swojemu, z właściwą sobie dezynwolturą rozwiązując pozornie nierozwiązywalne sprawy sądowe. Feminizm Elle – z pozoru w wersji soft – jak na początek nowego milenium był dosyć radykalny. Opowieść o tym, że ten, kto się nie dostosuje, ustanawia własne reguły, znajdzie swoją kontynuację w trzeciej części kinowego przeboju. Premiera wkrótce.
Bridget Jones z „Dziennika Bridget Jones” (2001): Wieczna singielka
Postać stworzona przez brytyjską pisarkę Helen Fielding ożyła dzięki Amerykance Renée Zellweger. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie wyjadł w środku nocy ostatniego kawałka sera z lodówki, nie śpiewał po pijaku rzewnych kawałków i nie wygłupił się przed potencjalnym ukochanym. Wszystkie błędy, które popełniła Bridget Jones na drodze do miłości i sukcesu zawodowego, przypominają nam, że nikt nie wymaga od nas doskonałości. Pewnie tylko my same. Gdy przestaniemy obsesyjnie zapisywać w dzienniczku liczbę spożytych kalorii, dodatkowych kilogramów i straconych szans, szybciej odnajdziemy szczęście.
Hermiona Granger z „Harry’ego Pottera” (2001-2011): Wrażliwa prymuska
Dla dziewczyn dorastających na sadze o młodym czarodzieju idolem był nie tyle sam tytułowy bohater, co jego najlepsza przyjaciółka, bez której Potter nie poradziłby sobie z żadnym wyzwaniem, zwłaszcza intelektualnym. Wymyślona przez J.K. Rowling, a zagrana przez Emmę Watson odrobinę zarozumiała kujonka z czasem przeobraziła się w odważną młodą kobietę, która potrafi bronić swojego zdania, rywalizować z najpotężniejszymi wrogami i skutecznie chronić najbliższych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.