Znaleziono 0 artykułów
21.09.2022

Breadcrumbing: Wieczna nadzieja na bliskość

21.09.2022
Il. Basia Pospischil 

Przedstawianie planów, które raczej się nie spełnią, odwoływanie spotkań w ostatniej chwili, unikanie dzielenia się z tobą swoim życiem – brzmi znajomo? Jeśli tak, najprawdopodobniej jesteś w relacji z kimś, kto stosuje breadcrumbing. O tym, jak rozpoznać tego rodzaju zachowania oraz jak na nie reagować, opowiada Michał Muskała – psycholog, terapeuta uzależnień i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny.

Z pozoru sytuacja wydaje się niewinna. Bo z jednej strony breadcrumbing oznacza zaczepianie kogoś w social mediach, zostawianie lajków, komentarzy, wiadomości z sugestiami, niewinny flirt. Ale z drugiej – ktoś, kto odbiera te sygnały, może wciąż czekać na kolejny krok i zaangażowanie, które jednak nigdy nie przychodzą. Breadcrumbing polega na dawaniu nadziei, przekazywaniu pięknych słów, deklaracji bez pokrycia, co wywołuje emocjonalny rollercoaster – albo intensywność albo brak kontaktu. Nic pomiędzy.

Breadcrumbing: Rzucanie okruchami uwagi

 – Breadcrumbing przetłumaczyłbym na „rzucanie okruchami uwagi”, bo dzieje się wtedy, kiedy osoby „rzucają” uwagą tylko na chwilę, a potem wycofują się. To takie trzymanie innych na „standbyu" – dawanie komuś tylko tyle, żeby był w gotowości do większego zaangażowania – tłumaczy Michał Muskała. I podkreśla, że takie zachowanie nie zawsze jest świadomą formą działania. Może stać za nim lęk przed zaangażowaniem, zaufaniem i wejściem w bliską relację: – Ktoś może stosować breadcrumbing intencjonalnie, jako taktykę, ale często zachowują się tak również osoby, które nie potrafią inaczej i dają z siebie tylko tyle, ile mogą.

Breadcrumbing szczególnie często występuje w mediach społecznościowych. – Okruszkiem uwagi może być lajk, wrzucenie czegoś w relacji czy na zdjęciu na Instagramie – mówi psycholog. Takie zachowanie może pojawić się na różnych etapach relacji: – Na przykład wtedy, kiedy jedno z partnerów, żyjących w związku ze stażem, zaczyna rzucać takimi „okruchami uwagi”, a bagaż emocjonalny ze wspólnego, dobrego, „poprzedniego życia” zachęca drugą stronę do czekania na zmianę, powrót do tego, co było, daje nadzieję. Zdarza się też, że osoby, które pozostają w relacji małżeńskiej lub partnerskiej, mają kogoś „na boku”, osobę, której takie „okruchy zainteresowania” rzucają. Wyobraźmy sobie taką sytuację: ona jest w związku, ale ma też znajomego, który jest na tak zwanym „standbyu”. Spotyka się z nim raz na jakiś czas, wymienia wiadomości, może mieć z nim relację seksualną. Obiecuje mu, że za jakiś czas wszystko się zmieni, ale tak się nie dzieje. A miesiące, czasem nawet lata, lecą. Wtedy w utrzymywaniu zainteresowania może chodzić o podbicie poczucia własnej wartości – tłumaczy Michał Muskała.

Breadcrumbing występować może też po rozstaniu: – Osoby partnerskie rozstają się, ale jedna strona stara się utrzymać tę znajomość, bo gdyby relacja z kimś kolejnym nie wyszła, zawsze można do siebie wrócić – to jeden z możliwych scenariuszy – opowiada terapeuta. Bywa też, że kiedy osoby stosujące breadcrumbing czują, że mogą kogoś stracić, ich pełnowymiarowe zainteresowanie powraca, aż poczują, że druga osoba znowu się angażuje.

Emocjonalny rollercoaster: Jak dostrzec niepokojące zachowania i reagować na nie?

Breadcrumbingowi towarzyszy uczucie dezorientacji: – Dla wielu to emocjonalny rollercoaster. Umawiamy się z kimś, wszystko jest ustalone, po czym ten ktoś odwołuje spotkanie w ostatniej chwili, bo ma nagłą sprawę. Oczywiście może się tak zdarzyć. Kiedy jednak każda próba spotkania nie udaje się, a wytłumaczenia się mnożą, warto zastanowić się, dlaczego nam na tej osobie tak bardzo zależy – mówi ekspert.

