Po kameralnej prezentacji w Londynie w 2020 roku i w kultowym berlińskim klubie techno Berghain, rok później, kolejnym przystankiem na trasie Bottegi Venety zostało Detroit. Włoski dom mody pod przewodnictwem Daniela Lee zaprezentował tam najnowszą kolekcję Salon 03 i otworzył multidyscyplinarne centrum Firehouse. Mieści się ono w dzielnicy Corktown i celebruje różnorodność kulturowego dziedzictwa Detroit – od muzyki techno, po modernistyczną architekturę i design.
Dyrektor kreatywny Bottegi Venety Daniel Lee po raz pierwszy odwiedził Detroit w 2015 roku, na trzy lata przed dołączeniem do włoskiego domu mody. Od razu zakochał się w atmosferze tego miasta, zafascynowało go też jego obszerne i różnorodne kulturowe dziedzictwo – od muzyki, bo to przecież tam pod koniec lat 80. powstała pierwsza odmiana techno, przez architekturę, aż po modernistyczną rzeźbę i tradycję tekstylną. Industrialny charakter miasta przypominał mu rodzinne strony – pochodzi z północnej Anglii. Gdy więc tylko wymyślił koncept pokazywania głównych kolekcji Salon w różnych miastach na świecie, wiedział, że Detroit musi być jednym z przystanków na tej międzynarodowej trasie.
Prezentacja kolekcji Salon 03 w Michigan Building Theatre zbiegła sięw czasie z otwarciem multidyscyplinarnego centrum, które będzie dostępne dla gości aż do stycznia. Firehouse, bo taką dostało nazwę, podzielono na kilka obszarów, których kuratorami zostali przedstawiciele tamtejszej sceny kulturalnej. Za sklep z płytami odpowiedzialna była Underground Music Academy, za czytelnię założycielka Black ArtLibrary Asmaa Walton, za dział z ceramiką Hamtramck Ceramck, a za przestrzeń z meblami Donut Shop.
W samej kolekcji także rozbrzmiewa duch pozytywnie chaotycznej różnorodności, industrializmu, utylitaryzmu i modernizmu. Znalazły się w niej komplety inspirowane odzieżą roboczą, zarówno w męskim, jak i damskim wydaniu, motywy zaczerpnięte z mody sportowej i streetwearu, wygodne sneakersy i duże praktyczne torby. To propozycje, w których ważny jest nie tylko efekt końcowy, ale i sam proces powstawania. Położono więc nacisk na innowacje w zakresie tkanin i szwów, poeksperymentowano z formą i podkreślono techniczny aspekt tworzenia odzieży.
Funkcjonalności na wybiegu towarzyszył stonowany glamour – cekinowe sukienki na szerokich ramiączkach przeplatały się z dobrze znanymi już fanom Lee modelami z dzianiny w nowych wersjach kolorystycznych, pojawiły się też mini spódniczki i cała parada stylowych „małych czarnych”. Akcesoria miały wyraziste neonowe kolory, a mocnej biżuterii nadano rzeźbiarskie formy. Całość była świadectwem tego, jak Daniel Lee postrzega modę i zawód projektanta – jest artystą i rzemieślnikiem, wizjonerem, który z taką samą pasją planuje, co realizuje założenia. A co może i ważniejsze, czerpie z tego procesu ogromną radość.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.