Il. Basia Pospischil

Michał Muskała sugeruje, aby w życiu, a tym samym w związkach być przede wszystkim uważnym w stosunku do siebie. Podchodzić do siebie z troską, zamiast uzależniać świadomość własnej wartości od czyichś zachowań. Nie należy próbować usprawiedliwiać zachowań innych, przypisywać im dobrych intencji, myśleć: „On albo ona ma teraz gorszy czas, ale mówi, że jemu albo jej na mnie zależy, na pewno niedługo wszystko się zmieni”. – Słowa są ważne, jednak jeśli nie idą w parze z zachowaniami osoby, z którą się spotykamy, zastanówmy się, skąd ten rozjazd i czy rzeczywiście chcemy być z kimś, kto pięknie zapewnia, ale nic z tych zapewnień nie wychodzi – wyjaśnia Michał. – Ważne jest rozumienie samego siebie i własnych granic. Jeśli dla obu stron rzadki kontakt jest okej, to super. Wszystko zależy od oczekiwań. Zastanówmy się, co jest dla nas dobre: czy ja sam chcę być w takiej relacji, w której ktoś angażuje się tylko trochę? – kontynuuje.

Jak więc reagować, kiedy dostrzegamy czerwone flagi? – Warto otwarcie porozmawiać o swoich oczekiwaniach, o tym, ile obie strony są w stanie z sobie dać, zainwestować w relację, jak bardzo się zaangażować. A potem obserwować, czy to się dzieje, czy nie zostaje tylko w sferze deklaracji – wyjaśnia psycholog. Poza tym, jak dodaje Michał Muskała, dobrze jest wyciągać wnioski i stawiać granice, bo osoby, które je przekraczają, a nie ponoszą konsekwencji swoich działań, z dużym prawdopodobieństwem będą próbować przekraczać je dalej. – Breadcrumbing to rodzaj gonienia króliczka. Dostaję na chwilę zainteresowanie, cieszę się, ale po jakimś czasie deklaracja spełza na niczym – mówi ekspert i radzi, żeby pytać wtedy samego siebie, co tak naprawdę ciągnie nas do takiej osoby.

Doświadczenie breadcrumbingu może wpłynąć na nasze kolejne związki

Osobom mającym problem z wyznaczaniem granic i poczuciem własnej wartości znacznie łatwiej wejść w taki związek. Także takim, które nie są otoczone wspierającą siatką społeczną – znajomymi, przyjaciółmi, jakim mogą ufać i opowiedzieć o tym, czego doświadczają. – Kiedy jesteśmy sami, jesteśmy bardziej podatni na to, żeby wejść w złe dla siebie relacje. Jeśli znamy własną wartość, mamy przyjaciół, z którymi dzielimy zaufanie, polegamy na nich, z wzajemnością, może być nam łatwiej zauważyć, że ktoś nie angażuje się w sposób, jaki nas satysfakcjonuje – tłumaczy Michał Muskała i dodaje, że na breadcrumbing podatne są przede wszystkim osoby, które poczucie własnej wartości opierają na tym, co dostają od innych.

Doświadczenie breadcrumbingu może wpłynąć na nasze kolejne związki. Ale nie musi. – Możemy mieć problem z zaufaniem drugiej osobie po relacji z kimś, kto „karmił nas okruchami uwagi”. Mogą pojawić się blokada emocjonalna i trudność, żeby wejść w kolejne relacje. Niektórzy jednak wyciągają lekcję z tego doświadczenia i zastanawiają się, na co uważać. – mówi ekspert.

Warto jednak pamiętać, że każdy z nas ma różne oczekiwania wobec związków i nie ma w tym nic złego. – Jedna osoba może mieć potrzebę wielogodzinnego kontaktu, wspólnych rozmów, śniadań i kolacji, a druga przeciwnie. Jeśli ktoś stosuje breadcrumbing intencjonalnie, taką strategię można rozpatrywać jako przemoc, ale pamiętajmy, że ta granica jest cienka. Nie stygmatyzujmy osób za to, że nie potrafią wejść w relacje albo mają co do nich inne oczekiwania niż my. Nie próbujmy zmieniać innych osób, dajmy energię związkom, które nas rozwijają, z ludźmi, z którymi dzielimy podobne wartości – podsumowuje Michał Muskała.


Przemoc ma wiele twarzy. Nie zawsze łatwo ją zauważyć, a jeszcze trudniej nazwać. Aby jej przeciwdziałać, fundacja SEXED.PL i „Vogue Polska” uruchomiły Antyprzemocową Linię Pomocy SEXED.PL. Pod numerem 720 720 020 pomocy mogą szukać osoby doświadczające, obserwujące i używające przemocy. Wraz ze startem infolinii fundacja ruszyła z kampanią społeczną, która ma uświadamiać, czym jest przemoc i jak się objawia. Dopełnieniem kampanii jest cykl artykułów na Vogue.pl poświęcony różnym doświadczeniom przemocy. Jeżeli jesteś,byłeś/byłaś sprawcą, świadkiem lub osobą uwikłaną w przemoc,  przemocy i chcesz podzielić się swoją historią, wypełnij krótki formularz. Zapewniamy anonimowość. 

 

 

Wszystkie artykuły z cyklu znajdziesz pod linkiem.

Kaja Werbanowska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Breadcrumbing: Wieczna nadzieja na bliskość
Proszę czekać..
Zamknij